
Po donosie do władz Tatrzańskiego Parku Narodowego (TPN), że w schronisku na Hali Kondratowej w Tatrach wbrew parkowym przepisom przebywa kot i jest „wykorzystywany do kłusownictwa”, zwierzak musi stamtąd zniknąć. Sprawa wyszła na jaw po ogłoszeniu o poszukiwaniu drugiego kota – mieszkańca popularnego tatrzańskiego schroniska.
Władze wietnamskiego miasta Hoi An zapowiedziały w piątek stopniowe wygaszenie handlu mięsem psów i kotów, by podnieść walory turystyczne miasta –...
zobacz więcej
Gospodarze schroniska mieszczącego się przy szlaku na Giewont na Hali Kondratowej w Tatrach umieścili w poniedziałek na portalu społecznościowym ogłoszenie, że zginął schroniskowy kot o imieniu Fanta. Poinformowali także, że w tym popularnym schronisku mieszka także drugi kot - Filemon.
W mediach społecznościowych błyskawicznie rozprzestrzeniła się informacja o zagubionym kocie – taterniku. Okazało się, że turyści widzieli Fantę na Kasprowym Wierchu, gdzie została sfotografowana pod ratrakiem przy górnej stacji kolejki w Kotle Goryczkowym. Okazało się, że kotka wyszła na szczyt podążając za turystami.
We wtorek gospodarze schroniska poinformowali, że przez donos do władz TPN kot, który pozostał w schronisku nie może tam dłużej przebywać. Zgodnie z przepisami TPN zwierzęta domowe, w tym również psy, nie mogą wchodzić na teren parku, gdyż stanowią zagrożenie dla tatrzańskiej fauny. Wyjątek stanowią jedynie psy pasterskie pilnujące wypasanych tu owiec, psy wykorzystywane do poszukiwań osób pod lawinami oraz psy przewodzące osobom niewidomym.
Gospodarze schroniska poinformowali również, że kot przybłąkał się do schroniska kilka miesięcy temu i mimo wielokrotnego zwożenia go do Zakopanego, wracał do schroniska.