RAPORT

Pogarda

Unijni komisarze. Nad głowami wieniec z gwiazd dwunastu… a za uszami zarzuty korupcyjne

Urzędników KE wyłania się w niejasnych negocjacjach, ich bezstronność jest utopijna (fot. PAP/EPA, Anadolu Agency/Getty Images (3))
Urzędników KE wyłania się w niejasnych negocjacjach, ich bezstronność jest utopijna (fot. PAP/EPA, Anadolu Agency/Getty Images (3))

Najnowsze

Popularne

Komisarz ds. sprawiedliwości Didier Reynders, którego oburza wyższość Konstytucji RP nad prawem unijnym, sam wciąż musi się tłumaczyć z zarzutów o pranie brudnych pieniędzy. Wiceszefowa KE Vera Jourova atakuje polskie ustawy, które nawet jeszcze nie powstały, choć sama siedziała w areszcie pod zarzutami korupcyjnymi. Inny z komisarzy musiał zapłacić 30 tys. euro kary za wykorzystywanie informacji poufnych. Kim są unijni komisarze i czy mają mandat na nieomylność?

Wyrzucą Polskę z UE? Prof. Gontarski: To oznacza, że Niemcy i Francja wychodzą z nami

– Wyrok polskiego TK nie uchyla jakiegokolwiek przepisu z traktatów unijnych, tylko zawiera interpretację tych przepisów w kontekście naszej...

zobacz więcej

Studenci europeistyki uczą się, że unijni komisarze to niezwykli urzędnicy, bo nie reprezentują własnych interesów (swoich prywatnych, partii do których należeli, ani nawet państw z których pochodzą), lecz wyłącznie interesy obywateli UE. Tę utopijną narrację sprzedaje również duża część europejskich mediów.

Tymczasem Holender Frans Timmermans (wiceszef KE) w niedawnej kampanii wyborczej objeżdżał różne kraje i wspierał przedstawicieli swojej frakcji (Europejskich Socjalistów) – w tym m.in. Włodzimierza Cimoszewicza. I zupełnie się z tym nie krył. Do walki o triumf lewicy  wykorzystywał nawet internetowe profile wiceprzewodniczącego Komisji Europejskiej – choć naruszało to standardy etyczne.

Timmermans atakował Polskę za Marsz Niepodległości. Gdy natomiast francuska policja masakrowała uczestników żółtych kamizelek, a na ulicach ginęli tam ludzie, brukselski urzędnik nie miał żadnych zastrzeżeń. Gdy wymuszono na nim komentarz, stwierdził tylko:  „Francja jest krajem, który przestrzega prawa”.

Polska ostro atakowana jest także, gdy naruszy jakiekolwiek warunki finansowe. Gdy jednak Unia dopuszczała dług publiczny na poziomie 60 proc., władze w Paryżu ogłosiły, że będą miały dług krajowy 100 proc. Gdy od przewodniczącego Komisji Europejskiej Jean-Claude’a Juncker’a zażądano komentarza, powiedział, że sankcji nie będzie,  „bo to Francja”.

Z kolei w ostatnich dniach Komisja uderza w Polskę za orzeczenie, że Konstytucja RP stoi ponad prawem unijnym. Przypomnijmy, że podobne stanowisko zajęła wcześniej w sprawie własnych przepisów francuska Rada Stanu. Zapytany o to rzecznik KE Eric Mamer ocenił, że to nie jest dobry czas na dokonywanie porównań.

Kim jest sędzia, która chce zamknąć Turów? „Jej stanowisko to decyzja jednej osoby”

500 tys. euro dziennie to kara, jaką TSUE nałożył na Polskę za wydobywanie węgla w kopalni Turów. – To nie jest wyrok, tylko decyzja jednej osoby –...

zobacz więcej

Didier Reynders


W ostatnich dniach Polskę najostrzej krytykuje komisarz ds. sprawiedliwości Didier Reynders. Belg zażądał od TSUE nałożenie kar finansowych na Polskę. Stwierdził, że polska Konstytucja nie ma pierwszeństwa nad prawem unijnym, a Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego powinna przestać funkcjonować.

Tymczasem kariera Reyndersa nabrała rozpędu, gdy został ministrem w rządzie Guy Verhofstadta (innego ostrego krytyka Polski, który pracował dla firm związanych z Kremlem). Reynders odpowiadał w przeszłości za finanse, obronę, a następnie politykę zagraniczną. Dziś uchodzi za autorytet prawniczy i komentuje wyroki najważniejszego polskiego trybunału.

Przypomnijmy, że we wrześniu 2019 belgijskie media ujawniły protokół przesłuchania byłego agenta belgijskiego wywiadu, który zarzucił Reyndersowi przestępstwa korupcji i prania brudnych pieniędzy. Według agenta, nieprawidłowości dotyczyły m.in. budowy ambasady Belgii w Kinszasie, stolicy Demokratycznej Republiki Konga. Zarzuty wskazywały na przyjmowanie łapówek za korzystne rozstrzyganie przetargów i przyznawanie kontraktów odpowiednim firmom. W proceder korupcyjny mieli być zaangażowani handlarze bronią i jeden z kandydatów na prezydenta DRK.

– Nic nie wiem, żeby takie dochodzenie było prowadzone – powiedział cytowany przez belgijską agencję prasową Belg. Jak podkreślił, polecił swoim prawnikom, żeby zajęli się sprawą i „bronili jego praw”. Problem szybko jednak zniknął, bo prokurator szybko umorzył postępowanie i już po kilku miesiącach Belg dostał posadę w Komisji Europejskiej.

Podwójne standardy w polityce UE. Lista jest długa

Zasada mówiąca, że „duży może więcej”, jest stara jak świat i nie powinna nikogo dziwić. Tak było, jest i będzie. Ale już zasada „Niemcy i Francja...

zobacz więcej

Vera Jourova


Jedną z czołowych postaci Komisji Europejskiej, które nieustannie krytykują Polskę, jest także wiceszefowa tej instytucji Vera Jourova. Swoją wysoką pozycję Czeszka zawdzięcza wsparciu miliardera i premiera Andreja Babisza, który  podejrzewany jest o pranie brudnych pieniędzy oraz sprzeniewierzanie środków europejskich, a w ten weekend  przegrał wybory.

Tymczasem w 2006 roku Jourova została jako wiceminister socjalistycznego rządu Republiki Czeskiej aresztowana pod zarzutami korupcyjnymi.  Za kratkami spędziła ponad miesiąc. Media informowały, że miała przyjąć 2 mln koron łapówki od burmistrza miasta Budišov na Morawach. „Ladislav Peta miał w ten sposób zagwarantować eurofundusze na renowację miejscowego zamku” – czytamy. W sprawie zatrzymano także kilku innych polityków, którym zarzucano nielegalne wzbogacenie się o ok. 1 mln euro.

Akcja służb została jednak spalona, bo aresztowania ruszyły zanim prokuratura zgromadziła wystarczające dowody. Nikogo nie udało się więc złapać na gorącym uczynku. Po ponad miesiącu spędzonym w celi Jourová opuściła areszt, ale cała sprawa mocno odbiła się na jej rodzinie. Jej córka przeżyła załamanie nerwowe, a ona sama się rozwiodła. 

Chociaż w sprawie badano wiele niepokojących wątków, dwa lata później została ona zamknięta, gdyż zamieszany rzekomo w aferę burmistrz Ladislav Péťa zmarł na raka. Jourova została uniewinniona i wypłacono jej odszkodowanie.

Jourova znana jest Polakom od 2019 roku, gdy zaczęła żądać wstrzymania prac nad ustawą o apolityczności sędziów w Polsce. Krytykowała wówczas nasze przepisy zanim jeszcze je poznała, gdyż Sejm wiąż pracował nad ich ostateczną wersją. Jak widać, własne doświadczenia nie nauczyły jej, by wstrzymać się z ostatecznym werdyktem, zanim nie pozna się wszystkich faktów.

„Niezależni” sędziowie z organizacji Iustitia odpowiadają na wezwanie Tuska

Ramię w ramię z partyjnymi liderami na niedzielnej manifestacji pojawią się sędziowie ze stowarzyszenia „Iustitia”. W opublikowanym apelu zachęcają...

zobacz więcej

Josep Borrell Fontelles


Obecny wysoki przedstawiciel Unii do spraw zagranicznych i polityki bezpieczeństwa oraz wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej Josep Borrell Fontelles to wieloletni działacz Hiszpańskiej Socjalistycznej Partii Robotniczej.  Ostatnio było o nim głośno po skandalicznej wizycie w Moskwie. Zdaniem wielu europosłów, Hiszpan natychmiast po powrocie z Rosji powinien stracić stanowisko. Chodziło o brak jego mocnego komunikatu ws. uwięzionego Aleksieja Nawalnego, zgodę na brak spotkań z przedstawicielami opozycji oraz wychwalanie  rosyjskiej szczepionki Sputnik.

Chociaż afera miała miejsce wczesnym latem, Fontelles wciąż pełni prestiżową funkcję w KE. Ale skoro  Bruksela nie ma zastrzeżeń do biznesów Angeli Merkel z reżimem Władimira Putina, to czemu miałaby krytykować wychwalanie Kremla.

O Hiszpanie wiele mówiło się też w kontekście wykorzystywania informacji poufnych. Josep Borrell Fontelles był bowiem ukarany grzywną w wysokości 30 000 euro przez krajowy organ nadzoru giełdowego za to, co określono jako „bardzo poważne naruszenie zasad regulujących handel poufnymi informacjami” i „wykorzystanie posiadania uprzywilejowanych informacji” o spółce energetycznej Abengoa.

Polityk miał zdaniem mediów sprzedać akcje żony akurat przed tym, jak firma ogłosiła duże problemy.

Komisja Europejska odpowiada na orzeczenie polskiego Trybunału Konstytucyjnego

Dzisiejsza ustna prezentacja orzeczenia polskiego Trybunału Konstytucyjnego budzi poważne obawy w związku z prymatem prawa unijnego i autorytetem...

zobacz więcej

Margrethe Vestager


Kilka miesięcy temu głośno było także o innej kluczowej postaci KE – wiceszefowej Margrethe Vestager, która przed zostaniem „apolityczną urzędniczką” była posłanką Det Radikale Venstre (duńskiej partii Radykalna Lewica).

W czerwcu europejscy dziennikarze ujawnili, że Agencja Bezpieczeństwa Narodowego USA wykorzystywała duńskie kable telekomunikacyjne do nielegalnego podsłuchiwania przywódców państw takich jak Niemcy, Francja, Szwecja i Norwegia. Działania szpiegowskie miały mieć miejsce w latach 2012-2014 i odbywać się za przyzwoleniem duńskiego rządu.

Prezydent Francji Emmanuel Macron zażądał „natychmiastowych wyjaśnień”, minister obrony Szwecji Peter Hultqvist stwierdził, że sprawa jest „bardzo poważna”, a były pracownik CIA Edward Snowden ocenił, że Dania brała udział „w amerykańskim spisku” mającym na celu porwanie go w 2013 roku.

Sprawa do dziś nie została jednak do końca wyjaśniona. Margrethe Vestager przekonywała, że w tym czasie stała na czele MSW, a ten resort nie kontroluje służb wywiadowczych. Z kolei jak pisało „Politico”, premierem faktycznie była wówczas Helle Thorning-Schmidt, ale to Vestager była najbardziej wpływową postacią w rządzie. Również wyniki sondażu dla altinget.dk z 2012 roku wskazywały, że to szefowa MSW, a nie ówczesna premier, miała w rządzie najwięcej do powiedzenia. Ostateczne – jak czytamy – zawieszonych zostało jedynie kilku wysokich rangą urzędników ministerstwa obrony.

Ostry spór Komisji Europejskiej z polskimi internautami. Poszło o Niemcy

Komisja Europejska uważa, że unijne prawo powinno mieć pierwszeństwo nad prawem krajowym. „9 czerwca 2021 r. skierowaliśmy do Niemiec wezwanie do...

zobacz więcej

Wybrani w niejasnych negocjacjach. Nie mają mandatu na „nieomylność”


Podobnych historii z udziałem obecnych i byłych urzędników Komisji Europejskiej było wiele.

Johannes Hahn pełniący dziś funkcję komisarza ds. budżetu i administracji miał dopuścić się plagiatu w swojej pracy doktorskiej. Sprawę szybko zbadano, a polityka oczyszczono z zarzutów. Gdy po latach wrócono do analizy przyznano, że w dzisiejszych czasach „taka rozprawa nie zostałaby przyjęta”. Austriacka Agencja ds. Uczciwości Badań stwierdziła jednak, że kiedyś czasy były inne, więc nie ma z czego robić zamieszania, a praca nie jest plagiatem.

Były komisarz John Dalli odszedł z urzędu w atmosferze skandalu. Zarzucano mu próbę przekupstwa na rzecz jednego z koncernów tytoniowych. Chociaż od skandalu mijają lata, sprawa wciąż jest wyjaśniana, a śledczy wskazują, że doszło do ogromnych nieprawidłowości.

Co ciekawe, liczni kandydaci do KE w ogóle nie zostają brukselskimi urzędnikami, bo dotyczące ich zarzuty są zbyt poważne. W Komisji Ursuli von der Leyen nie znalazła się m.in. Rumunka Rovana Plumb, bo służby miały wiele wątpliwości ws. jej domniemanego zaangażowania w sprzedaż jednej z wysp na Dunaju. Z kolei była kandydatka prezydenta Francji Emmanuela Macrona na unijnego komisarza Sylvie Goulard, która została odrzucona przez Parlament Europejski, została objęta dochodzeniem w związku z podejrzeniem sprzeniewierzenia funduszy publicznych. Gdy o sprawę pytali ją europosłowie, odpowiedzi były ponoć tak mgliste, że zdecydowana większość odrzuciła jej kandydaturę.

Ile węgla wydobywają Polska, Niemcy i Czechy? Oto liczby

Niemcy i Czechy sugerują, że są państwami ekologicznymi, a tylko Polska na masową skalę wydobywa i zużywa węgiel. Tymczasem gdy Polska wydobywa 46...

zobacz więcej

Część z zarzutów stawianych unijnym urzędnikom jest zapewne niesłuszna i nosi znamiona zwykłych dziennikarskich „rewelacji”, którymi żyje opinia publiczna państw, z których pochodzą konkretni komisarze. Inne doniesienia są prawdziwe i obciążające, ale nigdy nie uda się zebrać aż tak konkretnych dowodów, by skazać kogoś prawomocnym wyrokiem.

Ten artykuł nie ma jednak na celu rozsądzać, który przypadek należy do jakiej grupy. Jest jedynie wskazaniem, że mityczna bezstronność unijnych urzędników jest utopijna. Za każdym z nich stoją bowiem konkretni wyborcy, liderzy partii, ugrupowania, a niekiedy duże biznesy. Kandydaturę każdego z nich przedstawił jakiś premier, prezydent lub szef rządu.

Co więcej, członków Komisji Europejskiej nie wybierają nawet obywatele – więc nie mają oni legitymacji społecznej, a zasada legitymizacji władzy jest w tej unijnej instytucji mocno zachwiana. O ile przedstawiciele Parlamentu Europejskiego i Rady Europejskiej zostali wskazani przez Europejczyków, urzędników KE wyłania się w niejasnych negocjacjach. Krytyczne ocenianie ich pracy, stanowisk i wygłaszanych werdyktów, stanowi więc święte prawo każdego z obywateli Unii Europejskiej.

Aplikacja mobilna TVP INFO na urządzenia mobilne Aplikacja mobilna TVP INFO na urządzenia mobilne
źródło:
Zobacz więcej