
Zdawałoby się, iż po 30 latach od pełnego zerwania komunistycznych więzów, krępujących Polskę, tylko w koszmarnych snach pojawić się może jeden z symboli tamtej epoki – publiczna samokrytyka, składana przez znaną, ważną postać życia społecznego i politycznego. Po ponad 60 latach od panowania w naszym kraju najczarniejszej wersji stalinizmu.
Nie milkną echa ubiegłotygodniowej imprezy urodzinowej znanego dziennikarza Roberta Mazurka. Wśród zaproszonych gości znajdowali się politycy...
zobacz więcej
Ja jednak nie śnię. To dzieje się na jawie. Nasza rzeczywistość cofa się do ponurych lat 50. Co za zderzenie? W Europie, w której w dużej mierze dzięki Polsce, od kilku dziesiątków lat trwa pochód wolności, samodzielnego stanowienia narodów, gdzie prawa jednostki do niezależnego postępowania – w granicach prawa – są świętością, w nasze życie polityczne, a szerzej społeczne, wdziera się w sposób namacalny, jedno z najbardziej charakterystycznych zjawisk czasów komunistycznych.
Ja się tylko przywitałem, nic złego nie zrobiłem, ale na ostrą krytykę zasługuję, a tak poza tym to PiS jest zły. Tak w skrócie brzmi samokrytyka,...
zobacz więcej
„Wiele osób pyta za pośrednictwem FB o moją obecność na spotkaniu urodzinowym redaktora Roberta Mazurka w piątek 17 września. Choć nie wypowiadam się w mediach to z szacunku do pytających tutaj krótko odpowiadam: żadnego alkoholu na spotkaniu nie piłem, z posłami PiS żadnego kontaktu tam nie miałem. Z jednym z ministrów (posłem z mojego okręgu wyborczego) i jego żoną (w większej grupie - co widać na zdjęciu – zamieszczonym w dzienniku „Fakt” – dop. JJ) zamieniłem kilka słów przy wyjściu. Wiedzy kto będzie nie miałem. Żałuję, że w piątek po 21 nie zostałem w Sejmie, ale czułem się zobowiązany potwierdzeniem zaproszenia i zamiarem osobistego złożenia życzeń. Nikt z mediów przed wtorkową publikacją mnie nie pytał, gdzie byłem w piątek wieczorem. Ale oczywiście konsekwencje polityczne są twarde i jasne, ponoszę je oddawszy się do dyspozycji przewodniczącego Donalda Tuska, do którego ocen i wyczucia politycznego mam absolutne zaufanie przez 30 lat współpracy. A z tymi, którzy niszczą Rzeczpospolitą od 6 lat i ich niegodziwościami zamierzam nadal walczyć z pełną determinacją. W każdej roli jaką będę pełnić. Dziękuję za wszystkie wyrazy wsparcia i z pokorą przyjmuję ostrą krytykę. Przepraszam za wszystkie publiczne skutki mojego działania”.
Nie milkną echa imprezy urodzinowej Roberta Mazurka, która odbywała się w czasie, gdy w Sejmie trwało wystąpienie Mariana Banasia. Szef NIK...
zobacz więcej
To równie fundamentalna deklaracja. Nie rola, nie funkcja w ogólnym rozrachunku się liczy, lecz zadanie jakie stoi przed partią. Inaczej mówiąc, Tomasz Siemoniak zrozumiał, że jeśli się płynie na jednym statku, a jego celem jest dopłynięcie do „królestwa władzy”, to nie ma znaczenia, że się było kiedyś zastępcą kapitana, ale w wyniku błędu zostaje się zdegradowanym do roli majtka zmywającego pokład. Oto wyraz najwyższej dojrzałości partyjnej i lojalności.
Otóż wydaje mi się, że reakcja Donalda Tuska na „brak czujności partyjnej” przez Tomasza Siemoniaka i sprowokowanie, bo nie chcę mówić wymuszenie na nim publicznej samokrytyki, wynika z założenia lidera Platformy o toczeniu wojny totalnej z przeciwnikiem politycznym. Jak sam zresztą wyjaśniał, jego ostra reakcja na zachowanie Tomasza Siemoniaka ( i Borysa Budki - dop. JJ) wynika z tego, iż w polityce, zwłaszcza dziś w Polsce, opozycja powinna dbać o swoją wiarygodność i na każdym kroku dowodzić, że „słowa, gesty, programy, działania są ze sobą spójne”.
Byłoby absurdem, gdyby ktoś wyciągał wniosek, że w tym tekście porównuję Donalda Tuska do Stalina. Nie robię tego. Jeszcze nie zwariowałem. Musnąłem jedynie drobny ślad pewnego zjawiska, jakie stworzył na użytek własnych celów politycznych Stalin. Przez kilka dziesiątek lat w różnych częściach świata (Chiny, Kuba, Korea Północna, kraje Europy Wschodniej) zjawisko to stało się wręcz narzędziem pedagogiki społecznej. Że odżyje kiedyś w Polsce nie wierzyłem. Może dlatego, iż nie znałem opinii Stalina, który w latach 30 napisał: – „Zupełnie nie mają racji ci towarzysze, którzy sądzą, że samokrytyka jest zjawiskiem przemijającym”.