Przygotowanie Rosjan do wojny zaczęło się w telewizji rosyjskiej wiele tygodni temu. To jest solidna obrabotka – czyli urabianie świadomości widzów – mówi dr Wojciech Siegień, ekspert ds. Europy Środkowej i Wschodniej. Jak wskazuje, rosyjska propaganda poszła już jednak krok dalej, a na antenie Rossija1 tamtejsi „eksperci” i politycy kreślą potencjalne plany ataku na Polskę i kraje bałtyckie. Kluczowym punktem na mapie z punktu widzenia interesów Putina ma być tzw. przesmyk suwalski.
W rozmowie z WP Magazyn dr Siegień z Wydziału Nauk Społecznych Uniwersytetu Gdańskiego opisuje propagandę płynącą z rosyjskiej telewizji. Jak wskazuje, ma ona sile podłoże polityczne – bazą jest bowiem choćby historyczny esej Władimira Putina, pokazujący stosunek Rosji do Ukrainy.
W rosyjskiej telewizji już nie tylko o ataku na Ukrainę
I choć „urabianie” widzów w kontekście ataku na Kijów zaczęło się już dawno temu, w ostatnim czasie nie mówi się już wyłącznie o Ukrainie. Przykładem jest kanał państwowej telewizji Rossija1, w którym padają sugestie ataku na Polskę i kraje bałtyckie.
Główną twarzą rosyjskiej stacji w tym kontekście jest Igor Korotczenko, główny ekspert ds. wojskowości, redaktor naczelny pisma „Nacjonalnaja Oborona” – wskazuje dr Siegień. Serwuje on widzom taktyczne hipotezy w wieczornym programie „60 minut” (org. „60 МИНУТ”).
Strzałkami rysuje, jak odciąć Polskę i NATO
– On, jak Gmoch (Jacek Gmoch – były selekcjoner piłkarskiej reprezentacji Polski – red.), ma przed sobą na ekranie, zamiast boiska, mapę Europy Środkowej: Polska, Litwa, Łotwa, Estonia, Obwód Kaliningradzki, Białoruś, Ukraina. I tenże ekspert tłumaczy milionom Rosjan przed telewizorem, że tu mamy taki przesmyk suwalski, i na ten przesmyk nasze wojska wchodzą z Kaliningradu i Białorusi. Zaznacza na mapie strzałkami, jak będzie szła ta ofensywa i mówi, że kaliningradzkie zgrupowanie armii rosyjskiej i białoruskie siły zbrojne zamykają korytarz suwalski i łączą się w nim, izolując NATO i Polskę od państw bałtyckich – wyjaśnia naukowiec z Uniwersytetu Gdańskiego.
Dr Siegień wskazuje, że dla Rosji przesmyk suwalski jest kluczowy – podobnie jak szwedzka wyspa Gotlandia, o czym otwarcie mówi przewodniczący partii LDPR Władimir Żyrynowski.
– Cytuję: „Rozwiązanie może być tylko siłowe – żadne inne. Inną sprawą jest to, gdzie będzie miał miejsce ten mały konflikt zbrojny, na jakie kraje będzie się rozciągał. No, niech to będzie Ukraina, Polska i państwa bałtyckie” – przytacza słowa lidera trzeciej siły w rosyjskiej Dumie ekspert.
#wieszwiecejPolub nas
Gwiazdy rosyjskiej telewizji
Pytany czy wojenna propaganda płynie z niszowych stacji i niszowych dziennikarzy dr Siegień zaprzecza: „Nie! To gwiazdy telewizji rosyjskiej, top tamtejszego dziennikarstwa. Tak jak u nas Monika Olejnik. Popularni, oglądani, nadający w prime time na głównych kanałach. (…) Wcześniej pojawiał się tam czasem nawet jakiś Ukrainiec czy nawet Polacy, jak Tomasz Maciejczuk czy Jakub Korejba, którzy przedstawiani byli jako »znani polscy dziennikarze czy komentatorzy«”.
Ekspert zauważa, że choć jeszcze kilka miesięcy temu wydawało się, że to, co słyszy się w rosyjskiej telewizji, to „propagandowa skrajność i aberracja”, jednak dziś „wiemy, że to oficjalna agenda Kremla” – jak choćby żądania „powrotu do Europy z 1997 r.”, gdy Polska nie była jeszcze w NATO.
Ekspert jest pytany także, czy obawia się ataku Putina na Ukrainę – w odpowiedzi nie ukrywa, że groźba jest poważna.
Propaganda na użytek wewnętrzny
– Po pierwsze Putin już za daleko zaszedł w swojej retoryce, więc musi dać jakiś ochłap narodowi, choćby wkroczenie do Donbasu – do Doniecka i Ługańska. Ciężko mu się będzie teraz wycofać. Co on powie swoim i światu, po tym jak skrajnie napiął muskuły? Po drugie, musi działać szybko, bo jak przyjdą wiosenne roztopy, to jego czołgi ugrzęzną w błocie Donbasu – komentuje dr Siegień.
W kontekście „wojennej retoryki” Putina warto pamiętać, że także propagandowe materiały rosyjskiej telewizji nie tyle muszą ukazywać realne plany ataku na Polskę czy kraje bałtyckie, co tworzyć obraz Rosji jako supermocarstwa – jedynie na użytek wewnętrzny.