Zobacz, co o sprawie mówią lekarze. 30–latka w ciąży zmarła 24 godziny po tym, jak zgłosiła się do szpitala. Zwolennicy aborcji winią zaostrzone przepisy i gromadzą się przed TK. Jednak w rozmowie z portalem tvp.info prezes Ordo Iuris Jerzy Kwaśniewski wyjaśnia, że nawet pełnomocniczka rodziny wskazuje na „błąd medyczny” i brak podjęcia odpowiednich działań lekarskich, podczas gdy prawo wciąż nakazuje ratowanie w pierwszej kolejności zdrowia i życia pacjentki. Zdradza też, że rozmawiał z lekarzami, a ci wyjaśniają, że bezwodzie nie jest przesłanką zagrożenia utraty życia matki ani wyrokiem dla dziecka. <b>Portal tvp.info: W szpitalu w Pszczynie zmarła kobieta, która trafiła tam w 22. tygodniu ciąży. Z relacji mediów wynika, że miała problemy dotyczące odpłynięcia płynu owodniowego. Lekarze stwierdzili bezwodzie i potwierdzili wady wrodzone płodu. Mieli zdecydować się na „postawę wyczekującą”. Sprawa wywołała ogromne emocje. Jak pan ją interpretuje?</b><br><br> Jerzy Kwaśniewski, prezes Instytutu na Rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris: Są trzy możliwe interpretacje tego bardzo niedopowiedzianego zdarzenia. Pierwsza to ta, że w skutek uchylenia przesłanki eugenicznej lekarze bali się odpowiedzialności karnej i doprowadzili do śmierci kobiety. Taka narracja jest nam serwowana przez pełnomocnika rodziny i część mediów. <br><br> Druga interpretacja zakłada, że mamy do czynienia z błędem medycznym, a zatem legalne było podjęcie działań ratujących zdrowie i życie kobiety, bo przecież nie tylko ochrona życia, ale nawet zdrowia kobiety jest przesłanką dopuszczalności aborcji zgodnie z ustawą. Jeśli lekarze nie podjęli tych działań, mimo że dyktowała to należyta staranność zawodowa, to mamy błąd medyczny oraz odpowiedzialność lekarzy i szpitala.<br><br> Trzecia wersja jest w medycynie niezwykle częsta. Zakłada sytuację, w której standardy medyczne i należyta wiedza nie dyktowały podejmowania jakichkolwiek działań, ponieważ nie wskazywały na zagrożenie zdrowia i życia kobiety. Mogło się więc wydarzyć coś, co było nieprzewidziane i dojść do tragicznego w skutkach zdarzenia. Doskonale wiemy, że w medycynie takie sytuacje się zdarzają, niestety wciąż dość często. <blockquote class="twitter-tweet"><p lang="pl" dir="ltr">Skoro pełnomocniczka informuje, że zawiadomiła prokuraturę o błędzie medycznym, to znaczy, że wyrok TK nie ograniczał lekarzy.<br><br>Gdyby prawo zakazywało lekarzom działania, nie odpowiadaliby za skutek.<br><br>Najwyraźniej jest oczywiste, że doszło do zaniechania legalnych czynności.</p>— Jerzy Kwaśniewski (@jerzKwasniewski) <a href="https://twitter.com/jerzKwasniewski/status/1455216948749479945?ref_src=twsrc%5Etfw">November 1, 2021</a></blockquote> <script async src="https://platform.twitter.com/widgets.js" charset="utf-8"></script><b>Rozmawiał pan na ten temat z wieloma lekarzami. Na co wskazują eksperci?</b><br><br> Tłumaczyli mi, że samo bezwodzie przy odpowiedniej opiece medycznej nie jest przesłanką zagrożenia zdrowia matki ani wyrokiem dla dziecka. Są przypadki, w których bezwodzie diagnozowane późno w ciąży nie powoduje żadnych poważnych następstw; matka jest bezpieczna, a dziecko na przykład rodzi się w 28. tygodniu i jest zdrowe.<br><br> Wszystko zależy zatem od bardzo indywidualnej sytuacji pacjenta, pracy lekarzy i diagnostyki. Jeżeli należyta staranność lekarzy prowadzi do wniosku, że istnieje zagrożenie dla zdrowia i życia matki w związku z rozwijającą się ciążą, prawo niezmiennie od kilkudziesięciu lat daje lekarzom i kobiecie możliwość aborcyjnego zakończenia ciąży w celu ratowania zdrowia i życia matki. Tutaj nic się nie zmieniło. Nie można więc w żaden logiczny sposób powiązać wyroku Trybunału Konstytucyjnego i podwyższenia standardu ochrony życia dzieci nadzwyczajnie chorych z tą sytuacją.<br><br> Zobacz także: <a href="https://www.tvp.info/56485754/w-parlamencie-europejskim-debata-w-rocznice-wyroku-tk-ws-aborcji-w-polsce-komentarz-jadwigi-wisniewskiej" target="_blank"> <b> W PE o wyroku TK ws. aborcji w Polsce. Dosadny komentarz europosłanki</b></a> <blockquote class="twitter-tweet"><p lang="pl" dir="ltr">Sami aborcjoniści chwalili się niedawno, że lekarze zaczęli wręcz szerzej interpretować przepisy i zlecać aborcje na podstawie zagrożenia "zdrowia psychicznego" czego wcześniej nie robili.</p>— Magdalena Korzekwa-Kaliszuk (@MagdaKorzekwa) <a href="https://twitter.com/MagdaKorzekwa/status/1455460024415830018?ref_src=twsrc%5Etfw">November 2, 2021</a></blockquote> <script async src="https://platform.twitter.com/widgets.js" charset="utf-8"></script><b>Twierdzi pan, że sprawa będzie dopiero wyjaśniana i nie jest oczywiste, co dokładnie się wydarzyło oraz kto popełnił błąd. Tymczasem przed siedzibą TK widzimy już dziesiątki protestujących. Również część mediów wskazuje, że winą za śmierć kobiety należy obarczyć sędziów Trybunału.</b><br><br> To jest pewien scenariusz – pewien topos współczesnej kultury i topos ofiary zakazu aborcji, który był wykorzystywany w bardzo wielu państwach, aby rozsadzić ustawodawstwo chroniące życie. Najczęściej był sprytnie wykorzystywany w tych ustawodawstwach, które rzeczywiście ograniczały możliwości działań lekarzy w danej sytuacji. Tymczasem tutaj ta nagonka jest wykorzystywana na wyrost, bo nawet opis pełnomocnika rodziny wskazuje na błąd medyczny. <br><br> Przecież pani mecenas pisała o zawiadomieniu prokuratury ws. możliwości popełnienia błędu medycznego. Na mój pierwszy komentarz na Twitterze też odpisała wprost, że nie uważa, że nie było błędu medycznego. A jeżeli taki błąd miał miejsce, to by znaczyło, że lekarze nie podjęli jakichś działań, które mogli realizować. Jeżeli mogli, to znaczy, że nie były one zakazane. <br><br> Zobacz także:<a href="https://www.tvp.info/56521420/dzialacz-pro-life-bawer-aondo-akaa-uniewinniony-przez-sad-najwyzszy" target="_blank"> <b> Sąd Najwyższy uniewinnił działacza pro-life </b></a> <blockquote class="twitter-tweet"><p lang="pl" dir="ltr">Nie napisałam, że nie ma błędu medycznego.</p>— Jolanta Budzowska (@JolBudzowska) <a href="https://twitter.com/JolBudzowska/status/1454423752364765185?ref_src=twsrc%5Etfw">October 30, 2021</a></blockquote> <script async src="https://platform.twitter.com/widgets.js" charset="utf-8"></script><b>Pojawia się jeszcze jeden mocny argument: lekarze byli poddani „czynnikowi mrożącemu”, czyli bali się działać, bo niedawno prawo zostało zaostrzone.</b><br><br> Prawo jest bardzo proste i niezmienne od kilkudziesięciu lat. Ratowanie zdrowia i życia pacjentki jest priorytetem. Tylko pacjentka może ewentualnie zakazać ratowania jej samej, godząc się z tym, że odda swoje życie w celu ratowania dziecka. To się oczywiście zdarzało w niektórych sytuacjach, gdy była szansa na uratowanie w ten sposób dziecka. Ale pierwszym obowiązkiem lekarza jest ratowanie pacjentki. Trudno więc mówić o jakimś efekcie mrożącym.<br><br> <b>Jak ocenia pan fakt, że przed Trybunałem Konstytucyjnym już wczoraj pojawili się politycy opozycji? Posłanki Lewicy i Koalicji Obywatelskiej oceniały, że sprawa jest jasna i już dawno wskazały winnych.</b> <br><br> To jest powiązane z tym, że temat jest nośny. Sprawa aborcji łatwo mobilizuje i dla niektórych polityków jest wdzięczna. Nie wymaga skomplikowanych analiz, bo zamiast odnosić się do meritum, mogą bazować na samych emocjach i płynąć na fali. To przykre, bo chodzi o życie konkretnej kobiety i konkretnego dziecka. <br><br> Gdyby zrealizować postulaty zwolenników aborcji na żądanie, każdego dnia ginęłyby setki dziewcząt w prenatalnej fazie rozwoju. W tej konkretnej sytuacji wszystko wskazuje na to, że nie było powiązania między ochroną życia a tragedią matki. Co więcej, pamiętajmy, że to ustawodawstwo, które rok temu potwierdził TK, chroni tysiące ludzi przed śmiercią.