RAPORT

Pogarda

Niemcy ulegają szantażowi energetycznemu Kremla. Berlin pcha Europę w objęcia Gazpromu

Moskwa stara się narzucić Europie swoje „reguły gry” (fot. Peter Kovalev/TASS (Photo by Peter Kovalev\TASS via Getty Images)
Moskwa stara się narzucić Europie swoje „reguły gry” (fot. Peter Kovalev/TASS (Photo by Peter Kovalev\TASS via Getty Images)

Najnowsze

Popularne

Wywołanie kryzysu energetycznego przez Rosję pokazuje, jak bardzo jest ona zdeterminowana, by doprowadzić do wyłączenia Nord Stream 2 spod prawa unijnego i do jak najszybszego uruchomienia gazociągu. Pomimo stosowania przez nią brutalnych zagrywek, Niemcy wciąż dążą do realizacji tego projektu, nie przejmując się tym, że w jeszcze większym stopniu niż dotychczas uzależni on Europę od rosyjskiej energii. To zaś oznacza, że Moskwa będzie mogła w dalszym stopniu lekceważyć sankcje i bezkarnie łamać prawo międzynarodowe.

Połknęli Hongkong, teraz wyciągają ręce po Tajwan. Tylko USA mogą powstrzymać chiński apetyt

Władze w Pekinie nawet nie udają, że ćwiczenia wojskowe w pobliżu Tajwanu są rutynowe, że zbieżność miejsca i czasu to czysty przypadek. Stawiają...

zobacz więcej

Jak przekonuje analityk Atlantic Council, Diane Francis, rola Rosji w kryzysie energetycznym powinna być sygnałem ostrzegawczym dla Europejczyków, którzy bagatelizują zagrożenie ze strony reżimu Władimira Putina. Tak się jednak nie dzieje. Berlin prze do jak najszybszego uruchomienia gazociągu i wciąga całą Europę w brudną grę Kremla.

  - Zamiast czekać na werdykt procesu zatwierdzającego, Putin wziął sprawy w swoje ręce. Od lata 2021 roku Rosja odmawia zaspokojenia rosnącego zapotrzebowania na gaz w Europie. Doprowadziło to do niedoboru dostaw, który wywindował ceny do rekordowych poziomów i spowodował niedobór ilości magazynowych przed zimowym sezonem grzewczym – zaznaczyła Diane Francis.

  Na razie instytucje unijne wydają się bezradne wobec agresywnej postawy Kremla. Słychać głosy krytyki, przedstawiane są dalekosiężne plany na przyszłość, ale brak głosów, które przerodziłyby się w sankcje nałożone na Moskwę i doprowadziłyby do zmiany jej polityki.

Bezbronna Unia


Tymczasem obecną sytuację tylko pogarsza jawne przyznanie się przewodniczącej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen, do tego, że UE jest „bezbronna”, ponieważ obecnie importuje 90 procent gazu, z czego większość pochodzi z Rosji.

Na Białorusi jest już cicho. Łukaszenka likwiduje ostatnie ośrodki niezależnej myśli

Białoruski reżim nie tylko kontynuuje działania mające na celu wywołanie kryzysu migracyjnego na granicy z Polską i krajami bałtyckimi, ale także...

zobacz więcej

Przykład Mołdawii, która w ostatnim czasie została przyparta przez Kreml do muru w kwestiach energetycznych i musiała ratować się prośbą o pomoc z Zachodu, najlepiej pokazuje metody stosowane przez rosyjski reżim.

  Kraj ten ostatecznie podpisał umowę z Gazpromem, jednak, jak oceniają eksperci, może być ona zagrożeniem dla trzeciego pakietu energetycznego, a to oznacza opóźnienie na drodze tego kraju do UE.

  Kreml już nie udaje nawet, że jest „normalnym” parterem biznesowym dla Europy, ale stara się kwestię energetyczną rozwiązać w ulubionym przez siebie stylu – siłowym. Jest też po prostu bezczelny. Ciężko bowiem inaczej określić informację, że operator spornego NS2 wszczął postępowanie przeciwko UE, na mocy Traktatu karty energetycznej, domagając się odszkodowania za utratę ponad 8 mld euro przez konieczność wdrożenia przepisów unijnych.

Strach przed dyrektywą


Gazprom za wszelką cenę nie chce podporządkować się zrewidowanej dyrektywie gazowej, która wymaga od NS2 wdrożenia trzeciego pakietu energetycznego: rozdziału właścicielskiego, niezależnych taryf i wolnego dostępu do przepustowości. Jak ocenia BiznesAlert jest to bardzo niewygodne dla strony rosyjskiej i grozi bankructwem całego projektu.

Petar Petrović: W tym szaleństwie jest metoda. Rosja chce być traktowana jako zagrożenie

Zamrożenie relacji z NATO, wywołanie kryzysu gazowego, nieustanne jątrzenie na wschodniej Ukrainie i poparcie dla prowadzonej przez Łukaszenkę...

zobacz więcej

Dlatego też Kreml jest zdeterminowany, by w siłowy sposób zmusić Europę do przyjęcia jego reguł gry. W efekcie Gazprom nie zarezerwował dodatkowej przepustowości dostaw gazu do Europy w aukcjach, które odnoszą się do Gazociągu Jamalskiego, przechodzącego przez Białoruś i Polskę oraz Sojuz, przebiegającego przez Ukrainę oraz Słowację.

  Zmniejszenie dostaw do Niemiec już wywołało panikę w tym kraju i chociaż część mediów, tak jak dziennik „Bild” pisze o „ataku gazowym na Europę”, to tamtejsze ministerstwo energetyki i gospodarki oceniło, że NS2 na pewno nie zaszkodzi bezpieczeństwu dostaw.

  Decyzję tę podjęło ono w zaledwie 4 dni robocze po złożeniu przez PGNiG prawie 600 stron materiałów i analiz w tej sprawie wskazujących na zagrożenia, jakie stanowi uruchomienie NS2.


Utajnienie decyzji


- Co więcej, i to jest duża ciekawostka, opinia tego niemieckiego ministerstwa została utajniona na czas postępowania certyfikacyjnego, co powoduje, że strony nie mają do niej dostępu w trakcie trwania postępowania – powiedział prezes PGNiG Paweł Majewski w rozmowie z brukselską korespondentką Polskiego Radia Beatą Płomecką. - Jest to bezprecedensowe działanie i może skutkować poważną wadą prawną przyszłej decyzji w naszej ocenie i my oczywiście wykorzystamy wszelkie środki prawne, żeby zapewnić zgodność z prawem Unii Europejskiej wszelkich decyzji podejmowanych przez NS2 – zaznaczył.

Hybrydowy atak Białorusi. Niemcy zaczynają rozumieć sytuację Polski

Podczas wielkiej fali migracyjnej z 2015 roku polski rząd stał twardo na stanowisku, że należy bronić granic zewnętrznych Unii i że przybyszom...

zobacz więcej

Projekt NS2 czeka na certyfikację regulatora niemieckiego Bundesnetzagentur, a sama procedura może potrwać nawet do maja przyszłego roku, co może opóźnić dostawy o ponad dwa lata w stosunku do pierwotnego terminu końca 2019 roku. PGNiG, podobnie jak strona ukraińska, bierze udział w tym procesie.

  Warto również podkreślić, że w opinii dla niemieckiego resortu gospodarki i energii, prezes URE ocenił, że ewentualna certyfikacja właściciela gazociągu NS2 - spółki Nord Stream 2 AG w charakterze operatora gazociągu w modelu ITO - naruszyłaby unijny dorobek prawny i zagroziła bezpieczeństwu dostaw gazu do UE.

  Podkreślił on, że najgroźniejsze jest to, że zarówno infrastruktura - czyli sam gazociąg, jak i produkt nim przesyłany należy do jednego właściciela - Gazpromu.

Manipulacje na rynku gazu


„Należy brać pod uwagę historię kryzysów gazowych, wywołanych zarówno przez ten podmiot jak i posiadające go państwo. Należy również pamiętać o obecnych manipulacjach na rynku gazu, włączając w to manipulacje ceną, naruszające unijne regulacje rynkowe i konkurencji” - zaznaczył polski regulator.

Gazprom przyciska Mołdawię do muru. Rosja znów wykorzystuje energię jako broń

Kiedyś premier Mateusz Morawiecki porównywał zależność energetyczną od Kremla do „przyłożenia pistoletu do głowy”, dziś mówią to samo mołdawskie...

zobacz więcej

Jak zwrócił uwagę redaktor naczelny BiznesAlert Wojciech Jakóbik , posiadanie przez Rosję udziałów w projekcie NS2, za pośrednictwem spółki zależnej Gazpromu, jest sprzeczne z przepisami UE i może utrudnić certyfikację.

  Kreml znalazł też receptę na problemy Europy – jak najszybsze uruchomienie NS2 i podpisywanie długoterminowych umów.

Ukraina z niepokojem patrzy w przyszłość


Nie można mieć też żadnych złudzeń co do tego, jak będzie zachowywać się Rosja w stosunku do Ukrainy, gdy już nie będzie uzależniona od przesyłania przez ten kraj dostaw gazu.

Twoje INFO - kontakt z TVP INFO W takim przypadku należy spodziewać się kolejnego rosyjskiego ataku hybrydowego na ten kraj, wraz z podgrzaniem konfliktu w jego wschodniej części i z uruchomieniem swoich sił na ciągle militaryzowanym, anektowanym Krymie.

  Już teraz mamy do czynienia ze wzrostem napięć na granicy ukraińsko-rosyjskiej i zwiększaniem rosyjskiej obecności wojskowej w przygranicznych rejonach - stacjonuje tam około 90 tysięcy rosyjskich żołnierzy.

Rosja „szczerze współczuje” Europie. Lekarstwem na kryzys energetyczny ma być Nord Stream 2

Europie zagrażają niedobory gazu, a jego ceny osiągają rekordy. Odpowiedzialność za to spada na Rosję, która oskarżana jest o wstrzymywanie dostaw...

zobacz więcej

Szef Naftogazu Jurij Witrenko zwraca przy tym uwagę, że Putin już „bez ogródek i zażenowania” mówi „pozwólcie na działanie Nord Stream 2 albo nie dostaniecie większej ilości potrzebnego wam gazu”. To pokazuje nie tylko jego pewność siebie, ale też stanowi przykład na to, jaki typ relacji narzuca Europie rosyjski przywódca.

Bez sankcji się nie obejdzie


Czy Niemcy biorą pod uwagę ten bardzo prawdopodobny scenariusz? Nawet jeśli oficjalnie przedstawiciele obecnie jeszcze trwającego rządu nie chcą na ten temat się wypowiadać, to jednak przecież muszą zdawać sobie z tego sprawę. Po prostu nie jest to dla nich istotne.

  Co prawda, najtrzeźwiej patrząca na naturę Kremla z niemieckich partii – Zieloni – ustami swojej liderki Annalena Baerbock ostrzegają, że Rosja szantażuje Europę i nie można do tego dopuścić, ale ciężko uwierzyć, że głos tego ugrupowania nie zostanie przytłumiony przez dążących do „dialogu” z Moskwą socjaldemokratów, z którymi partia rozmawia teraz o utworzeniu koalicji.

  To, co się obecnie dzieje wokół kryzysu energetycznego i nacisków w sprawie NS2, a także prorosyjska postawa Niemiec – jest bezpośrednim zagrożeniem dla bezpieczeństwa europejskiego, w szczególności naszego regionu.

  Moskwa, rozumiejąc jedynie siłę, powinna zostać ukarana za swoją postawę, a UE musi pokazać swoje zjednoczenie w obronie wspólnych wartości i solidarność.

  Petar Petrović

  Autor jest dziennikarzem Polskiego Radia

Aplikacja mobilna TVP INFO na urządzenia mobilne Aplikacja mobilna TVP INFO na urządzenia mobilne
źródło:
Zobacz więcej