
Marsz Niepodległości, który przeszedł ulicami Warszawy, zgromadził zdaniem organizatorów ponad 150 tysięcy uczestników. To nie spodobało się Rafałowi Trzaskowskiemu, który dążył do zablokowania patriotycznego święta. – Najgorsze jest to, że olbrzymia większość osób, która tam była, chciała oddać hołd Świętu Niepodległości – powiedział prezydent stolicy w TVN24.
„I co? Łyso?” – transparent z takim napisem i pozbawionym włosów Rafałem Trzaskowskim przygotowała Młodzież Wszechpolska. To odpowiedź organizacji...
zobacz więcej
Trzaskowski był pytany m.in. o to, jak na Marsz Niepodległości zareagowaliby burmistrz Londynu czy mer Paryża.
– Nikt by tego nie zrozumiał – odparł Trzaskowski, nawiązując do wyroków sądów, które zakazały organizatorom marszu przeprowadzenia manifestacji na tradycyjnej trasie.
Prezydentowi Warszawy bardzo nie spodobało się to, że w organizację manifestacji zaangażował się Urząd ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych, nadając jej charakter państwowy. Według szefa stołecznego ratusza oznacza to, że „władza rzuciła koło ratunkowe nacjonalistom, oddając im we franczyzę Święto Niepodległości”.
Jego zdaniem „rząd wziął odpowiedzialność za słowa, które ze sceny wypowiadali Bąkiewicz czy Winnicki”.