
W piątek pod Trybunałem Sprawiedliwości Unii Europejskiej odbyła się manifestacja związkowców z NSZZ Solidarność ws. kopalni węgla brunatnego w Turowie. Do Luksemburga przyjechało około dwóch tysięcy osób. – Pokazaliśmy, że „Turów” istnieje i istnieć będzie – mówi przewodniczący NSZZ Solidarności KWB Turów Wojciech Ilnicki. – Obecność związkowców pod TSUE to ważny sygnał dla Unii – uzupełnia prof. Genowefa Grabowska. Z kolei zdaniem Wojciech Jakóbika „Wspólnota musi wziąć pod uwagę, że transformacja energetyczna będzie budziła niepokoje społeczne i poszukać sposobu na ich uśmierzenie”.
Hetman (odpowiednik wojewody) kraju libereckiego w Czechach Martin Puta zaapelował we wtorek do ministrów oraz premierów Czech i Polski o jak...
zobacz więcej
W piątek do Luksemburga, gdzie siedzibę ma Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej, zjechało aż dwa tysiące związkowców. To była maksymalna liczba protestujących, na którą zgodziła się miejscowa policja. Przyjazd „Solidarności” wywołał w mieście wielkie poruszenie. Na terenie przemarszu polskiej delegacji pozamykano szkoły i ulice, a trasa, którą przemieszczali się związkowcy, była odgrodzona drutem kolczastym.
– Przywitano nas jak bydło, a nawet gorzej niż bydło, bo przecież zwierząt nie można odgradzać zasiekami. Miasto wyglądało, jakby szykowało się na wojnę, a my przyjechaliśmy tylko pokazać, że nie zgadzamy się na takie działanie TSUE – mówi w rozmowie z portalem tvp.info przewodniczący turowskiej „S”.
Manifestacja przebiegała w spokojnej atmosferze, choć język związkowców mógł działać na wyobraźnię unijnych urzędników. – Przyjechaliśmy pokazać, że Turów jest, był i będzie. Jesteśmy dziś pokojowi, ale jak będzie trzeba, to zablokujemy całą Unię Europejską – powiedział podczas protestu Ilnicki.
Premier Mateusz Morawiecki spotkał się we wtorek w Strasburgu z europosłami czeskiej Obywatelskiej Partii Demokratycznej (ODS). Rozmowy dotyczyły...
zobacz więcej
– Ze względów prawnych protest nie miał najmniejszego znaczenia, ale politycznie może odnieść skutek. Związkowcy chcieli wskazać braki w postanowieniu zabezpieczającym TSUE. Trybunał wykazał się przecież absolutną niewiedzą o funkcjonowaniu kopalń – twierdzi w rozmowie z portalem tvp.info Grabowska.
Związkowcy mieli pretensje, że nikt z urzędników TSUE nie przyjął ich i nie odebrał przygotowanej przez NSZZ Solidarność petycji. – Różne są tradycje reakcji na niepokoje społeczne, ale trzeba pamiętać, że Trybunał nie ma innych narzędzi do działania niż sala sądowa – dodaje redaktor naczelny biznesalert.pl
– To chowanie przez TSUE głowy w piasek – uzupełnia z kolei Genowefa Grabowska. – Unijne instytucje zapraszają obywateli do wzięcia udziału w debacie o nowym kształcie UE. Tymczasem do TSUE przyjechali rozżaleni mieszkańcy Wspólnoty, z niezwykle ważnym dla siebie przekazem, a nikt nie miał odwagi nawet odebrać od nich listu. To niekonsekwencja, bo słyszymy, że Unia chce być blisko obywateli, a kiedy oni chcą coś zakomunikować, to odgradza się od nich barierkami – uważa była europosłanka.
Nie może być tak, że tysiące rodzin z dnia na dzień straci pracę, nie może być tak, że bezpieczeństwo energetyczne znacznej części kraju zostaje...
zobacz więcej
– Widzimy wielki kryzys integracji i tożsamości europejskiej. Transformacja energetyczna na pewno będzie wiązała się z niepokojami społecznymi, a jak dalece posunięte mogą one mieć skutki, to najlepiej pokazał protest żółtych kamizelek we Francji. Unia musi znaleźć sposób na uśmierzenie tych niepokojów, bo w przeciwnym razie możemy mieć do czynienia z protestami na niespotykaną dotąd skalę – dodaje Jakóbik.
To właśnie tego nie wzięło pod uwagę zabezpieczenie wydane przez TSUE ws. Turowa. – Przecież Trybunał ma obowiązek dbać także o tzw. zrównoważone normy rozwoju. Ochrona środowiska nie może doprowadzić do zabijania gospodarki, naruszenia bezpieczeństwa energetycznego, a przede wszystkim do łamania tzw. II generacji praw człowieka, czyli prawa do pracy – uważa była deputowana.
Choć od 40 lat dyskutuje się o szkodliwości dla środowiska produkcji energii elektrycznej z węgla brunatnego, to nadal ok. 19 proc. tej energii w...
zobacz więcej
Według zabezpieczenia wydanego przez TSUE Polska ma płacić Komisji Europejskiej 500 tys. euro dziennie za niewdrożenie środków tymczasowych i niezaprzestanie wydobycia węgla brunatnego w kopalni.
– To pokazuje, że poprzedni rząd premiera Babisza traktował kwestię Turowa jako element kampanii wyborczej. Teraz stosunki się normalizują, a trzeba też pamiętać, że na szczeblu samorządowym są one bardzo dobre – zauważa Grabowska.
Czesi zdają sobie sprawę, że gra idzie o kilkadziesiąt milionów euro, które mogą zamiast do Pragi popłynąć do Brukseli. – Może być tak, że po wyroku TSUE Polska nie będzie zobowiązana do żadnych inwestycji w Czechach, łagodzących wpływ kopalni w Turowie. Widać nowe otwarcie po stronie naszych południowych sąsiadów – zgadza się z Grabowską Jakóbik.
W gorących tygodniach kampanii wyborczej w Czechach negocjacje z Polską ws. Turowa utknęły w martwym punkcie. Pod koniec września Jan Zahradil z...
zobacz więcej
Choć teraz trudno sobie to wyobraźni, to całkiem możliwe jest, że niedługo Polska wspólnie z Czechami i Niemcami zawrze nowy sojusz, którego motywem przewodnim będzie… węgiel brunatny.
– Obecne niesnaski lepiej będzie przekuć w porozumienie, bo trzem krajom łatwiej będzie rozmawiać z unijnymi instytucjami czy organizacjami ekologicznymi. Wszyscy wiemy, że zasoby węgla kiedyś się skończą, ale odejście od tego rodzaju paliwa kopalnego musi pokazać ludziom jakąś realną perspektywę. Musimy pamiętać, że związkowcy nie protestują, bo chcą zanieczyszczać powietrze, tylko troszczą się o miejsca pracy i los swoich rodzin – puentuje redaktor naczelny biznesalert.pl.
Polska, Czechy i Niemcy wydobywają najwięcej węgla brunatnego w Unii Europejskiej. Zgodnie z danymi European Association for Coal and Lignite w 2020 roku najwięcej wydobyto w Niemczech (107,4 mln ton). Drugim pod względem wydobycia węgla brunatnego państwem była Polska – 46,0 mln ton, a trzecim Czechy – 29,5 mln ton.
Unia przymierza się do tego, aby redukcję emisji CO2 mocno ograniczyć już w 2030 roku. Tymczasem w Czechach i Niemczech opracowano strategię, zakładającą odejście od węgla brunatnego w 2038 roku. Z kolei jak informuje „Forum Energii” Turów otrzymał przedłużenie koncesji wydobywczej do 2044 r.
Trzeba pamiętać, że węgiel brunatny należy do najbardziej emisyjnej kopaliny. Nie trudno sobie wyobrazić, że to właśnie ten sektor branży energetycznej Unia i ekolodzy wezmą pod ostrzał w pierwszej kolejności.