„Ukraina zdecydowanie chce wstąpić do NATO”. Ambasador Ukrainy w Austrii Wasyl Chymynec podkreśla w wywiadzie opublikowanym we wtorek przez „Kronen Zeitung”, że jego kraj „woli NATO od neutralności” i dlatego potrzebuje broni. „Nie oczekujemy, że zagraniczni żołnierze będą dla nas walczyć” – podkreśla ambasador i dodaje, że <b>„agresywne groźby rosyjskich dyplomatów”, mające wzbudzić strach, są coraz mniej skuteczne. </b><br /><br /> Sytuacja na granicy ukraińsko-rosyjskiej jest wciąż poważna. Rosja rozmieściła w tym rejonie ponad 100 tys. żołnierzy. „Sygnały wskazują na eskalację, czyli możliwość ataku. Społeczność międzynarodowa wie, kto jest zagrożeniem, a wszystkie demokratyczne rządy solidarnie stoją za Ukrainą. Putin o tym wie” – podkreśla ambasador Chymynec. <br /><br /> Ambasador uważa, że jeśli Rosja „przekroczy czerwoną linię i zaatakuje Ukrainę, trzeba na nią nałożyć bolesne sankcje gospodarcze, wspólnie z krajami UE i USA”. <b>Ocenia, że w przypadku rozpoczęcia akcji militarnej, byłaby ona dla Rosji „bardzo bolesna”. </b><br /><br /> „Nie, nie oczekujemy, że zagraniczni żołnierze będą dla nas walczyć. Wiemy to. Popieram jednak prośbę mojego kolegi ambasadora w Niemczech (Andrija Melnyka, który w poniedziałek ponownie zaapelował o odblokowanie dostaw broni z Niemiec dla Ukrainy – red.). <b>My potrzebujemy broni, aby się obronić”</b> – podkreśla Chymynec.Jak przypomina, kwestia ta była omawiana ostatnio w Kijowie między ministrami spraw zagranicznych Ukrainy i Niemiec, a dialog w tej sprawie ma być kontynuowany. „Ściśle współpracujemy z naszymi partnerami (UE, USA – red.), aby osiągnąć deeskalację. Ukraina chce pokoju. Nasi partnerzy także chcą pokoju i bezpieczeństwa w Europie.<b> To są nasze wspólne interesy”</b> – podkreśla ambasador. <br /><br /> Uważa, że metoda rosyjskiej dyplomacji, polegająca na „agresywnych groźbach i brutalnym tonie”, wydaje się coraz mniej skuteczna. Przyznaje, że „wcześniejsze sankcje gospodarcze nie wydają się być szczególnie bolesne dla Putina”, ale dla Ukrainy są o istotne, bo pokazują, że UE jest solidarna z Ukrainą. <br /><br /> „Mówi się wciąż o »kryzysie na Ukrainie«<b>. Ale to nie Ukraina jest winna kryzysu. </b>Putin i Kreml złamali prawo międzynarodowe i są odpowiedzialni za narażenie demokratycznej Europy na niebezpieczeństwo” – zauważa ambasador.Dodaje, że Ukraina zdecydowanie chce wstąpić do NATO i że <b>„kurs polityki zagranicznej jest suwerennym prawem każdego kraju”.</b> „Obecna dyskusja daje poczucie, że Ukraińcy wstają rano i najpierw pytają Moskwę, czy mogą oddychać. To, czy chcemy zostać członkiem UE, czy NATO, to tylko nasza sprawa i sprawa poszczególnych krajów członkowskich, a nie Putina” – zaznacza Chymynec. <br /><br /> „Historia jasno pokazuje, że NATO jest gwarancją wolności, bezpieczeństwa i dobrobytu. A Ukraińcy chcą żyć w wolności, pokoju i dobrobycie. Biorąc pod uwagę zagrożenia bezpieczeństwa dla Europy, jakie stwarza Rosja, myślę, że rozsądnie byłoby, gdyby to Europa przeprowadziła dyskusję na temat ryzyka związanego z nieprzystąpieniem Ukrainy do UE” – podkreśla ambasador. <br /><br /> Do tej pory Ukraina była „mniej lub bardziej neutralna i niezaangażowana”. W efekcie przyniosło to zaanektowanie Krymu, części Doniecka i Ługańska przez Rosję. „Agresywna polityka Putina przekonała również neutralne kraje, takie jak Szwecja i Finlandia, do rozważenia przystąpienia do NATO. Dlatego nie okazujemy absolutnie żadnego zrozumienia dla sytuacji, gdy politycy w Austrii, np. Heinz Fischer,<b> żądali, abyśmy okazywali zrozumienie dla Putina, zaniepokojonego obecnością NATO na Ukrainie. Uważamy takie stwierdzenia za szkodliwe”. </b>