
Koncepcja Bośni i Hercegowiny się wyczerpała, chcemy przyłączenia Republiki Serbskiej do Serbii – hasła głoszone w ostatnim czasie przez lidera bośniackich Serbów zmieniają się dziś w działania, które grożą ponownym wybuchem konfliktu na Bałkanach. To zaś powoduje, że zwrócone dziś na Rosję, Ukrainę i Białoruś oczy Zachodu muszą skierować się i w tym kierunku. Od reakcji USA i UE zależy dziś bowiem czy separatystyczne dążenia Milorada Dodika zostaną powstrzymane, czy też staną się inspiracją do działań innych liderów narodowych w regionie, w którym projekty zmieniające granice są wciąż żywe.
W Genewie ruszyły amerykańsko-rosyjskie rozmowy na temat stabilności strategicznej. Tyle że agendy obu stron bardzo się od siebie różnią. I nawet...
zobacz więcej
Hasła podważające sens istnienia Bośni i Hercegowiny, złożonej z Republiki Serbskiej i Federacji BiH zamieszkiwanej przez Boszniaków (muzułmanów bośniackich) i Chorwatów, którą łączy słaby rząd centralny w Sarajewie – rzucane są od samego początku istnienia tego państwa, które powstało na mocy porozumienia pokojowego z Dayton z 1995 roku, kończącego krwawą wojnę domową. W wyniku walk, które trwały 3 lata życie straciło około 100 tysięcy ludzi, a ponad 2 miliony osób zostało wygnanych z domów.
Pomimo tego, że swoje niezadowolenie z niemożliwości przyłączenia do ojczyzny terenów BiH zamieszkiwanych przez zwartą wspólnotę narodową okazywali i nadal okazują lokalni Chorwaci, to jednak tendencje separatystyczny są szczególnie mocno rozwinięte wśród bośniackich Serbów.
Przedstawiciele Rosji nie przyjechali do Genewy, by dyskutować o europejskim bezpieczeństwie, czy sposobach na normalizowanie relacji, tylko by...
zobacz więcej
Działania lidera bośniackich Serbów potępiają władze BiH. Komentując jego słowa o potrzebie rozwiązania państwa reprezentujący w Prezydium Chorwatów Żeljko Komszić, ocenił, że jest on faszystą i że „okres dialogu z takimi politykami już upłynął”.
Likwidacja stowarzyszenia Memoriał jest jednym z końcowych etapów niszczenia wolnej od wpływów Kremla myśli w Rosji. Ostatnie miesiące przyniosły...
zobacz więcej
Nie wiadomo też, jak na jego działania zareaguje Serbia, gdyż Belgrad nie ma na tyle mocnych wpływów w Banja Luce, by móc kontrolować tamtejsze polityczne procesy i raczej nie chce pogarszać swoich relacji z Zachodem.
Belgrad stara się grać na kilka frontów. Z jednej strony władze wciąż przejawiają dążenia do wejścia do UE, z drugiej intensywnie współpracują z Moskwą i Pekinem. Pomimo tego, że oficjalnie nie podważają granic BiH, to jednak wspierają bośniackich Serbów.
Z kolei działania Dodika mają na celu sprawdzenie na jak wiele może sobie w relacjach z Zachodem pozwolić, z drugie odciągają uwagę rodaków od problemów gospodarczych. Jest to też próba mobilizacji elektoratu przed wyborami, które mają się odbyć w październiku.
„Ustępstwa i brak reakcji Zachodu skłonią Dodika do eskalacji żądań i poszerzania niezależności RS metodą faktów dokonanych. Rozciągnięcie w czasie procesu powołania nowych instytucji RS może oznaczać, że Dodik nie szykuje się do nagłej secesji, ale chce zmusić Zachód do ustępstw i stopniowo poszerzać autonomię RS” – przekonuje w analizie dla OSW Marta Szpala.
Dodik nie działa jednak w próżni, ale na Bałkanach, gdzie kwestie granic wciąż są przedmiotem sporów. Dlatego też nie można mieć żadnych wątpliwości, że jego polityka jest obserwowana przez innych „graczy”, którzy mogą chcieć, widząc ustępstwa lub obojętność Zachodu, podważyć obecny status quo.
Kolejnym aspektem separatystycznych zabiegów Dodika i jego ludzi są kwestie symboliczne, dotyczące stosunku do uznawanych za zbrodniarzy wojennych byłych przywódców bośniackich Serbów z czasów wojny w BiH w latach 90 - Ratko Mlacicia i Radovana Karadžicia, a także podważanie dokonanego przez nich ludobójstwa w Srebrenicy.
Bośniaccy Serbowie przekonują, że to oni byli ofiarami wojny, wskazują na własne straty i odrzucają wyroki Trybunału w Hadze, twierdząc, że skazuje on tylko ich rodaków, gdyż działa na polityczne zamówienie.
Rosja nie zamierza przed rozmowami z Zachodem iść na żadne kompromisy i wykazać, poprzez złagodzenie napięć, dobrą wolę. Wprost przeciwnie. Jej...
zobacz więcej
Dlatego też, pomimo sądowego zakazu, bośniaccy Serbowie upamiętnili 9 stycznia rocznicę proklamowanie samozwańczej Republiki Serbskiej (RS) w BiH w 1992 roku, która stała się jedną z przyczyn wybuchu wojny w tym kraju.
Według orzeczenia Trybunał Konstytucyjny BiH sprzed 7 lat, świętowanie tego wydarzenia jest przejawem dyskryminacji pozostałych grup narodowych BiH.
BiH ma wiele kłopotów. Nie tylko narodowych, historycznych, ale także, a może przede wszystkim – społecznych. Co czwarty młody obywatel tego kraju myśli o wyemigrowaniu z niego na stałe, a drugie tyle zastanawia się nad wyjazdem tymczasowym. Do tego dochodzi ogromne bezrobocie i niskie PKB.
Wyniki sondażu przeprowadzonego przez Fundusz Ludnościowy Narodów Zjednoczonych wskazują, że zjawisko migracji nasiliło się od lat 90. chociaż już w czasach komunistycznych był to częsty wybór – stąd duża emigracja z krajów byłej Jugosławii m.in. w Niemczech.
Wśród głównych zarzutów młodych mieszkańców BiH znajduje się korupcja, brak poczucia stabilności i perspektyw znalezienia pracy.
Milorad Dodik doskonale zdaje sobie sprawę z rozczarowania swoich rodaków. Zamiast skupić się na próbach poprawy sytuacji gospodarczej i społecznej kraju, gra na siebie i dąży do jego rozbicia.
Działania te są na rękę Rosji, która wciąż uważa Bałkany za swoją strefę wpływów – ze szczególnym uwzględnieniem prawosławnej Serbii i … Republiki Serbskiej. Jeśli Zachód nie zaproponuje rozwiązań akceptowalnych przez obie strony sporu, a będzie jedynie starał się odsuwać problem w przyszłość, to w pewnym momencie „bałkański kocioł” może znów wybuchnąć. Nikt dziś nie jest w stanie przewidzieć konsekwencji takiego wydarzenia.
Petar Petrović
Autor jest dziennikarzem Polskiego Radia