
Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej szczególnie upodobał sobie Polskę, ale kolejną odsłonę własnego dyktatu nad UE postanowił wprowadzić innymi drzwiami – przez Rumunię. Oto bowiem w związku z zapytaniem prejudycjalnym tamtejszego rządu rzecznik TSUE stwierdził, że w świetle prawa unijnego niemożliwe jest ustanowienie na poziomie państw członkowskich przepisu, który nie pozwalałby jego sędziom badać zgodności z prawem unijnym przepisów uznanych za konstytucyjne przez Trybunał Konstytucyjny tego państwa.
– Sytuacja, w której na polowaniach we francuskim zamku mają spotykać się najważniejsi sędziowie, komisarze, politycy, a przede wszystkim lobbyści,...
zobacz więcej
Inaczej rzecz biorąc TSUE odbiera bez żadnej podstawy prawnej i traktatowej kompetencje Trybunałom Konstytucyjnym państw członkowskich i przekazuje je poszczególnym sądom. To kolejny krok w stronę federalizacji i pozbawienia znaczenia państw narodowych. To również próba przesunięcia władzy w stronę ciał niepodlegających praktycznie żadnej kontroli społecznej i normalnemu procesowi wyborczemu. Zamiast dotychczasowej, klasycznej struktury władzy, z jej trójpodziałem i szczeblami – lokalnym, państwowym i organizacji międzynawowej w zakresie uzgodnionym przez państwa narodowe, dostać więc mamy zupełnie nową konstrukcję z wszechpotężnym, wyznaczającym sobie samowładnie kompetencje i jurysdykcję TSUE oraz poszczególnymi sądami jako siecią minitrybunałów, stojących ponad jakąkolwiek wybieralną strukturą. „Praworządność” w rozumieniu unijnej elity staje się więc rządami nie prawa, a co najwyżej - grupy prawników.
Mijają kolejne dni od ujawnienia przez francuski dziennik „Liberation” wyników śledztwa dotyczącego afery na szczytach TSUE, Europejskiego...
zobacz więcej
Spójrzmy na jeden przykład, na Turów. Polsko-czeski spór, przez naszych sąsiadów przeniesiony na szczebel unijny, stał się przyczyna wydania bezprecedensowej, a według wielu głosów również bezprawnej, jednoosobowej decyzji o zamknięciu kopalni i nałożeniu na nasz kraj potężnych kar. Polska pieniędzy tych nie płaci, jednak nawet gdyby nasz rząd postanowił w tej sprawie ulec i kary uiścić, nie trafiłby one do rzekomo poszkodowanych czeskich terenów przygranicznych, tylko zostały w unijnej centrali. Ten skok na kasę to jednak tylko jedna ze stron medalu. Drugą jest fakt, że Unia nie może żądać od państw członkowskich podejmowania konkretnych decyzji, związanych z ich bezpieczeństwem energetycznym, tymczasem sędzia Rosaria Silva de la Puerta to właśnie (powtórzmy – jednoosobowo i bez procesu, samodzielną decyzją!) uczyniła, chcąc wymusić na nas zamknięcie kluczowych do zaopatrzenia w energię kopalni z elektrownią, a więc pozbawienie prądu dużego obszaru kraju i odbiorców zarówno indywidualnych, jak przemysłowych. Jak wiadomo decyzja taka, choć niby wydana w trosce o Czechów, tak naprawdę służy przede wszystkim interesom Niemców. Jak zaś wskazywało śledztwo Quatremera, TSUE mógł być, a przynajmniej bywać, narzędziem EPL, w tej zaś pierwsze skrzypce niezmiennie grają należące do niej wielkie partie niemieckie CDU-CSU. A że sprawy nikt nie wyjaśnia, nietrudno snuć sobie na własna rękę rozmaite teorie publicystyczne.
Kanclerz Niemiec Olaf Scholz odrzucił propozycję spotkania z prezydentem USA Joe Bidenem w sprawie kryzysu na Ukrainie w najbliższym czasie –...
zobacz więcej
Krytyków tej instytucji nie brak nawet we Francji (gdzie stanowisko Polski zyskało sympatię wielu spośród kandydatów na prezydenta w trwającej tam właśnie kampanii), a nawet w Niemczech, bo choć na wielu decyzjach TSUE kraj ten mógł zyskać, to jednak apetyty sędziów na wszechwładzę nie oszczędzają niemieckiego rządu czy trybunału w Karlsruhe, choć często z pozycji Polski tak właśnie to wygląda. Jak wiemy, europejskie sądownictwo uznaje istnienie równych i równiejszych, na więcej pozwalając krajom „starej Unii”, jednak apetyt rośnie w miarę jedzenia i tej akurat regule podlegają nawet sędziowie Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskie. Tego właśnie boją się chociażby Francuzi czy przedstawiciele innych krajów, których trybunały orzekają wyższość własnej konstytucji. TSUE próbuje się przed tym zabezpieczyć, stawiając sędziów sadów powszechnych poszczególnych państw w kontrze do ich instytucji. Nie jest to więc, jak mówią ważni politycy Zjednoczonej Prawicy, anarchizacja, a raczej budowa karnej paneuropejskiej armii, służącej nie obywatelom, nie Unii jako takiej, a jedynie władzy tej „nadzwyczajnej kasty” z siedzibą w Luksemburgu.