
Sprawa Pegasusa wywołała wzmożoną potrzebę tworzenia komisji śledczych. W intencji pomysłodawców powoływania komisji śledczych zwykle nie tyle chodzi o dotarcie do prawdy, co o dobranie się do skóry przeciwnikowi politycznemu. Dzięki mediom stają się publicznym, atrakcyjnym, szeroko dostępnym dla wyborców darmowym teatrem. Ale nie muszą spełniać oczekiwań inicjatorów. I wyjątkowo rzadko taką rolę spełniają. Niezarażeni tym zwolennicy powoływania komisji śledczych zakładają, że to jedna z najlepszych śmiercionośnych broni politycznych. Inscenizacja, będąca imitacją dramatu rozpisanego na wiele ról, wedle zamysłu kreatorów jest w stanie zrujnować wizerunek rywala w takim stopniu, że utoruje im drogę do politycznego sukcesu.
Fake newsem jest to, że mamy do czynienia z programem do totalnej inwigilacji – powiedział w niedzielę prof. Andrzej Zybertowicz, odnosząc się do...
zobacz więcej
Osiągnięcie celu politycznego komisje mogą uzyskiwać poprzez stworzenie pozorów prawdziwego śledztwa, w którym ujawniają w różnym nasileniu nieczyste działania przeciwnika politycznego. Od korupcji, poprzez machlojki, nepotyzm, kolesiostwo, skandaliczne zaniedbania, nieudolność, zaniechania bądź przekroczenia uprawnień.
Te ostatnie mogą mieć różną siłę rażenia w zależności od tego, jakiej materii dotyczą. Niewątpliwie inwigilacja z motywów politycznych jest w stanie obalić olbrzyma. Dlatego tak kurczowo chwyciła się Platforma Obywatelska mikroskopijnej szansy, jaką dostrzegli w w sprawie Pegasusa. Jakby nie widzieli tego, że z głodu politycznego rzucili się na nie wiele znaczący strzępek informacji. Możliwość ewentualnych zysków, która pojawiła się – przepraszam, ale muszę to powiedzieć – z braku jakiegokolwiek pozytywnego programu, w pustych głowach polityków tej partii, tak nimi zawładnęła, że nie dostrzegają ślepej uliczki, jaką byłaby komisja śledcza. Za podaną przez amerykańską agencję prasową mogą kryć się absolutnie nieprzewidywalne rzeczy.
Co ważniejsze - obwarowane takim zasiekami i przesłonięte tyloma fałszywymi tropami, że nikt nie będzie w stanie dotrzeć do sedna. Co najwyżej komisja będzie mogła potwierdzić to, co jest już znane i zawarte w dostępnej publicznie dokumentacji związanej z zakupem szpiegowskiego systemu Pegasusa. Ekscytacja słowem „szpiegowski system” jest niewystarczającym powodem dla powołania sejmowej komisji śledczej. Nie wiadomo zresztą z jakich powodów Platforma Obywatelska chce zdublować w tej samej sprawie komisję śledczą w Senacie.
Żaden Pegasus, żadne służby, żadne jakieś tajnie pozyskane informacje nie odgrywały w kampanii wyborczej w roku 2019 jakiejkolwiek roli. Przegrali,...
zobacz więcej
Niezależnie od dotychczasowych argumentów warto przypomnieć, że do tej pory w III RP w Sejmie działało dziesięć komisji śledczych. Większość, bo aż osiem z nich można określić mianem niewypałów. Ale były też takie „kwiatki” jak komisja do wyjaśnienia tzw. afery hazardowej, która stała się parodią. Można ją też określić mianem kabaretu, głównie za sprawą przewodniczącego Mirosława Sekuły, który dzięki sposobem kierowania pracami komisji uzyskał „koronę króla” łamania zasad uczciwości i przyzwoitości, pozostając całkowicie bezkarnym, dzięki parasolowi ochronnemu swej macierzystej partii, Platformy Obywatelskiej.
Tylko dwie sejmowe komisje śledcze spełniły swoją rolę, opisując w dużej mierze zbliżony do prawdy przebieg wydarzeń, które były przedmiotem ich zainteresowania. Była to pierwsza w dziejach parlamentu III RP tzw. komisja Rywina, od powstania której mija właśnie 19 lat oraz ostatnia, próbująca rozwikłać przestępcze przedsiębiorstwo Amber Gold, obnażające słabość wielu instytucji już w latach dojrzałości polskiej demokracji, bo działające w latach 2009-2012. Komisja do sprawy Amber Gold pracowała trzy lata w okresie 2016-2019.
Swój sukces obydwie te komisje zawdzięczają wyjątkowym osobowościom w nich działających. W komisji Rywina był to Jan Rokita, który był tylko zwykłym jej członkiem, ale jego umiejętność analizy oraz niezwykła pracowitość podniosła jej rezultaty na wysoki poziom rozpoznania próby przekrętu na dużą skalę, z niezwykle ważnymi konsekwencjami politycznymi.
Zobacz także: Przed wyborami 2014 i 2015 r. służby PO używały oprogramowania gorszego niż Pegasus