
Wywołanie kryzysu energetycznego przez Rosję pokazuje, jak bardzo jest ona zdeterminowana, by doprowadzić do wyłączenia Nord Stream 2 spod prawa unijnego i do jak najszybszego uruchomienia gazociągu. Pomimo stosowania przez nią brutalnych zagrywek, Niemcy wciąż dążą do realizacji tego projektu, nie przejmując się tym, że w jeszcze większym stopniu niż dotychczas uzależni on Europę od rosyjskiej energii. To zaś oznacza, że Moskwa będzie mogła w dalszym stopniu lekceważyć sankcje i bezkarnie łamać prawo międzynarodowe.
Władze w Pekinie nawet nie udają, że ćwiczenia wojskowe w pobliżu Tajwanu są rutynowe, że zbieżność miejsca i czasu to czysty przypadek. Stawiają...
zobacz więcej
Jak przekonuje analityk Atlantic Council, Diane Francis, rola Rosji w kryzysie energetycznym powinna być sygnałem ostrzegawczym dla Europejczyków, którzy bagatelizują zagrożenie ze strony reżimu Władimira Putina. Tak się jednak nie dzieje. Berlin prze do jak najszybszego uruchomienia gazociągu i wciąga całą Europę w brudną grę Kremla.
- Zamiast czekać na werdykt procesu zatwierdzającego, Putin wziął sprawy w swoje ręce. Od lata 2021 roku Rosja odmawia zaspokojenia rosnącego zapotrzebowania na gaz w Europie. Doprowadziło to do niedoboru dostaw, który wywindował ceny do rekordowych poziomów i spowodował niedobór ilości magazynowych przed zimowym sezonem grzewczym – zaznaczyła Diane Francis.
Na razie instytucje unijne wydają się bezradne wobec agresywnej postawy Kremla. Słychać głosy krytyki, przedstawiane są dalekosiężne plany na przyszłość, ale brak głosów, które przerodziłyby się w sankcje nałożone na Moskwę i doprowadziłyby do zmiany jej polityki.
Białoruski reżim nie tylko kontynuuje działania mające na celu wywołanie kryzysu migracyjnego na granicy z Polską i krajami bałtyckimi, ale także...
zobacz więcej
Przykład Mołdawii, która w ostatnim czasie została przyparta przez Kreml do muru w kwestiach energetycznych i musiała ratować się prośbą o pomoc z Zachodu, najlepiej pokazuje metody stosowane przez rosyjski reżim.
Kraj ten ostatecznie podpisał umowę z Gazpromem, jednak, jak oceniają eksperci, może być ona zagrożeniem dla trzeciego pakietu energetycznego, a to oznacza opóźnienie na drodze tego kraju do UE.
Kreml już nie udaje nawet, że jest „normalnym” parterem biznesowym dla Europy, ale stara się kwestię energetyczną rozwiązać w ulubionym przez siebie stylu – siłowym. Jest też po prostu bezczelny. Ciężko bowiem inaczej określić informację, że operator spornego NS2 wszczął postępowanie przeciwko UE, na mocy Traktatu karty energetycznej, domagając się odszkodowania za utratę ponad 8 mld euro przez konieczność wdrożenia przepisów unijnych.
Zamrożenie relacji z NATO, wywołanie kryzysu gazowego, nieustanne jątrzenie na wschodniej Ukrainie i poparcie dla prowadzonej przez Łukaszenkę...
zobacz więcej
Dlatego też Kreml jest zdeterminowany, by w siłowy sposób zmusić Europę do przyjęcia jego reguł gry. W efekcie Gazprom nie zarezerwował dodatkowej przepustowości dostaw gazu do Europy w aukcjach, które odnoszą się do Gazociągu Jamalskiego, przechodzącego przez Białoruś i Polskę oraz Sojuz, przebiegającego przez Ukrainę oraz Słowację.
Zmniejszenie dostaw do Niemiec już wywołało panikę w tym kraju i chociaż część mediów, tak jak dziennik „Bild” pisze o „ataku gazowym na Europę”, to tamtejsze ministerstwo energetyki i gospodarki oceniło, że NS2 na pewno nie zaszkodzi bezpieczeństwu dostaw.
Decyzję tę podjęło ono w zaledwie 4 dni robocze po złożeniu przez PGNiG prawie 600 stron materiałów i analiz w tej sprawie wskazujących na zagrożenia, jakie stanowi uruchomienie NS2.
Podczas wielkiej fali migracyjnej z 2015 roku polski rząd stał twardo na stanowisku, że należy bronić granic zewnętrznych Unii i że przybyszom...
zobacz więcej
Projekt NS2 czeka na certyfikację regulatora niemieckiego Bundesnetzagentur, a sama procedura może potrwać nawet do maja przyszłego roku, co może opóźnić dostawy o ponad dwa lata w stosunku do pierwotnego terminu końca 2019 roku. PGNiG, podobnie jak strona ukraińska, bierze udział w tym procesie.
Warto również podkreślić, że w opinii dla niemieckiego resortu gospodarki i energii, prezes URE ocenił, że ewentualna certyfikacja właściciela gazociągu NS2 - spółki Nord Stream 2 AG w charakterze operatora gazociągu w modelu ITO - naruszyłaby unijny dorobek prawny i zagroziła bezpieczeństwu dostaw gazu do UE.
Podkreślił on, że najgroźniejsze jest to, że zarówno infrastruktura - czyli sam gazociąg, jak i produkt nim przesyłany należy do jednego właściciela - Gazpromu.
Kiedyś premier Mateusz Morawiecki porównywał zależność energetyczną od Kremla do „przyłożenia pistoletu do głowy”, dziś mówią to samo mołdawskie...
zobacz więcej
Jak zwrócił uwagę redaktor naczelny BiznesAlert Wojciech Jakóbik , posiadanie przez Rosję udziałów w projekcie NS2, za pośrednictwem spółki zależnej Gazpromu, jest sprzeczne z przepisami UE i może utrudnić certyfikację.
Kreml znalazł też receptę na problemy Europy – jak najszybsze uruchomienie NS2 i podpisywanie długoterminowych umów.
Europie zagrażają niedobory gazu, a jego ceny osiągają rekordy. Odpowiedzialność za to spada na Rosję, która oskarżana jest o wstrzymywanie dostaw...
zobacz więcej
Szef Naftogazu Jurij Witrenko zwraca przy tym uwagę, że Putin już „bez ogródek i zażenowania” mówi „pozwólcie na działanie Nord Stream 2 albo nie dostaniecie większej ilości potrzebnego wam gazu”. To pokazuje nie tylko jego pewność siebie, ale też stanowi przykład na to, jaki typ relacji narzuca Europie rosyjski przywódca.