
Liderka tzw. Strajku Kobiet Marta Lempart zakpiła z pani sprzątającej po tym, jak wylała farbę przed siedzibą PiS. W rozmowie z Onetem zrzuciła całą odpowiedzialność na PiS, nie przeprosiła kobiety.
Psycholog społeczny Michał Bilewicz z Centrum Badań nad Uprzedzeniami z pogardą wypowiedział się o paniach sprzątających. Oburzeni internauci...
zobacz więcej
Do mediów społecznościowych trafiło nagranie, na którym widać, jak Lempart oblewała w piątek czerwoną farbą wejście do siedziby Prawa i Sprawiedliwości przy ul. Nowogrodzkiej w Warszawie. Towarzyszyło jej kilku aktywistów. Przyniesiono też kukłę przedstawiającą kobietę.
Na sytuację zareagowała kobieta sprzątająca budynek. Zapytała, „kto to zrobił?”. Lempart przyznała się, że to ona ubrudziła obiekt. Kobieta odpowiedziała: „No to niech pani umyje to teraz”. Znana z wulgarnych wypowiedzi liderka Strajku Kobiet stanowczo stwierdziła, że tego nie zrobi. Sprzątaczka pytała: „Pani myśli, że ja miliony zarabiam, żebym za kogoś sprzątała?”. Lempart zignorowała kobietę, mimo że, jak twierdzi, walczy o prawa kobiet.
Sprzątaczka weszła do siedziby PiS, po czym wróciła z wiadrem i mopem wskazując, by wejście do obiektu oblane farbą zostało umyte.
Liderka Strajku Kobiet i aktywiści kpili z pani sprzątającej pod siedzibą PiS w Warszawie, po tym jak Marta Lempart wylała farbę na drzwi i schody...
zobacz więcej
– Ja nie będę za darmo robiła – oświadczyła. Zebrani aktywiści zaczęli kpić z kobiety, mówiąc, by to Jarosław Kaczyński posprzątał. – Niech pani prezesa poprosi, niech przyjdzie zmywać. Panie prezesie, robota jest – krzyczała jedna z osób. Ktoś inny jeszcze kpił: „Prezes Kaczyński pozmywa. Niech pani się nie martwi”.
Do incydentu Lempart odniosła się w Onecie; nie przeprosiła za swoje zachowanie, winą za sytuację obarczyła PiS. – Rozumiem, że pani sprzątająca była wściekła i że ma dodatkową robotę przez to. Kim jest jej pracodawca: zorganizowaną grupą przestępczą, działającą z pozycji partii politycznej – mówiła.
– PiS powinien dopłacać osobom przez siebie zatrudnianym, bo to one ponoszą konsekwencje tego, że ludzie tak nienawidzą tej partii i przeciwko niej protestują — stwierdziła.
Liderka proaborcyjnych protestów dodała, że to wszystko wina polityków rządzących, a ona sama się nie pisała na to, czym „musi się zajmować”. – Za to, że cierpią niewinni ludzie, odpowiada PiS – dodała.