Niewykluczone, że politycy poruszyli także takie kwestie, o których w publicznych oświadczeniach strony potem nie wspomniały. Druga rozmowa w ciągu miesiąca prezydentów USA i Rosji. Nikt jednak nie mówi o postępie. Joe Biden i Władimir Putin powtórzyli znane wcześniej stanowiska. Nie znaczy to jednak, że nie pojawiło się kilka znaczących słów – szczególnie dla Ukrainy. Choć obie strony zaznaczyły, że 50-minutowa rozmowa Biden–Putin była merytoryczna i przydatna, to oficjalne komunikaty Białego Domu i Kremla sugerują, że przynajmniej do pewnego stopnia były to raczej dwa monologi, a nie dialog. Co potwierdza oficjalna interpretacja rozmowy. Strony wydały komunikaty prasowe, które różnią się znacznie zarówno pod względem długości, jak i akcentów. Oświadczenie rzeczniczki Białego Domu Jen Psaki to zaledwie jeden akapit, w którym wspomniano o „zdecydowanej odpowiedzi” na ewentualną inwazję Rosji na Ukrainę, a także o wsparciu dla spotkań dyplomatycznych w celu rozładowania napięcia. Oświadczenie Kremla było kilkakrotnie dłuższe, z naciskiem na „wzajemną gotowość do poważnego i znaczącego dialogu”. Na dodatek szybko osobiście skomentowali rozmowę prezydentów rzecznik Kremla i doradca Putina ds. polityki zagranicznej. Zresztą ta większa aktywność informacyjna Rosjan nie dziwi – wszak to z inicjatywy Kremla doszło do tej rozmowy. Pierwsza, ta z 7 grudnia, była wynikiem propozycji Białego Domu. <br><br> <H2>Deeskalacja Bidena, eskalacja Putina </h2> <Br> Podczas rozmowy 30 grudnia Biden powtórzył, że inwazja na Ukrainę spotka się z miażdżącymi sankcjami gospodarczymi ze strony Stanów Zjednoczonych i ich partnerów, a także ze zwiększeniem obecności NATO w Europie Środkowo-Wschodniej. <strong> Prezydent USA wezwał swojego rosyjskiego odpowiednika do deeskalacji napięcia, podkreślając, że dyslokacja wojsk rosyjskich przy granicach z Ukrainą „jest czymś niedopuszczalnym”.</strong> Biden powiedział, że zbliżające się negocjacje mogą przynieść postęp tylko „w środowisku deeskalacji, a nie eskalacji”.<br><br> W wydanym po rozmowie krótkim komunikacie Biały Dom poinformował, że w trakcie rozmowy amerykański przywódca przedstawił Putinowi możliwe „dwie ścieżki działań” USA: jedną opartą na dyplomacji oraz drugą opartą na odstraszaniu, w postaci sankcji, pomocy wojskowej Ukrainie oraz wzmocnieniu wschodniej flanki NATO. Biden zasygnalizował też, że nie ma szans na spełnienie części z rosyjskich propozycji. Powtórzyć miał dotychczasowe stanowisko USA na temat poszerzania NATO: jest to sprawa leżąca w gestii samego Sojuszu i ewentualnych nowych kandydatów. Prezydent Biden miał też podkreślić, że rozmowy na ten temat będą oparte na zasadzie „nic o was bez was” - oczywiście mowa o Ukrainie przede wszystkim.<br><br>Skoro mowa o Ukrainie, to zdaniem Kremla, Biden miał też w rozmowie podkreślić, że „Waszyngton nie ma zamiaru rozmieszczać na terytorium Ukrainy uderzeniowej ofensywnej broni”. W oświadczeniach strony amerykańskiej nie ma jednak o tym mowy. Putin unikał mówienia o Ukrainie, wojskach nad jej granicą i ewentualnych planach Moskwy wobec sąsiada. Ze strony Rosjanina nie było żadnych obietnic odnośnie wojsk koncentrowanych przy granicy Ukrainy. Putin powiedział Bidenowi, że nałożenie amerykańskich sankcji na Rosję (chodzi o te sankcje, o których mówił prezydent USA) byłoby „poważnym błędem”, który mógłby doprowadzić do „całkowitego zerwania” dwustronnych stosunków, jak podał Kreml. Bez określenia terminu, wskazano również, że Putin starał się dać do zrozumienia, że Moskwa nie wycofa się ze swoich głównych żądań, podkreślając, że rozmowy muszą prowadzić do „solidnych gwarancji prawnych wykluczających rozszerzenie NATO na wschód i rozmieszczenie systemów broni zagrażających bezpośrednio przy granicach Rosji”.<div class="facebook-paragraph"><div><span class="wiecej">#wieszwiecej</span><span>Polub nas</span></div><iframe allowtransparency="true" frameborder="0" height="27" scrolling="no" src="https://www.facebook.com/plugins/like.php?href=https%3A%2F%2Fwww.facebook.com%2Ftvp.info&width=450&layout=standard&action=like&show_faces=false&share=false&height=35&appId=825992797416546"></iframe></div>Tuż po rozmowie doradca Putina ds. polityki zagranicznej Jurij Uszakow powiedział, że Rosja jest zadowolona z rozmowy telefonicznej i perspektyw dalszych zabiegów dyplomacji na początku przyszłego roku. Dyplomacja zaś, jak powiedział, koncentruje się na gwarancjach bezpieczeństwa, których Moskwa chce od Zachodu. Warto też zwrócić uwagę na próby zmiękczenia przez stronę rosyjską gróźb USA. - Prezydent Biden nie powiedział, na czym miałby polegać rozszerzone sankcje - zastrzegł np. Uszakow. Dodał też, że nie wskazano warunków koniecznych, by takie restrykcje wprowadzić. Uszakow wspomniał za to – to kolejny taki sygnał ze strony Rosji – o kryzysie kubańskim z czasów zimnej wojny. - Nasz prezydent wyraźnie podkreślił, że w tej sytuacji - dość trudnej - zachowamy się tak samo, jak zachowałyby się Stany Zjednoczone, gdyby broń ofensywna została umieszczona w pobliżu granic USA - powiedział doradca Putina. <br><br> <H2> Dyplomacja: ostatnia szansa </h2> <Br> Co więc konkretnego przyniosła rozmowa? Zasadniczo oficjalny przekaz mówi o stworzeniu podstaw do zbliżających się rokowań Zachodu z Rosją. Biden i Putin potwierdzili formaty i terminy serii styczniowych rozmów. Najpierw urzędnicy amerykańscy i rosyjscy spotkają się w dniach 9-10 stycznia w Genewie, aby omówić kontrolę zbrojeń i narastające napięcia wokół Ukrainy w ramach dwustronnego Dialogu Stabilności Strategicznej. Na czele delegacji amerykańskiej ma stać podsekretarz stanu Wendy Sherman, zaś szefem delegacji rosyjskiej będzie wiceminister spraw zagranicznych Siergiej Riabkow. Następnie 12 stycznia w Brukseli odbędzie się osobne spotkanie Rady Rosja-NATO.<br><br> W tym formacie stronę amerykańską będzie reprezentować wiceminister spraw zagranicznych oraz wiceminister obrony. Wreszcie 13 stycznia w Wiedniu spotkanie w ramach Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (OBWE), do której należą Stany Zjednoczone, ich europejscy sojusznicy, Ukraina i Rosja. <strong> Warto zauważyć, że z początkiem nowego roku przewodnictwo w OBWE obejmuje Polska.</strong> Na rozmowach w ramach OBWE Rosja i Stany Zjednoczone będą reprezentowane przez swych stałych przedstawicieli. Zarówno Uszakow, jak i rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow podkreślili, że podczas rozmowy Biden-Putin ustalono, iż obaj prezydenci będą mieć bezpośredni nadzór nad dalszym przebiegiem rozmów na linii USA-Rosja.Ważne pytanie: czego dotyczyć będą rozmowy we wskazanych wyżej formatach. Oczywiście stroną mającą tu zdecydowaną inicjatywę, jest Rosja. Ostatnie dwie rozmowy prezydentów, jak też uzgodnienie rozpoczęcia technicznych rozmów, to efekt działań Kremla. W grudniu Rosja przedstawiła obszerne żądania gwarancji bezpieczeństwa od NATO, gromadząc wcześniej około 100 000 żołnierzy na granicy z Ukrainą, co wywołało obawy przed inwazją. <strong> Moskwa domaga się prawnych gwarancji, że NATO nie przyjmie nowych członków, w tym Ukrainy i Gruzji. Chce również, aby NATO wstrzymało ćwiczenia wojskowe w pobliżu swoich granic i wycofało się z rozmieszczenia wojsk w Europie Środkowej i Wschodniej.</strong> Putin wezwał w zeszłym tygodniu Zachód do „natychmiastowego” udzielenia Rosji takich gwarancji. Administracja Bidena powiedziała, że niektóre rosyjskie żądania są „nie do przyjęcia” i że każdy kraj ma suwerenne prawo do wyboru własnych rozwiązań w zakresie bezpieczeństwa. Ale Waszyngton zasygnalizował również, że dyskusja nad innymi rosyjskimi propozycjami – w tym dotyczącymi kontroli zbrojeń czy konfliktu w Donbasie - może przynieść rezultaty.<br><br>- Biden postrzegał tę rozmowę jako stworzenie warunków dla pragmatycznej, zorientowanej na wyniki dyplomacji - powiedział wysoki rangą anonimowy urzędnik amerykański, komentując rozmowę prezydentów z 30 grudnia. Rozmowę, która odbyła się na prośbę strony rosyjskiej. To potwierdza, że Putinowi bardzo się spieszy, żeby ruszyły negocjacje. Kreml dążył do kolejnej rozmowy z Białym Domem, choć wiedział, że nie uzyska podczas niej ustępstw USA. Po co więc ta rozmowa? Po pierwsze, niewykluczone, że Biden i Putin poruszyli także takie kwestie, o których w publicznych oświadczeniach strony potem nie wspomniały. Ale też Moskwie zależało na rozmowie z powodów wizerunkowych. Reakcja Zachodu na upublicznione przez MSZ Rosji żądania wypadła z punktu widzenia Kremla mocno niesatysfakcjonująco. Putin musiał więc pokazać, że pozostaje ważnym graczem na światowej scenie, że potrafi przyciągnąć uwagę prezydenta USA, który traktuje go tak poważnie, że jest gotów rozmawiać z nim o przyszłości Europy ponad głowami europejskich przywódców, dyskutować o Ukrainie bez udziału przywódców tego kraju. Było to skierowane w dużej mierze do rosyjskiego odbiorcy.<H2> Ustąp albo giń </h2> <Br> – Obaj przywódcy przyznali, że prawdopodobnie będą obszary, w których możemy osiągnąć znaczący postęp, jak również obszary, w których porozumienie może być niemożliwe, i że nadchodzące rozmowy określą bardziej precyzyjnie kontury każdej z tych kategorii - powiedział anonimowy urzędnik administracji USA. „Prawdopodobnie będą obszary, w których możemy osiągnąć znaczący postęp” - to są być może kluczowe słowa. O jakie obszary chodzi?<br><br><strong> USA na pewno nie zgodzą się nawet na rozmawianie o ograniczeniu suwerenności decyzji NATO, czy to jeśli mowa o kwestii przyjmowania nowych członków, czy ograniczania aktywności wojskowej na terytorium państw członkowskich.</strong> Wydaje się więc, że jedynym obszarem, gdzie może dojść do jakichś ustępstw Zachodu, jest Ukraina. Już pojawiła się teza, że skoro wiadomo, iż członkostwo Ukrainy w NATO lub dwustronny sojusz wojskowy tego kraju ze Stanami Zjednoczonymi jest (jeśli w ogóle) perspektywą wielu lat, to Biden może być gotów rozmawiać np. o wprowadzeniu moratorium na członkostwo Ukrainy w NATO. <br><br>To miałoby pozwolić Putinowi przedstawić się jako zwycięzcę obecnego sporu, a zarazem zapobiec wojnie. Drugi obszar, gdzie USA mogą być skłonne zaspokoić oczekiwania Rosji, to sprawa polityki Kijowa wobec konfliktu w Donbasie. Kreml liczy na to, że skoro Niemcom i Francji (w ramach formatu normandzkiego) nie udało się przez siedem lat zmusić Ukrainy do realizacji tzw. porozumień mińskich w kolejności i w sposób oczekiwany przez Rosję, to może zrobi to Biden. Jest i trzecia możliwość – jeśli mówimy o ustępstwach USA mających zaspokoić Moskwę – a więc ograniczenie czy wręcz wstrzymanie amerykańskiej pomocy wojskowej dla Kijowa. <br><br> <H2> Perspektywa dalszych rozmów </h2> <Br> Pytanie, czy tego rodzaju ustępstwa Zachodu zaspokoją Putina? Na razie rozmowy i perspektywa dalszych rozmów nieco zmniejszyły napięcie. Jednak rosyjskie żądania, które według amerykańskich urzędników są nie do przyjęcia - przede wszystkim wezwanie do złożenia prawnie wiążącego zobowiązania do utrzymania Ukrainy i innych krajów poza NATO - to potencjalny przepis na dyplomatyczną katastrofę, a niektórzy analitycy podejrzewają, że są one zaprojektowane tak, by zawieść i dać Moskwie pretekst do akcji militarnej. Od wielu lat Putin nie miał tak sprzyjających okoliczności do siłowego „rozwiązania kwestii ukraińskiej”. Po pierwsze jednak, Kreml rozczarował się polityką Wołodymyra Zełenskiego – a liczył, że ten prezydent pójdzie na oczekiwane ustępstwa. <br><br>Przeczytaj też: <a href=" https://www.tvp.info/57711831/Polowanie na Celinę. Rosja znalazła sposób na USA? - tvp.info " target="_self">Polowanie na Celinę. Rosja znalazła sposób na USA?</a></b><br /> <br /> To powoduje, że Moskwa widzi, że może osiągnąć cele tylko na jeden z dwóch sposobów: Zełenski ustępuje przed żądaniami Kremla pod polityczną presją Zachodu lub pod militarną presją Rosji. Rosjanie widzą, że Zachód jest w rozsypce: USA pochłonięte są własnymi problemami wewnętrznymi, borykają się z COVID-19 i paraliżem politycznym, w Niemczech nowy rząd wciąż nie określił do końca swego kursu (egzotyczna koalicja), we Francji zbliżają się wybory prezydenckie, Wielka Brytania zmaga się ze skutkami brexitu... Moskwa uważa więc, że Zachód nie jest gotowy do działania jako zjednoczona siła - stąd ostry ton Moskwy. I stąd chyba głównie wynika zagrożenie realną wojną na Wschodzie.