Przy bliższym poznaniu przyciąga jak magnes. Większość podróżnych traktuje ją jako punkt przesiadkowy i nie spędza w niej dużo czasu. Katania – położona we wschodniej części wyspy, u stóp wulkanu Etna – nie dorównuje położeniem Taorminie, nie może pochwalić się antycznymi świątyniami jak Agrygent (Agrigento) czy klimatycznymi uliczkami jak Syrakuzy lub Noto. Jednak przy bliższym poznaniu przyciąga jak magnes. Można spróbować w restauracjach specjałów sycylijskiej kuchni, zajrzeć do barokowych kościołów, zobaczyć ruiny antycznych budowli czy rozkoszować się smakiem lodów pistacjowych w... bułce. Ile się nasłuchałam przed wyjazdem, że w Katanii nie ma nic ciekawego do zobaczenia... Że brzydko, brudno i w ogóle beznadziejnie. Takich opinii także w Internecie można znaleźć wiele. I zastanawiam się, z czego to wynika. Katania jest chyba jednym z najbardziej niedocenionych miast we Włoszech. Warto tu przyjechać, żeby po swojemu odkryć jej piękno i wyrobić sobie własną opinię. Tym bardziej, że skoro i tak dla wielu turystów Katania jest bazą wypadową i punktem przesiadkowym ze względu na lotnisko, to szkoda by było ją ominąć.<br /><br /> <h2>Życie w cieniu wulkanu</h2><br /> Etna przyciąga mój wzrok już po wyjściu z lotniska. Góra dymi, co robi trochę złowrogie wrażenie i przypomina o zagrożeniu. Erupcje tego największego wulkanu w Europie zdarzają się dość często, ale dzięki temu są mniej intensywne, co sprawia, że mieszkańcy na razie śpią spokojnie.<br /><br /> – Jak dymi, to znaczy, że bardzo dobrze. Gorzej by było, gdyby wulkan był uśpiony, wtedy nie wiadomo by było, kiedy nagle wybuchnie i kiedy mieszkańcom będzie zagrażać niebezpieczeństwo – podkreśla mój sycylijski przyjaciel Giuseppe Nazareno Di Liberto.<br /><br /> <strong>Etna ma cztery główne i aktywne kratery, ale z przewodnika dowiaduję się, że na zboczach góry znajduje się jeszcze ponad 250 mniejszych kraterów.</strong> Niektóre z nich są nadal czynne. <br /><br /> Wsiadamy do autobusu i kierujemy się do centrum miasta. Pierwsze wrażenie jest bardzo pozytywne. Jest czysto, dość tłoczno – zważywszy na to, że mamy pandemię – ludzie są uśmiechnięci i bardzo uprzejmi.<br /><br /> Katania była greckim miastem założonym w 729 roku p.n.e.<strong> To podobno właśnie tutaj mieszkali ludożercy, którzy zatopili mitologicznemu Odyseuszowi okręty, a załogę... zjedli.</strong> W 263 r. przybyli tu Rzymianie, a w kolejnych wiekach miasto przechodziło z rąk do rąk. W XVII wieku Etna dała o sobie znać nie tylko na Sycylii, ale i na Malcie. Erupcja wulkanu wywołała potężne trzęsienie ziemi, które do dziś zaliczane jest do najtragiczniejszych w historii Włoch.<strong> Zginęło w sumie 60 tys. ludzi, w tym ponad dwie trzecie mieszkańców Katanii.</strong> Miasto odbudowano w barokowym stylu, choć wiele budynków ucierpiało podczas II wojny światowej.<br /><br /> Erupcje Etny bywały tak gwałtowne, że potrafiły zmienić ukształtowanie terenu. <strong>Średniowieczna twierdza Ursino jeszcze do 1693 roku znajdowała się nad morzem. Dziś stoi w samym sercu miasta, oddalona od wybrzeża o ponad 600 metrów. Wulkaniczna lawa w XVII wieku otoczyła zamek i przesunęła go w głąb lądu. </strong>To jedna z niewielu budowli, która przetrwała trzęsienie ziemi. <strong>Zastygłą lawę możemy zobaczyć także na placu Dantego w podziemiach klasztoru Benedyktynów</strong> – to drugi największy klasztor tego zakonu w Europie. Nam jednak nie starczyło czasu, żeby do niego dotrzeć. <div class="facebook-paragraph"><div><span class="wiecej">#wieszwiecej</span><span>Polub nas</span></div><iframe allowtransparency="true" frameborder="0" height="27" scrolling="no" src="https://www.facebook.com/plugins/like.php?href=https%3A%2F%2Fwww.facebook.com%2Ftvp.info&width=450&layout=standard&action=like&show_faces=false&share=false&height=35&appId=825992797416546"></iframe></div><h2> Barokowa Katania</h2><br /> Barokowe perełki można podziwiać w sercu Starego Miasta wpisanego na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Na placu Katedralnym (Piazza del Duomo) zachwyca odbudowana po trzęsieniu ziemi katedra św. Agaty (Basilica Cattedrale Sant’Agata). <strong>W środku przechowywane są relikwie męczennicy i grobowiec kompozytora Vincenzo Belliniego. </strong>Pod świątynią znajdują się pamiętające czasy rzymskie łaźnie Terme Achilleane. Na placu w oczy rzuca się fontanna Amenano i <strong>fontanna ze słoniem wykonanym z lawy wulkanicznej. Na jego grzbiecie znajduje się egipski obelisk.</strong><br /><br /> Nie można przeoczyć także ratusza znajdującego się w Pałacu Kleryków (Palazzo dei Chierici) i prywatnego pałacu Biscari, w którym można zobaczyć sale ozdobione freskami.<br /><br /> Ruszamy z placu Katedralnego w stronę Bramy Garibaldiego (Porta Garibaldi). To łuk triumfalny wybudowany w XVIII wieku. Był prezentem ślubnym dla króla Ferdynanda III i Marii Karoliny Habsburg. Brama nie robi na mnie dużego wrażenia. Odbijamy na prawo i bez mapy spacerujemy ulicami Katanii. Docieramy do słynnej ulicy Crociferi, wpisanej w 2002 roku na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Nie bez powodu. <strong>To tutaj znajduje się najwięcej barokowych kościołów w mieście. </strong>Bardzo mnie to cieszy, bo uwielbiam tę epokę, więc z radością wchodzimy do kościoła św. Franciszka z Asyżu. <br /><br /> <strong>W starożytności w tym miejscu znajdowała się pogańska świątynia Minerwy</strong> – rzymskiej bogini sztuki i mądrości. Warto wejść także m. in. do kościoła św. Juliana, a także do kościoła św. Benedykta, w którym zobaczymy oryginalne freski Giovanniego Tuccariego – włoskiego malarza pochodzącego z Sycylii. <br /><br /> Niedaleko barokowych kościołów przy ulicy Wiktora Emanuela II (Via Vittorio Emanuele II) w jednym z budynków znajduje się wejście <strong>do rzymskiego teatru i odeonu z II wieku.</strong> Zabytek od tej strony łatwo przegapić, a wejść do środka warto. Niedaleko można zobaczyć dobrze zachowane łaźnie - Terme della Rotonda.<br /><br /> <strong>Czytaj także: <a href="https://www.tvp.info/55268939/wyspa-cypr-zatoka-milosci-i-bogow-agnieszka-wasztyl-reportaz-felieton" target="_self">Wyspa bogów i miłości</a></strong>W Katanii nie brakuje przestrzeni. Placów jest wiele, a ulice są szerokie. Mimo upału, spaceruje nam się po mieście całkiem przyjemnie. Miejscowi sprzedają świeżo wyciskane soki z cytrusów i granatów. Zamawiamy orzeźwiający sok z pomarańczy za 1 euro. Dochodzimy do ulicy Etnea – na której znajduje się wiele sklepów, restauracji, kawiarni, a także barokowe kościoły.<br /><br /> Skręcamy na plac Stesicoro, żeby zobaczyć ruiny rzymskiego amfiteatru wybudowanego w II wieku. <strong>W przeszłości obiekt mógł pomieścić nawet 16 tys. widzów.</strong> Wisienką na torcie są ogrody miejskie Belliniego. Park mnie nie zachwyca, ale to przyjemne miejsce, żeby odpocząć od palącego słońca.<br /><br /> Powolnym krokiem wracamy do naszego hotelu. Zbaczamy jednak z drogi, bo przyciąga nas głośna muzyka. W jednej z uliczek charyzmatyczny wokalista śpiewa popularne włoskie przeboje. Klienci kawiarni i lokalni przechodnie śpiewają i tańczą na ulicy. Przygląda się im spora grupa turystów. – Szkoda, że nie znam słów, chętnie bym dołączyła – śmieję się w duchu. Życie tętni także na Piazza Teatro Massimo. To popularne miejsce spotkań młodzieży.<br /><br /> Na placu znajduje się teatr imienia Vincenzo Belliniego otwarty w XIX wieku. Podobno może pochwalić się najlepszą na świecie akustyką. Sam plac jest bardzo klimatyczny. Mnóstwo tu knajpek i kawiarni, w których można spróbować lokalnych specjałów.<br /><br /> <h2>Pistacjowe eldorado i lody w bułce</h2><br /> Chrupiący rogal polany pistacjowym kremem rozpływa się w ustach. Małe kawiarnie powoli zapełniają się ludźmi. Zamawiam z łakomstwa jeszcze lody pistacjowe i mocną kawę, która od razu stawia na nogi. Przynajmniej mnie, bo kawę piję od niedawna. <strong>Sycylijczycy zamawiają na śniadanie lody w... bułce – brioche con gelati, które jada się na całej wyspie.</strong> Zresztą, jak twierdzi mój przyjaciel z Agrygentu, lody jada się tu o każdej porze. <br /><br /> – Moja babcia jadła lody zawsze na śniadanie. Przygotowywała sobie je dzień wcześniej i była to pierwsza rzecz po przebudzeniu. A dlaczego jada się w bułce? Tak jest wygodniej – mówi mi Giuseppe.<br /><br /> <strong>Czytaj także: <a href="https://www.tvp.info/54582852/agnieszka-wasztyl-monte-alban-i-mitla-sladami-plemion-mezoameryki" target="_self">Monte Alban i Mitla – śladami plemion Mezoameryki</a></strong><strong>W Katanii można tanio i dobrze zjeść. Ceny są niższe niż w Taorminie czy Syrakuzach. Pistacje są dodatkiem do wielu dań – np. do makaronów. Rozkoszą dla podniebienia jest pizza z pistacjami,</strong> którą serwują lokalne restauracje, choć mi także smakowała pizza z rybami i miodem… Kremy pistacjowe można znaleźć w większości sklepów. Sycylia to jedyny region Włoch, w którym uprawia się te orzechy. Gaje pistacjowe można zobaczyć w kilku prowincjach na wyspie, m. in. w Palermo, Katanii – w tym nawet na zboczach Etny – czy w Agrygencie (Agrigento).<br /><br /> Innym sycylijskim przysmakiem jest granita, czyli mrożony deser. Ma wiele smaków, ale oczywiście pistacja to podstawa. Warto spróbować także smażonych w panierce kulek ryżowych – arancini. Faszerowane są najczęściej mięsem, serem mozzarella i groszkiem – lub innymi warzywami. Ale można kupić także z łososiem, bakłażanem, grzybami i oczywiście z pistacjami. W każdej cukierni i kawiarni nie może zabraknąć smacznych rurek z kremem z sera ricotta, zwanych cannoli. W Katanii spróbowałam cannoli z pistacjami. To bomba kaloryczna, ale warta grzechu…<br /><br /> <h2>Dary morza i prosecco z truskawkami</h2><br /> A skoro Katania – to jak w każdym nadmorskim mieście – nie może zabraknąć ryb i owoców morza. Warto spróbować ich także na La Pescheria di Catania – lokalnym targu rybnym – nieopodal placu Katedralnego. Ślinka mi cieknie na widok kalmarów, małż, ośmiornic, mieczników, jeżowców i krewetek. W końcu decyduję się na świeżutką ostrygę. Cena ze jedną to zaledwie 2 euro. Lokalni mieszkańcy doprawiają ostrygi ostrymi przyprawami. Oprócz darów morza na La Pescheria można kupić także owoce, warzywa, orzechy i wiele przypraw. Woreczek kosztuje 1 euro. Choć targ rybny znajduje się w samym sercu miasta, to trudno jest na nim spotkać wielu turystów. Bardzo podoba mi się to miejsce. Jest autentyczne, nie skomercjalizowane i można przez chwilę poczuć klimat prawdziwej Sycylii.<br /><br /> W Katanii warto spróbować także rossini, czyli prosecco z truskawkami i ciastek nazywanych piersiami św. Agaty. To okrągłe biszkoptowe ciasteczka wypełnione serem ricotta, czekoladą i owocami. Oblane są białym lukrem, a na środku znajduje się wisienka. <strong>Wyglądem przypominają kobiecy biust. To trochę kontrowersyjna pamiątka po patronce Sycylii – świętej Agacie. </strong>Męczennicy podczas tortur obcięto piersi. Święta Agata zginęła w wieku 16 lat.<strong> Rok po jej śmierci wybuchła Etna, ale nie zniszczyła miasta. Lawa zatrzymała się tuż przed nim. Mieszkańcy uważają, że ochroniła ich święta Agata.</strong><br /><br /> Do dziś, w pierwszych dniach lutego, na całej wyspie odbywa się wielka fiesta ku czci męczennicy. Najhuczniej świętuje się właśnie w Katanii, bo to tu urodziła się i zmarła święta Agata. <br /><br /> <strong>Czytaj także:</strong> <strong><a href="https://www.tvp.info/54451337/agnieszka-wasztyl-cuda-natury-top5-przyrodniczych-perelek-meksyku" target="_self">Cuda natury – TOP5 przyrodniczych perełek Meksyku</a></strong>