
Były wokalista zespołu Black Sabbath Ozzy Osbourne wyznał, że spotkał się z chirurgiem, który niebawem ma przeprowadzić operację jego kręgosłupa. Ale ani jemu, ani lekarzowi nie jest do niej spieszno, rokowania nie są bowiem zbyt optymistyczne.
Bryan Adams i Jon Bon Jovi z powodu potwierdzonych zakażeń koronawirusem w ostatniej chwili odwołali swoje weekendowe koncerty w Ohio i na...
zobacz więcej
W trakcie wywiadu na platformie radiowej SiriusXM, Osbourne, który 3 grudnia skończy 73 lata, wyraził wątpliwość, czy kiedykolwiek jeszcze stanie na scenie. W 2019 r. spadł ze schodów w swoim domu (gdy szedł po ciemku do łazienki) i o mało nie roztrzaskał kręgosłupa.
Wtedy wypadły mu metalowe śruby, wprowadzone do jego ciała po wypadku na quadzie w grudniu 2003 r. (wtedy: złamany obojczyk, osiem złamanych żeber, uszkodzone kręgi szyjne; on sam twierdzi, że był w agonii). W wyniku upadku ze schodów muzyk jeszcze tej jesieni ma przejść operację kręgów szyjnych.
– Mam już wyznaczoną datę operacji – wyznał Osbourne. Po czym dodał, że chirurg nie zachęca go do tego zabiegu, bo po nim może być jeszcze gorzej. Ale – jak zaznacza rockman – lekarz, który składał go dwa lata temu, również wspominał, że Ozzy może skończyć na wózku inwalidzkim. A muzyk mimo to chodzi dziś o własnych siłach, choć z niewymownym bólem.
Ozzy już wcześniej w wywiadzie dla „Rolling Stone”, zaprzeczył plotkom, że wróci do macierzystego zespołu Black Sabbath. Grupa ta po raz ostatni wystąpiła 4 lutego 2017 r., kończąc słynną pożegnalną trasę „The End Tour”. I choć w 2020 r. gitarzysta Black Sabbath Tony Iommi mówił o możliwości reaktywacji, Osbourne stwierdził: „To już nie dla mnie”.
Poza złamaniami Ozzy'emu doskwierają infekcje skóry wywołane przez gronkowcowca; muzyk zmaga się też z chorobą Parkinsona.