Dwóch policjantów z Los Angeles zostało zwolnionych z pracy, gdy wyszło na jaw, co robili w czasie pełnienia służby. Okazało się, że zamiast odpowiedzieć na wezwanie i ruszyć w pościg za rabusiami, funkcjonariusze woleli zająć się łapaniem... Snorlaxa, stosunkowo rzadkiego gatunku Pokémona.
Do nietypowego zdarzenia doszło na autostradzie w okolicach Tarnowa. Kilka osób, które jechały w dwóch samochodach, rywalizowały w łapaniu...
zobacz więcej
Jak opisuje BBC, dwójka policjantów zaprzeczała, że w czasie dyżuru grali w popularną grę. Chodzi o Louisa Lozano i Erica Mitchella, a sprawa dotyczy wydarzeń z kwietnia 2017 r.
„Chłopaki będą zazdrościć”
Funkcjonariusze byli w zaparkowanym radiowozie, gdy przez radio nadeszło zgłoszenie o napadzie na sklep i wezwanie do pomocy. Przegląd nagrań z ich kamer wykazał, że grali w popularną grę Pokémon Go i nie przerwali jej, by zapewnić wsparcie w pościgu za rabusiami.
Sądowe dokumenty, do których dotarły media, wskazują, że policjanci przez około 20 minut krążyli po okolicy szukając miejsc, gdzie – jak pokazywała aplikacja w ich telefonach – miały znajdować się wirtualne stwory.
Tłumacząc się później przełożonym twierdzili, że nie słyszeli radia. Ale i tę wersję obalają nagrania z radiowozu. Wyraźnie słychać na nich, jak mówią o łapaniu Pokémonów, udanym schwytania Snorlaxa i trudnej walce z Togeticem. – Chłopaki będą zazdrościć – cieszył się funkcjonariusz.
W sądzie ich obrońcy tłumaczyli, że nagrania z radiowozu nie powinny rejestrować prywatnych rozmów funkcjonariuszy i powinny zostać odrzucone. Sąd uznał, że prawa policjantów nie zostały naruszone i mogą zostać zwolnieni z pracy.
Zobacz także: Za covidową pożyczkę kupił kartę Pokemona. Grożą mu lata za kratkami
źródło:
bbc.com, portal tvp.info
#pokemony
#policja
#los angeles
#sąd
#pościg
#napad