Ciężarna pacjentka zmarła w szpitalu w Pszczynie. „Dali kroplówkę, bo z gorączki się trzęsłam. Dobrze, że termometr wzięłam, bo nikt nie mierzy. Miałam 39.9” – takiej treści wiadomości miała otrzymać od córki mama pani Izabeli, która 22 września br. zmarła w szpitalu w Pszczynie. Rodzina złożyła zawiadomienie do prokuratury o podejrzeniu popełnienia przestępstwa tzw. błędu medycznego, twierdząc, że pacjentka wyraźnie sygnalizowała personelowi szpitala, że źle się czuje, a nikt nie monitorował ani stanu zdrowia matki, ani dziecka. — Gdyby lekarze podjęli działania, gdyby się nią zaopiekowano. Pozostawiono ją samą sobie — oceniła pacjentka leżąca ze zmarłą kobietą na oddziale. Dziennikarze TVN skontaktowali się z pacjentką, która przebywała z panią Izabelą w jednej sali. Z jej relacji wynika, że kobieta przez dłuższy czas źle się czuła. Miała także zgłaszać do położnych, że ma wysoką gorączkę. <br><br> – Izabela była zaopatrzona we własny termometr i co chwilę mierzyła sobie gorączkę. Około godz. 20 poszłam do położnej i lekarza, bo termometr wskazywał, że ma 40 stopni. Przyszły tylko położne, by sprawdzić, czy rzeczywiście jest taka wysoka temperatura. Potem poszły z powrotem do pokoju zabiegowego i wróciły z kroplówką oraz z lekami przeciwgorączkowymi. Położna powiedziała wtedy, że pewnie się gdzieś przeziębiła — mówiła pacjentka, która leżała na oddziale za zmarłą, dodając, że kobieta wciąż powtarzała, że to nie jest przeziębienie i że dzieje się z nią coś złego. <br><br> – Cały czas zgłaszała, że się źle czuje. Lekarz mówił jej, że nie widzi nic niepokojącego. Potem znowu gorączka i kroplówka i nic więcej. W nocy klęczała na ziemi i wymiotowała. Powiedzieli jej, że ma wejść na łóżko, bo pacjentki muszą się wyspać i być wypoczęte. Na drugi dzień dowiedzieliśmy się, że Iza zmarła. Dla mnie to jest bulwersujące, karygodne, ona mogła żyć. Gdyby lekarze podjęli działania, gdyby się nią zaopiekowano. Pozostawiono ją samą sobie — podkreśliła pacjentka. <div class="facebook-paragraph"><div><span class="wiecej">#wieszwiecej</span><span>Polub nas</span></div><iframe allowtransparency="true" frameborder="0" height="27" scrolling="no" src="https://www.facebook.com/plugins/like.php?href=https%3A%2F%2Fwww.facebook.com%2Ftvp.info&width=450&layout=standard&action=like&show_faces=false&share=false&height=35&appId=825992797416546"></iframe></div>W TVN sprawę skomentowała także pełnomocniczka rodziny Jolanta Budzowska. <br><br> — W tym przypadku lekarze czekali na obumarcie płodu, a dlaczego właściwie tak zrobili? Czekali prawdopodobnie dlatego, żeby uniknąć zarzutu o dokonanie nielegalnej aborcji. Znaczy, że bali się i nie skorzystali z tej możliwości. Lekarze od pierwszej godziny zdawali sobie sprawę z grożącego zakażenia septycznego. Płód i tak nie miał szans na przeżycie w ocenie lekarzy, podkreślam lekarzy ze szpitala w Pszczynie, a zatem usunięcie płodu byłoby zgodne jak najbardziej z przepisami, tylko wymagało decyzji od lekarzy – powiedziała Budzowska. <br><br> Matka zmarłej pokazała SMS-y, które wysyła jej córka. <br><br> „Dziecko waży 485 gramów. Na razie dzięki ustawie aborcyjnej muszę leżeć. I nic nie mogą zrobić. Zaczekają, aż umrze lub coś się zacznie, a jeśli nie, to mogę spodziewać się sepsy. Przyspieszyć nie mogą. Musi albo przestać bić serce, albo coś się musi zacząć” – cytowała wiadomość pani Barbara. <br><br> <a href="/twoje-info"><img src="https://s.tvp.pl/repository/attachment/4/4/6/446ae7032ad7145311025c27ebb077441541685773263.jpg" alt="Twoje INFO - kontakt z TVP INFO" title="Twoje INFO - kontakt z TVP INFO" width="100%" /></a>