
– Stan wojenny łamał nadzieję w ludziach – wspomina ks. Jan Sikorski, kapłan, który po jego wprowadzeniu został kapelanem internowanych i uwięzionych w Zakładzie Karnym Warszawa-Białołęka. Jak zaznacza w rozmowie z Polskim Radiem, posługa w tamtym miejscu była dla niego niezwykłym doświadczeniem, a swojej misji podjął się bez wahania.
Tylko 6 proc. Polaków zdecydowanie pozytywnie ocenia postać Wojciecha Jaruzelskiego – wynika z sondażu pracowni Social Changes dla portalu...
zobacz więcej
– Widziałem żołnierzy i zatrzymywane samochody. Od razu ks. kardynał Glemp powołał komitet obrony osób represjonowanych, do którego wstąpiłem i zostałem wysłany do internowanych – dodaje.
Ks. Sikorski udzielał więzionym sakramentów, odprawiał msze, pomagał w przekazywaniu wiadomości i lekarstw.
– Spowiedzi trwały długo, w tym czasie internowani śpiewali kolędy. Odprawiliśmy mszę świętą. Byliśmy pierwszymi ludźmi, którzy dotarli do nich. Odwiedzaliśmy cele i dostawaliśmy od uwięzionych wiadomości do ich rodzin – wspomina pierwszą wizytę 25 grudnia, w Boże Narodzenie.