Mało kto pamięta, że zapewniający o swoim antyrosyjskim nastawieniu i łączący oponentów z Putinem Donald Tusk był pierwszym polskim premierem, który bardzo szybko wszedł w bardzo bliskie relacje z rosyjskim prezydentem, a jego kurs na Moskwę był silniejszy niż za rządów lewicy. „Czas na dobrą zmianę” w relacjach z Rosją – cieszył się szef PO.
Prezydent Rosji Władimir Putin, podczas obchodów 70. rocznicy wybuchu II wojny światowej na wspólnej konferencji z Donaldem Tuskiem, atakował w...
zobacz więcej
Okres pierwszych rządów Prawa i Sprawiedliwości to była dla Rosji tragedia. Zmiana podejścia polskiego rządu na prozachodnie uwierała włodarzy Kremla tak mocno, że gdy doszło do zmiany władzy, po dwóch stronach już nikt się nie krył z przyjaźnią. - Chcemy dialogu z Rosją, taką, jaką ona jest – zapowiedział Donald Tusk w swoim pierwszym po wyborach wystąpieniu sejmowym. - Jestem przekonany, że czas na dobrą zmianę w tej kwestii właśnie nadszedł. Jestem zadowolony, że sygnały ze strony naszego wschodniego sąsiada potwierdzają, że także tam dojrzewają do tego poglądy – mówił w exposé z 23 listopada 2007 r. lider PO.
„Nasz człowiek w Warszawie” – pisały rosyjskie media, gdy władzę w Polsce dzierżył Donald Tusk. Platforma obiecywała wtedy Polakom reset w...
zobacz więcej
„Nasz człowiek w Warszawie” – tak brzmiał tytuł z prorządowego, jednego z największych rosyjskich serwisów informacyjnych Gazeta.ru w 2008 r. W ten sposób zaanonsowano wizytę Donalda Tuska w Moskwie. „Jeszcze przed Smoleńskiem, przed ukończeniem Nord Streamu, przed podpisaniem z Rosją przez rząd PO-PSL monstrualnego kontraktu gazowego. Już wtedy rosyjskie media faworyzowały Tuska i atakowały PiS” – przypominał w 2011 r. Paweł Paliwoda, gdy relacje rządu Donalda Tuska z włodarzami Kremla były bliższe niż za rządów SLD. Rzeczywiście zmiana kursu na prorosyjski zaczęła się dużo wcześniej, bo od razu po odebraniu władzy Prawu i Sprawiedliwości jesienią 2007 r.
Apogeum zdrady polskiej polityki historycznej był 1 września 2009 r., który poprzedziły hasła polityków PO, że Władimir Putin to wspaniały przywódca, a kto uważa inaczej to rusofob, a towarzyszyły deklaracje, że „Katyń nie był ludobójstwem”. Wymownym symbolem, w jakiej byliśmy wtedy sytuacji, jest zdjęcie, na którym uchwycono wyraz twarzy Donalda Tuska, Angeli Merkel i Władimira Putina, w chwili gdy prezydent Lech Kaczyński idzie wygłosić swoje wystąpienie.
Po ujawnieniu przez Anitę Gargas nieznanych nagrań z Donaldem Tuskiem, wracają najgorsze wspomnienia polityka, który rządząc dużym krajem...
zobacz więcej
Gdy na ukraińskim majdanie ginęli ludzie, Polska z Rosją podpisała specjalne porozumienie. „Program 2020” sporządzono i podpisano w Warszawie 19 grudnia 2013 r. - Jest to pierwszy tego typu dokument i myślę, że pozwoli nam on osiągnąć jeszcze lepsze wyniki w naszej wspólnej działalności, by nadać nową jakość naszym relacjom, między naszymi narodami, krajami, społeczeństwami, które uważamy za przyjazne” - mówił po zatwierdzeniu deklaracji minister Ławrow na wspólnej konferencji prasowej z szefem polskiej dyplomacji. - Stosunki z Rosją są lepsze niżby to wynikało z mediów – cieszył się Radosław Sikorski.
We właściwej części deklaracji „Program 2020” skonkretyzowano te wspólne zamierzenia. Jak wynika z tekstu - chodziło m.in. o „rozwój współpracy w ramach ONZ”, współdziałanie na linii UE-Rosja, „rozwój współpracy w ramach Rady NATO-Rosja”.
Tuż przed podpisaniem polsko-rosyjskiego porozumienia niemiecki „Bild” ujawnił, że Rosja rozmieściła na terenie Kaliningradu w pobliżu granicy z Polską oraz wzdłuż granicy z krajami bałtyckimi rakiety krótkiego zasięgu typu Iskander-M, przystosowane do przenoszenia głowic atomowych – przypomniała kilka miesięcy temu „Gazeta Polska”. W zasięgu rakiet znalazło się całe terytorium Polski. Zaniepokojenie tym faktem od razu wyraziły zarówno NATO, jak i Stany Zjednoczone. Tymczasem Radosław Sikorski - pytany o działania Rosji - odpowiedział, że doniesienia o Iskanderach w Kaliningradzie są przesadzone.
Jak w praktyce realizowany był „Program 2020” przypomniała „Gazeta Polska”. „Za rządów PO-PSL ludzie związani z Rosją z powodzeniem działali w polskim przemyśle obronnym, telekomunikacji i energetyce. Służba Kontrwywiadu Wojskowego współpracowała z FSB, a na szczeblu BBN regularnie dochodziło do spotkań z przedstawicielami aparatu bezpieczeństwa Rosji - zgodnie z wytycznymi deklaracji. Ponadto w styczniu 2014 r. koncesję na obrót energią elektryczną w naszym kraju uzyskała spółka IRL Polska kontrolowana przez moskiewski koncern Inter RAO” – pisał tygodnik.
Zobacz także: Pobierz aplikację mobilną i oglądaj TVP INFO na żywo
Specyficzne było również ówczesne zachowanie polskiego rządu ws. prodemokratycznych dążeń Ukrainy. „Tłumaczymy partnerom w UE, by wykazywali cierpliwość wobec ekipy, która dzisiaj rządzi w Kijowie, bo ta cierpliwość prędzej czy później się opłaci” – relacjonował wówczas Donald Tusk, a Radosław Sikorski poleciał na Ukrainę krzyczeć na liderów opozycji, żeby podpisali porozumienie z prorosyjskim prezydentem. „Podpiszcie porozumienie albo wszyscy zginiecie” – groził na spotkaniu w Kijowie.
Gdy wydarzenia potoczyły się nie po myśli Kremla, a w Polsce doszło do zmiany władzy – ci sami politycy, którzy wcześniej rozpływali się nad Władimirem Putinem, zaczęli oskarżać Jarosława Kaczyńskiego oraz Prawo i Sprawiedliwość o… prorosyjskość. Cyznim, hipokryzja, czy mechanizm wyparcia?