
Jak to jest, że choć PiS ma za sobą dwa lata rządów w naprawdę trudnych warunkach, nie tylko utrzymuje nadspodziewanie wysokie poparcie społeczne, ale wciąż uważane jest za partię, która merytorycznie nie ma z kim przegrać?
Tylko jedna czwarta respondentów uważa, że opozycja jest gotowa do przejęcia władzy – wynika z sondażu IBRiS przeprowadzonego na zlecenie...
zobacz więcej
Platforma Obywatelska powinna sobie chyba poszukać innego wodza na białym koniu, bo Donald „Wieszatiel” Tusk nie daje rady. Najnowszy sondaż IBRiS dla „Rzeczpospolitej” pokazuje, że opozycja zdaniem Polek i Polaków – nawet gdyby wygrała kolejne wybory – szybko doprowadziłaby do politycznego paraliżu państwa.
Jednym słowem: lewicowo-liberalna zbieranina polityczna co najwyżej może doprowadzić Polskę do recydywy lat 90., gdy polityczny chaos mocno przekładał się na niepewność jutra polskich rodzin.
W czym rzecz? Zacytujmy „Rzeczpospolitą”: „Zdecydowana większość badanych przez IBRiS uważa, że opozycja nie jest gotowa obecnie do przejęcia władzy – taką opinię wyraża aż 63,6 proc. respondentów. Zaledwie 25 proc. uważa inaczej, w tym część elektoratu partii opozycyjnych. To wielkie psychologiczne zwycięstwo Prawa i Sprawiedliwości”.
„Rzepa” nie należy do gazet przesadnie wychwalających obecną władzę – eufemistycznie mówiąc. Tym bardziej uderza jedno, krótkie zdanie: „to wielkie psychologiczne zwycięstwo PiS”.
W 2021 roku w Sejmie odbyły się aż 2203 głosowania. Jak głosowały poszczególne partie? W zestawieniu przygotowanym przez profil Sejm Watch okazuje...
zobacz więcej
Z powyższego sondażu wynika, że większość wyborców opozycji (51 procent) także nie wierzy, iż lewicowo-liberalne formacje po ewentualnych wygranych wyborach byłyby w stanie sensownie rządzić Polską. Jedynym motywatorem politycznym dla tych osób jest zapiekła nienawiść wobec PiS, godna Donalda „Wieszatiela” Tuska.
Z tego wynika znacznie poważniejszy wniosek: lewicowo-liberalny elektorat gotów jest na najbardziej ryzykowne polityczne eksperymenty, na polityczny powyborczy chaos, byle tylko przez pięć minut nacieszyć się triumfem nad PiS. Ale każdy, kto żyje w Polsce nieco dłużej, wie, że już kilka miesięcy po zwycięstwie Platformy niemała część tych wyborców zaczęłaby głośno wołać: „gdzie ja miałem oczy, że wybrałem takich skurczybyków?”.
Istotne jest coś jeszcze. Polacy świetnie zdają sobie sprawę, że Platforma nie jest żadną alternatywą dla Prawa i Sprawiedliwości. Przede wszystkim dlatego, że z miejsca zaczęłaby się polityka „pieniędzy nie ma i nie będzie”. Za tym poszłaby pewnie prywatyzacja wszystkiego, co jeszcze zostało z majątku narodowego i publicznych usług.
Skorzystaliby na tym ci co zwykle – kilka zachodnich firm, paru polskich podwykonawców, lobbyści i część polityków odpowiedzialnych za prywatyzację. Później bylibyśmy już tylko marną figurą na geopolitycznej planszy, pozbawioną jakichkolwiek narzędzi wpływów na rzeczywistość. A nikt chyba nie ma już wątpliwości, że nikt się specjalnie nie przejmuje losem pionków na geopolitycznej planszy.
Nowy sondaż IBRiS przyniósł złe wieści dla polityków opozycji. Z badania wynika, że tylko jedna czwarta respondentów uważa, że opozycja jest gotowa...
zobacz więcej
Tusk z Borysem Budką i pomniejszymi platformersami mogą się dziś wymądrzać, że oni wszystko zrobiliby lepiej. Tylko że oni naprawdę długo już rządzili. Warto przypomnieć, że dopiero po 2015 r. polski rząd zaczął stawiać naszą energetykę na nogi.
Ktoś powie, że zrobiono za mało. Ależ oczywiście, że za Tuska wszystko poszłoby szybciej! Po pierwsze: Nord Stream 2 powstałby szybciej, bo strona polska nawet by pewnie nie protestowała. I wyprzedaż resztek polskich koncernów paliwowo-energetycznych też by pewnie doszła do skutku. Przecież i Tusk, i Platforma to pełną gębą polityczna szkoła wielkiej wyprzedaży. A wszystko z hasełkami o „wolnym rynku”. Od 1990 roku najbardziej z takich hasełek cieszą się w Polsce zachodnie koncerny i zachodnie elity polityczne, które dziwnym trafem lubią mieć kontrolę nad kapitałem w krajach takich jak Polska.
Ktoś naiwny albo cyniczny może wołać pełnym głosem, że to PiS jest winny inflacji i wzrostowi cen. Co przytomniejsi zwrócą uwagę, że to nie Jarosław Kaczyński rządzi globalnymi rynkami, które wpadły w pandemiczną zadyszkę i nie radzą sobie ze zniszczonymi łańcuchami globalnych dostaw. I że to nie Mateusz Morawiecki pomagał Niemcom i Amerykanom dogadywać się z Rosją w sprawie Nord Stream 2.
Tak postępują wyłącznie bandyci; to jest banda, która opanowała nasz kraj, zorganizowana grupa przestępcza, do której należą: Ziobro, Kaczyński,...
zobacz więcej
Nie lubię źle myśleć o własnych rodakach, ale czasem się zastanawiam, jak można bez mrugnięcia okiem łykać te wszystkie proniemieckie i prorosyjskie dyrdymały, które odwracają oczy od faktu, że Angela Merkel przyspawała niemiecką energetykę do Rosji. A Amerykanie, zajęci coraz bardziej potencjalnym, militarnym konfliktem z Chinami, wobec Rosji zachowują się coraz mniej stanowczo. Że to niby bzdury? Lewicowo-liberalnych czytelników odsyłam w tej sprawie do artykuły z „Gazety Wyborczej”: „Czym Angela Merkel w cztery kadencje przyspawała Niemcy do Rosji”.
Słówko o lokalnej polityce społeczno-gospodarczej. Tak, wzrost cen jest kłopotem dla polskich portfeli. Tylko że ten rząd przynajmniej się stara zaradzić problemom zwykłych polskich rodzin. Gdyby rządziła teraz Platforma, niemal wszystkie media, na czele z TVN, bombardowałyby nas z całą bezwzględnością tekstami o roszczeniowcach, którym nie chce się zaciskać pasa.
Mam nadzieję, że po reportażu „Holding” dla wszystkich jest już mniej więcej jasne, skąd od zawsze taka obojętność TVN i innych lewicowo-liberalnych mediów wobec problemów zwykłych Polaków. Mam też nadzieję, że po reportażu Anity Gargas o Adamie Michniku i Wojciechu Jaruzelskim jest dla wszystkich jaśniejsze, że dla lewicowo-liberalnych elit Polacy są po prostu ciemną tłuszczą, nad której głowami zdecydowano o kształcie III RP. Te sprawy naprawdę bardzo mocno się łączą.
Niech nikt nie ma złudzeń. Jeśli opozycja przejmie kiedyś w Polsce władzę, przede wszystkim zrobi „w tym kraju” nową terapię szokową. I to taką, że czasy PiS przeciętni Polka i Polak będą wspominać z prawdziwym rozrzewnieniem.