RAPORT

Pogarda

„Turyści Łukaszenki” szkoleni w Rosji

Białoruś organizuje kanał przerzutowy nadzorowany przez KGB i MSW (fot. Getty Images)
Białoruś organizuje kanał przerzutowy nadzorowany przez KGB i MSW (fot. Getty Images)

Najnowsze

Popularne

Co piąty ze sprawdzonych przez nasze służby nielegalnych imigrantów wepchniętych do Polski przez Łukaszenkę zaliczył po drodze Rosję. Turyści? Bynajmniej. Niektórzy zdążyli nawet zaliczyć szkolenie w służbach mundurowych reżimu Putina.

Migranci kręcą się po Grodnie. Mieszkańcy zaniepokojeni

Od piątku zaniepokojeni mieszkańcy Grodna, leżącego kilka kilometrów od granicy z Polską, informują redakcję telewizji Biełsat o grupach migrantów...

zobacz więcej

Od początku było jasne, że wojna hybrydowa z użyciem nielegalnych imigrantów jako broni nie była samodzielnym pomysłem Alaksandra Łukaszenki. Tego typu operacja, także w obszarze informacyjnym, nie byłaby możliwa bez zaangażowania, a być może nawet inspiracji Kremla.

Ujawnione ostatnio przez polskie służby konkretne przykłady z weryfikacji nielegalnych imigrantów zatrzymanych po wejściu na terytorium RP z Białorusi jedynie potwierdzają, że za presją graniczną Łukaszenki stoi tak naprawdę Władimir Putin. Białoruś nie tylko korzysta z możliwości rosyjskiego wywiadu w „reklamowaniu” podróży głównie z portów lotniczych Bliskiego Wschodu, nie tylko stosuje metody zastosowane już kilka lat temu na innej unijnej granicy przez Rosję, ale też sprowadza wprost z Rosji „turystów”, często mających przeszkolenie wojskowe (być może nie tylko wojskowe) w tamtym kraju.

Wściekły atak na konferencję ministrów obrony i spraw wewnętrznych Polski należy tłumaczyć właśnie tym: udowodnieniem, że agresja hybrydowa wymierzona w Polskę to działanie Moskwy wykorzystującej w tym celu Białoruś. To prawda niewygodna dla wielu środowisk w Polsce, ale też przede wszystkim w Europie Zachodniej, która potępia Łukaszenkę, ale nie chce dostrzec, że za nim stoi ktoś nieporównanie groźniejszy: Władimir Putin.

Przystanek Rosja


Zdjęcia i zrzuty z ekranów telefonów zatrzymanych nielegalnych imigrantów przedstawione na konferencji prasowej wskazują na ich możliwą działalność terrorystyczną lub powiązania z organizacjami paramilitarnymi. Jak podał rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych Stanisław Żaryn, zatrzymany obywatel Iraku Husham M.H. posiadał kontakty z osobą mającą związki z tzw. Państwem Islamskim – specjalistą od materiałów wybuchowych i uzbrojenia.

Białorusini docierają do polskich dziennikarzy. Organizują wyjazd na granicę

Strona białoruska dociera do polskich dziennikarzy z ofertą wyjazdu na Białoruś – poinformował rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych...

zobacz więcej

Ale najciekawszy wątek, jaki się pojawił, to wątek rosyjski. Część materiałów uzyskanych z telefonów zatrzymanych imigrantów świadczy o powiązaniu tych osób z Rosją. Zresztą to samo można powiedzieć o migrantach koczujących po białoruskiej stronie granicy w Usnarzu.

„Osoby te nie przybyły z Afganistanu, ale ostatnie lata spędziły w Rosji” - napisał wiceszef polskiej dyplomacji Marcin Przydacz, powołując się na informacje organizacji międzynarodowych.

Tyle się mówi o uchodźcach z krajów ogarniętych wojną w Azji i Afryce, więc czemu część z nich tyle czasu spędziła w Rosji? Niektórzy mają nawet wojskowe przeszkolenie w tym kraju, inni mają kryminalne powiązania. Ilu więc z nich może być zwerbowanych przez rosyjską FSB czy białoruskie KGB?

Już w połowie czerwca władze Litwy ostrzegały, że wraz ze wzrostem napływu imigrantów przez granicę białoruską, rośnie ryzyko przedostania się do kraju terrorystów oraz osób zwerbowanych przez reżim Łukaszenki. - Nie możemy wszystkich uważać za przestępców lub szpiegów, ale to ryzyko zwiększa się ze wzrostem napływu uchodźców - ostrzegał szef kontrwywiadu VSD Darius Jauniškis.

Wszędzie służby odpowiedzialne za bezpieczeństwo państwa i jego obywateli mają obowiązek sprawdzania wkraczających na jego terytorium obcych obywateli, którzy mogą budzić obawy. Oczywiście polskie służby mają swoje kryteria w tej kwestii, zapewne niewiele odbiegające od kryteriów innych demokratycznych państw Zachodu.

Mógł być nawet następcą Putina. Kogo cieszy śmierć generała?

Wciąż niejasne są okoliczności śmierci ministra ds. sytuacji nadzwyczajnych Jewgienija Ziniczewa. Oficjalna wersja przedstawiająca generała jako...

zobacz więcej

Lista kryteriów długa nie jest, ale na pewno trafiają na nią dojrzali mężczyźni, przybywający bez rodziny, niepotrafiący przekonująco przedstawić swej tożsamości i motywu imigracji. W przypadku osób, których próbom nielegalnego przekroczenia granicy nie udało się zapobiec, a które polskie służby zatrzymały, wymagane kryteria sprawdzania są szczególnie często wymagane. W sumie mniej więcej aż dwie trzecie z nich – z racji swego zachowania i znanego backgroundu – podlega weryfikacji służb specjalnych.

To nie są biedni uchodźcy, których oszukał Łukaszenka, omamiły jego służby i nie mają teraz innego wyjścia, niż za wszelką cenę dostać się do UE. Z ustaleń polskich służb sprawdzających imigrantów, którzy się przedostali do Polski, a których zatrzymano, wynika, że w zdecydowanej większości wiedzą oni, na co się piszą.

Wiedzieli, lecąc czarterami z Iraku, Turcji i wjeżdżając z Rosji, że Białoruś to nie jest miejsce dla nich, że tak naprawdę to tylko przystanek w drodze na Zachód. Większość z nich, po przylocie jest rozwożona do hoteli i moteli na obrzeżach Mińska i teraz też innych większych miast. Na ogół po jednym noclegu, i po uiszczeniu zapłaty, są wywożeni busami w pobliże granicy z Litwą i Polską.

Wszystkim steruje KGB i pogranicznicy. Po drodze białoruskie służby przekazują tym „uchodźcom”, co mają mówić, gdyby zostali złapani przez Polaków.

Twoje INFO - kontakt z TVP INFO
Przesłuchania i sprawdzenia tych ludzi wykonywane przez nasze służby pokazują, że ci imigranci nie tylko nie mają dokumentów i utrudniają, jak mogą, ustalenie ich tożsamości, a nawet przynależności państwowej, ale też są w zmowie. Na przykład ośmiu członków tej samej grupy zatrzymanej w jednym miejscu mówi to samo – mimo że nawet są tam osoby niemogące się między sobą porozumieć z racji na pochodzenie i język.

Setki migrantów koczują na lotnisku w Mińsku [WIDEO]

Każdego dnia kilkaset migrantów przylatuje do Mińska, skąd białoruskie służby rozwożą ich na granicę z Polską, Litwą lub Łotwą. Białoruski...

zobacz więcej

Z tych nielegalnych imigrantów, których udało się już sprawdzić polskim służbom, aż jedna czwarta ma skłonności ekstremistyczne. Z przejętej zawartości telefonów i innych przedmiotów przez nich posiadanych, także z zeznań i informacji uzyskanych na temat zidentyfikowanych osób choćby od służb sojuszniczych wynika, że co czwarty zatrzymany nielegalny imigrant musi budzić poważne wątpliwości, choćby z racji posiadania treści wskazujących na seksualne dewiacje, ale przede wszystkim wskazujących na sympatię do islamskiego terroryzmu.

Turyści Łukaszenki


Atakujące polski rząd media i politycy opozycji twierdzą, że mimo mobilizacji sił i wprowadzenia stanu wyjątkowego w pasie przygranicznym z Białorusią granica nie jest szczelna. Tak, granica nigdy nie będzie szczelna w stu procentach, zwłaszcza tak długa i przebiegająca przez obszar o takim ukształtowaniu, jeśli jedna ze stron nie tylko nie zapobiega nielegalnej migracji, ale wręcz ją organizuje.

A tak robi reżim Łukaszenki, sprowadzając tysiące ludzi z Azji i Afryki do Mińska (a od niedawna także innych większych miast), ściągając z nich haracz, a potem siłą wypychając na polskie terytorium. W takich warunkach i tak za świetny rezultat należy uznać to, że zaledwie co dwudziesty z tych „turystów Łukaszenki” jest w stanie przedrzeć się nie zatrzymany przez granicę. Aby potem pojechać do Niemiec, najczęściej.

Większość z nielegalnych imigrantów, która dotarła w ostatnim czasie do Niemiec z kierunku wschodniego nie przeszła przez białorusko-polską granicę. To ludzie, którzy dostali się na nasze terytorium z Czech, Słowacji i Litwy, a więc granic otwartych, wewnątrzunijnych. Zapewne to jeden z powodów, dla których Polska gotowa jest pomagać w ochronie granic Litwie. Właśnie na prośbę rządu w Wilnie kolejna grupa, 52 polskich policjantów, wyjeżdża pomóc naszemu sojusznikowi z północy.

Nic nowego


Reżim białoruski zdecydował się na organizację kanału przerzutowego nadzorowanego przez KGB, MSW i pograniczników (których dowódca jest weteranem KGB i absolwentem akademii FSB). Korzysta przy tym z doświadczeń Rosji.

Straż Graniczna: Służby białoruskie rozdają cudzoziemcom mundury [WIDEO]

Spodziewamy się kolejnych prowokacji ze strony białoruskiej. Służby białoruskie dają mundury cudzoziemcom koczującym po ich stronie, pomimo tego,...

zobacz więcej

Minister obrony narodowej Litwy Arvydas Anušauskas w czerwcu wskazywał na podobieństwa między obecną sytuacją a wydarzeniami z lat 2015–2016, gdy Rosja w podobny sposób kierowała imigrantów z Azji Środkowej do Finlandii i Norwegii tzw. szlakiem arktycznym.

To, co dzieje się dziś na granicy Białoruś z krajami UE, głównie z Polską, to w dużym stopniu powtórka z granicznej wojny hybrydowej, jaką Rosja wypowiedziała Europie w 2015 r. Wtedy frontem wojny była Finlandia.

Duży wzrost liczby migrantów ubiegających się o azyl na północnym odcinku jej granicy z Rosją od września 2015 do lutego 2016 r. zmusił Finlandię do podjęcia rozmów z Rosją. Helsinki zrezygnowały z polityki ograniczania relacji z Rosją zainicjowanej po aneksji Krymu i niemal natychmiast skończył się napływ migrantów do Finlandii.

Tzw. szlak arktyczny pokazał, że nie da się sterować taką imigracją bez udziału służb rosyjskich. Przecież szlak wiodący na północny zachód Rosji, przebiegający przez strefę o szczególnym znaczeniu militarnym, znajduje się pod ich stałym nadzorem.

Aplikacja mobilna TVP INFO na urządzenia mobilne Aplikacja mobilna TVP INFO na urządzenia mobilne
źródło:
Zobacz więcej