
Liczni mieszkańcy terenów sąsiadujących z granicą polsko-białoruską są za powstaniem zapory. Tłumaczą, że będą się czuć bezpieczniej; wielu zwraca uwagę, że migranci, którzy usiłują przedrzeć się na nasze terytorium, są traktowani instrumentalnie przez dyktatora Białorusi, który celowo wywołał kryzys.
„Jestem wdzięczny za wasz profesjonalizm, a także za każdy przejaw współczucia i gest pomocy okazywany imigrantom” – napisał abp Józef Guzdek,...
zobacz więcej
Reporterzy odwiedzili miejscowości na Podlasiu i Lubelszczyźnie położone w sąsiedztwie tych, które są objęte stanem wyjątkowym. Rozmawiali z wieloma mieszkańcami, którzy żywo interesują się, co dzieje się w ich sąsiedztwie.
Alicja Łukaszewicz z Sidry (woj. podlaskie) jest za murem.
– Słyszałam o murze w telewizji. Ja jestem za murem, mnie się wydaje, że jest potrzebny do obrony. My tu urodzeni i tu mieszkamy. Tu było spokojnie, te lata były wspaniałe do życia, a teraz pod strachem żyjemy – mówi.
Włodzimierz Nos pochodzi z Łuplanki Nowej koło Michałowa (woj. podlaskie), a od lat pracuje w Niemczech. Wraz z żoną mieszkają koło Kassel, choć jego żona Urszula namawia go, by zamieszkali w Łuplance, na Podlasiu. Widywał tu migrantów.
– Teraz ostatnio ich nie widać, ale zazwyczaj tędy chodzą, pod naszym lasem. I idą albo do Miechowa, albo do Juszkowego Grodu. Ja się ich nie boję, bo co mi oni zrobią, ale uważam, że ten mur to powinni postawić, oczywiście. Ja się dziwię, że kiedyś nasi nie utrzymywali tej granicy, tylko tak późno się za to biorą. To nienormalne, by tak ludzie szli – mówi pan Włodzimierz.
W sobotę strażnicy graniczni zanotowali 727 prób nielegalnego przekroczenia granicy polsko-białoruskiej. Zatrzymano 4 nielegalnych imigrantów –...
zobacz więcej
– To dużo pieniędzy, ale z drugiej strony, jak ci przyjdzie i podstawi szpikulec pod brodę, to co pan zrobi? Lepiej takich omijać. Jeden będzie w porządku, a drugi nie będzie – mówi mężczyzna.
Adam Mikłaszewicz z Kudrawki koło Dąbrowy Białostockiej (woj. podlaskie) mówi o budowie muru na granicy, że „jedni sąsiedzi są za, inni podzieleni”.
– Ja za. Niech będzie spokój, bo z dnia na dzień słychać, że coraz więcej będzie tu przechodzić – mówi pan Adam.
Krystyna Siemanowicz z Lipska Kolonii (woj. podlaskie), która gospodaruje na 12 hektarach, obawia się tego, że nie wie, z kim ma do czynienia.
Prokuratura w Hajnówce odwoła się od decyzji miejscowego sądu, który nie zgodził się na tymczasowy areszt dla 33-letniego Syryjczyka podejrzanego o...
zobacz więcej
– Mi się zdaje, że lepiej, żeby mur był, bo jakby ich tu puścili, to by tabunami szli. Może faktycznie ci ludzie uciekają, może jest ciężko w ich krajach. Szkoda ich, bo to jeść im nie dasz? – mówi, dodając, że białoruski dyktator wykorzystuje migrantów i ich dzieci.
– Trochę Polacy niepotrzebnie mieszali się pomagać tym i to się zaczęło. Łukaszenka to wie teraz – mówi kobieta.
Pani Krystyna, która w Juszkowym Grodzie (woj. podlaskie) koło Michałowa mieszka od pokoleń, mówi, że parę lat temu był spokój, a teraz „całymi nocami, całymi dniami Straż Graniczna i policja jeżdżą za nimi (migrantami – red.)”.
– Dlatego żeby to pobudowali, to byłby spokój. Co pan myśli, inne kraje Niemcy, Francja, ich nie przyjmują – mówi kobieta.
Czterech kolejnych tzw. kurierów podejrzanych o transport od granicy z Białorusią nielegalnych imigrantów, zatrzymała minionej doby policja w...
zobacz więcej
W jego opinii Polska nie powinna wpuszczać imigrantów, tak jak inne europejskie państwa.
– Na filmach w telewizji czy internecie widzi się, że wśród nich nie ma praktycznie kobiet ani dzieci, tylko sami mężczyźni 20–25 lat. Nie jestem za tym, żeby ich wpuszczać, bo oni u nas na pewno długo nie zostaną, raczej wolą iść do Niemiec czy innych krajów – dodaje Kuba.
Mieszkanka wsi Budy (woj. podlaskie) koło Białowieży zwraca uwagę, że kryzys na granicy to plan dyktatora Białorusi.
– Ja tylko tyle powiem: jechać tam, na tę Białoruś, tego Łukaszenkę wziąć, żeby nie ściągał ludzi, bo ludzi szkoda. On potrafi trzymać ludzi trzy dni w hotelu, a potem na granicę wyganiają i po łydkach biją do sinego, by nie mieli siły iść – mówi.
Funkcjonariusze podlaskiej policji tylko w piątek zatrzymali ośmiu „kurierów”, którzy przewozili w sumie 59 nielegalnych migrantów.
zobacz więcej
– Tu jest jednomyślność, jeśli chodzi o mur. Łukaszenka szuka okazji do prowokacji i może dojść do konfliktu – mówi mieszkaniec Nowego Rogożyna (woj. podlaskie).
65–letni pan Leopold z Wólki Polinowskiej (woj. lubelskie) jest za powstaniem zapory. – Bardzo dobrze. Chyba już niedługo mają zaczynać. Będzie mniej nielegalnych prób przekroczenia granicy, bo kilkumetrowego muru już się tak łatwo nie przejdzie – uważa mężczyzna.
Nieliczni mieszkańcy zwracają uwagę, że mury nie są potrzebne. – Bo to dzielenie ludzi – zaznacza sołtys Klonownicy Małej (woj. lubelskie) Tadeusz Caruk. Razem z żoną Agnieszką odpowiadają, że nikt u nich we wsi migrantów jeszcze nie widział.
– U nas granica polsko-białoruska przebiega na Bugu, więc nie jest tak łatwo ją pokonać. Choć ostatnio tu niedaleko utonął 19–letni Syryjczyk. To duże ryzyko nawet dla uchodźców przeprawić się przez rzekę – zwraca uwagę pani Agnieszka.
Małżeństwo podkreśla, że chcieliby, aby stosunki ze Wschodem były normalne. – Może Unia Europejska bardziej by się w to zaangażowała i pomogła, bo to jest w końcu granica unijna – mówią.
Pan Jan z Łomży, który ma dom po rodzinie żony w Butrymowcach (wol. podlaskie), zwraca uwagę, że jest za tym, by pomagać migrantom.
– Ale tam, skąd są, wysyłać pomoc, zbiórki robić. Jestem za tym, by im pomagać, ale nie puszczać przez granicę. Z tym murem to jest ciężko powiedziane, ja po prostu jestem za tym, żeby nie przechodzili, a jak to rozwiążą, to nie wiadomo – dodaje pan Jan.