Ich apolityczność to bajka. Komisarz ds. sprawiedliwości Didier Reynders, którego oburza wyższość Konstytucji RP nad prawem unijnym, sam wciąż musi się tłumaczyć z zarzutów o pranie brudnych pieniędzy. Wiceszefowa KE Vera Jourova atakuje polskie ustawy, które nawet jeszcze nie powstały, choć sama siedziała w areszcie pod zarzutami korupcyjnymi. Inny z komisarzy musiał zapłacić 30 tys. euro kary za wykorzystywanie informacji poufnych. Kim są unijni komisarze i czy mają mandat na nieomylność? Studenci europeistyki uczą się, że unijni komisarze to niezwykli urzędnicy, bo nie reprezentują własnych interesów (swoich prywatnych, partii do których należeli, ani nawet państw z których pochodzą), lecz wyłącznie interesy obywateli UE. Tę utopijną narrację sprzedaje również duża część europejskich mediów.<br><br> Tymczasem Holender Frans Timmermans (wiceszef KE) w niedawnej kampanii wyborczej objeżdżał różne kraje i wspierał przedstawicieli swojej frakcji (Europejskich Socjalistów) – w tym m.in. Włodzimierza Cimoszewicza. I zupełnie się z tym nie krył. Do walki o triumf lewicy <a href="https://www.tvp.info/41222114/timmermans-promuje-swoja-kandydature-na-twitterze-mimo-nowych-wytycznych-ke#!" target="_blank"> <b>wykorzystywał nawet internetowe profile</b></a> wiceprzewodniczącego Komisji Europejskiej – choć naruszało to standardy etyczne.<br><br> Timmermans atakował Polskę za Marsz Niepodległości. Gdy natomiast francuska policja masakrowała uczestników żółtych kamizelek, a na ulicach ginęli tam ludzie, brukselski urzędnik nie miał żadnych zastrzeżeń. Gdy wymuszono na nim komentarz, stwierdził tylko: <a href="https://www.tvp.info/40428517/timmermans-nie-widzi-podwojnych-standardow-francja-jest-krajem-ktory-przestrzega-prawa" target="_blank"> <b>„Francja jest krajem, który przestrzega prawa”</b></a>.<br><br> Polska ostro atakowana jest także, gdy naruszy jakiekolwiek warunki finansowe. Gdy jednak Unia dopuszczała dług publiczny na poziomie 60 proc., władze w Paryżu ogłosiły, że będą miały dług krajowy 100 proc. Gdy od przewodniczącego Komisji Europejskiej Jean-Claude’a Juncker’a zażądano komentarza, powiedział, że sankcji nie będzie, <a href="https://www.tvp.info/42973156/hiszpanskie-media-komisja-europejska-stosuje-podwojne-standardy" target="_blank"> <b>„bo to Francja”. </b></a><br><br> Z kolei w ostatnich dniach Komisja uderza w Polskę za orzeczenie, że Konstytucja RP stoi ponad prawem unijnym. Przypomnijmy, że podobne stanowisko zajęła wcześniej w sprawie własnych przepisów francuska Rada Stanu. Zapytany o to rzecznik KE Eric Mamer ocenił, że to nie jest dobry czas na dokonywanie porównań.<h2>Didier Reynders</h2><br> W ostatnich dniach Polskę najostrzej krytykuje komisarz ds. sprawiedliwości Didier Reynders. Belg zażądał od TSUE nałożenie kar finansowych na Polskę. Stwierdził, że polska Konstytucja nie ma pierwszeństwa nad prawem unijnym, a Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego powinna przestać funkcjonować.<br><br> Tymczasem kariera Reyndersa nabrała rozpędu, gdy został ministrem w rządzie Guy Verhofstadta (innego ostrego krytyka Polski, który pracował dla firm związanych z Kremlem). Reynders odpowiadał w przeszłości za finanse, obronę, a następnie politykę zagraniczną. Dziś uchodzi za autorytet prawniczy i komentuje wyroki najważniejszego polskiego trybunału.<br><br> Przypomnijmy, że we wrześniu 2019 belgijskie media ujawniły protokół przesłuchania byłego agenta belgijskiego wywiadu, który zarzucił Reyndersowi przestępstwa korupcji i prania brudnych pieniędzy. Według agenta, nieprawidłowości dotyczyły m.in. budowy ambasady Belgii w Kinszasie, stolicy Demokratycznej Republiki Konga. Zarzuty wskazywały na przyjmowanie łapówek za korzystne rozstrzyganie przetargów i przyznawanie kontraktów odpowiednim firmom. W proceder korupcyjny mieli być zaangażowani handlarze bronią i jeden z kandydatów na prezydenta DRK.<br><br> – Nic nie wiem, żeby takie dochodzenie było prowadzone – powiedział cytowany przez belgijską agencję prasową Belg. Jak podkreślił, polecił swoim prawnikom, żeby zajęli się sprawą i „bronili jego praw”. Problem szybko jednak zniknął, bo prokurator szybko umorzył postępowanie i już po kilku miesiącach Belg dostał posadę w Komisji Europejskiej.<h2>Vera Jourova</h2><br> Jedną z czołowych postaci Komisji Europejskiej, które nieustannie krytykują Polskę, jest także wiceszefowa tej instytucji Vera Jourova. Swoją wysoką pozycję Czeszka zawdzięcza wsparciu miliardera i premiera Andreja Babisza, który <a href="https://www.tvp.info/56185382/czechy-premier-andrej-babisz-oswiadczyl-ze-publikacje-zwiazane-z-projektem-pandora-papers-sa-proba-oczernienia-go" target="_blank"> <b>podejrzewany jest o pranie brudnych pieniędzy</b></a> oraz sprzeniewierzanie środków europejskich, a w ten weekend <a href="https://www.tvp.info/56300971/czechy-prezydent-milos-zeman-chce-by-andrej-babis-byl-premierem-wyborcy-wybrali-jego-przeciwnikow" target="_blank"> <b>przegrał wybory.</b></a><br><br> Tymczasem w 2006 roku Jourova została jako wiceminister socjalistycznego rządu Republiki Czeskiej aresztowana pod zarzutami korupcyjnymi. <a href="https://www.tvp.info/45890596/wiceszefowa-ke-siedziala-w-wiezieniu-pod-zarzutami-korupcyjnymi" target="_blank"> <b>Za kratkami spędziła ponad miesiąc.</b></a> Media informowały, że miała przyjąć 2 mln koron łapówki od burmistrza miasta Budišov na Morawach. „Ladislav Peta miał w ten sposób zagwarantować eurofundusze na renowację miejscowego zamku” – czytamy. W sprawie zatrzymano także kilku innych polityków, którym zarzucano nielegalne wzbogacenie się o ok. 1 mln euro.<br><br> Akcja służb została jednak spalona, bo aresztowania ruszyły zanim prokuratura zgromadziła wystarczające dowody. Nikogo nie udało się więc złapać na gorącym uczynku. Po ponad miesiącu spędzonym w celi Jourová opuściła areszt, ale cała sprawa mocno odbiła się na jej rodzinie. Jej córka przeżyła załamanie nerwowe, a ona sama się rozwiodła. <br><br> Chociaż w sprawie badano wiele niepokojących wątków, dwa lata później została ona zamknięta, gdyż zamieszany rzekomo w aferę burmistrz Ladislav Péťa zmarł na raka. <b>Jourova została uniewinniona i wypłacono jej odszkodowanie.</b><br><br> Jourova znana jest Polakom od 2019 roku, gdy zaczęła żądać wstrzymania prac nad ustawą o apolityczności sędziów w Polsce. Krytykowała wówczas nasze przepisy zanim jeszcze je poznała, gdyż Sejm wiąż pracował nad ich ostateczną wersją. Jak widać, własne doświadczenia nie nauczyły jej, by wstrzymać się z ostatecznym werdyktem, zanim nie pozna się wszystkich faktów.<h2>Josep Borrell Fontelles </h2><br> Obecny wysoki przedstawiciel Unii do spraw zagranicznych i polityki bezpieczeństwa oraz wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej Josep Borrell Fontelles to wieloletni działacz Hiszpańskiej Socjalistycznej Partii Robotniczej. <a href="https://www.tvp.info/52165367/rosja-upokorzyla-ue-wizyta-katastrofa-borrella" target="_blank"> <b>Ostatnio było o nim głośno po skandalicznej wizycie w Moskwie.</b></a> Zdaniem wielu europosłów, Hiszpan natychmiast po powrocie z Rosji powinien stracić stanowisko. Chodziło o brak jego mocnego komunikatu ws. uwięzionego Aleksieja Nawalnego, zgodę na brak spotkań z przedstawicielami opozycji oraz wychwalanie <a href="https://www.tvp.info/52181355/petar-petrovic-o-wizycie-borrella-w-moskwie" target="_blank"> <b>rosyjskiej szczepionki Sputnik. </b></a><br><br> Chociaż afera miała miejsce wczesnym latem, Fontelles wciąż pełni prestiżową funkcję w KE. Ale skoro <a href="https://www.tvp.info/56233334/kuzmiuk-zaczyna-sie-realizowac-kolejny-szantaz-gazowy-wladimira-putina" target="_blank"> <b>Bruksela nie ma zastrzeżeń do biznesów Angeli Merkel z reżimem Władimira Putina</b></a>, to czemu miałaby krytykować wychwalanie Kremla.<br><br> O Hiszpanie wiele mówiło się też w kontekście wykorzystywania informacji poufnych. Josep Borrell Fontelles był bowiem ukarany grzywną w wysokości 30 000 euro przez krajowy organ nadzoru giełdowego za to, co określono jako „bardzo poważne naruszenie zasad regulujących handel poufnymi informacjami” i „wykorzystanie posiadania uprzywilejowanych informacji” o spółce energetycznej Abengoa.<br><br> Polityk miał zdaniem mediów sprzedać akcje żony akurat przed tym, jak firma ogłosiła duże problemy.<h2>Margrethe Vestager</h2><br> Kilka miesięcy temu głośno było także o innej kluczowej postaci KE – wiceszefowej Margrethe Vestager, która przed zostaniem „apolityczną urzędniczką” była posłanką Det Radikale Venstre (duńskiej partii Radykalna Lewica).<br><br> W czerwcu europejscy dziennikarze ujawnili, że Agencja Bezpieczeństwa Narodowego USA wykorzystywała duńskie kable telekomunikacyjne do nielegalnego podsłuchiwania przywódców państw takich jak Niemcy, Francja, Szwecja i Norwegia. Działania szpiegowskie miały mieć miejsce w latach 2012-2014 i odbywać się za przyzwoleniem duńskiego rządu. <br><br> Prezydent Francji Emmanuel Macron zażądał „natychmiastowych wyjaśnień”, minister obrony Szwecji Peter Hultqvist stwierdził, że sprawa jest „bardzo poważna”, a były pracownik CIA Edward Snowden ocenił, że Dania brała udział „w amerykańskim spisku” mającym na celu porwanie go w 2013 roku.<br><br> Sprawa do dziś nie została jednak do końca wyjaśniona. Margrethe Vestager przekonywała, że w tym czasie stała na czele MSW, a ten resort nie kontroluje służb wywiadowczych. Z kolei jak pisało „Politico”, premierem faktycznie była wówczas Helle Thorning-Schmidt, ale to Vestager była najbardziej wpływową postacią w rządzie. Również wyniki sondażu dla altinget.dk z 2012 roku wskazywały, że to szefowa MSW, a nie ówczesna premier, miała w rządzie najwięcej do powiedzenia. Ostateczne – jak czytamy – zawieszonych zostało jedynie kilku wysokich rangą urzędników ministerstwa obrony.<h2>Wybrani w niejasnych negocjacjach. Nie mają mandatu na „nieomylność”</h2><br> Podobnych historii z udziałem obecnych i byłych urzędników Komisji Europejskiej było wiele. <br><br> Johannes Hahn pełniący dziś funkcję komisarza ds. budżetu i administracji miał dopuścić się plagiatu w swojej pracy doktorskiej. Sprawę szybko zbadano, a polityka oczyszczono z zarzutów. Gdy po latach wrócono do analizy przyznano, że w dzisiejszych czasach „taka rozprawa nie zostałaby przyjęta”. Austriacka Agencja ds. Uczciwości Badań stwierdziła jednak, że kiedyś czasy były inne, więc nie ma z czego robić zamieszania, a praca nie jest plagiatem.<br><br> Były komisarz John Dalli odszedł z urzędu w atmosferze skandalu. Zarzucano mu próbę przekupstwa na rzecz jednego z koncernów tytoniowych. Chociaż od skandalu mijają lata, sprawa wciąż jest wyjaśniana, a śledczy wskazują, że doszło do ogromnych nieprawidłowości. <br><br> Co ciekawe, liczni kandydaci do KE w ogóle nie zostają brukselskimi urzędnikami, bo dotyczące ich zarzuty są zbyt poważne. W Komisji Ursuli von der Leyen nie znalazła się m.in. Rumunka Rovana Plumb, bo służby miały wiele wątpliwości ws. jej domniemanego zaangażowania w sprzedaż jednej z wysp na Dunaju. Z kolei była kandydatka prezydenta Francji Emmanuela Macrona na unijnego komisarza Sylvie Goulard, która została odrzucona przez Parlament Europejski, została objęta dochodzeniem w związku z podejrzeniem sprzeniewierzenia funduszy publicznych. Gdy o sprawę pytali ją europosłowie, odpowiedzi były ponoć tak mgliste, że zdecydowana większość odrzuciła jej kandydaturę.Część z zarzutów stawianych unijnym urzędnikom jest zapewne niesłuszna i nosi znamiona zwykłych dziennikarskich „rewelacji”, którymi żyje opinia publiczna państw, z których pochodzą konkretni komisarze. Inne doniesienia są prawdziwe i obciążające, ale nigdy nie uda się zebrać aż tak konkretnych dowodów, by skazać kogoś prawomocnym wyrokiem.<br><br> Ten artykuł nie ma jednak na celu rozsądzać, który przypadek należy do jakiej grupy. Jest jedynie wskazaniem, że mityczna bezstronność unijnych urzędników jest utopijna. Za każdym z nich stoją bowiem konkretni wyborcy, liderzy partii, ugrupowania, a niekiedy duże biznesy. Kandydaturę każdego z nich przedstawił jakiś premier, prezydent lub szef rządu. <br><br> Co więcej, członków Komisji Europejskiej nie wybierają nawet obywatele – więc nie mają oni legitymacji społecznej, a zasada legitymizacji władzy jest w tej unijnej instytucji mocno zachwiana. O ile przedstawiciele Parlamentu Europejskiego i Rady Europejskiej zostali wskazani przez Europejczyków, urzędników KE wyłania się w niejasnych negocjacjach. Krytyczne ocenianie ich pracy, stanowisk i wygłaszanych werdyktów, stanowi więc święte prawo każdego z obywateli Unii Europejskiej.