Tylko zdecydowana reakcja Unii Europejskiej jest w stanie utemperować białoruski reżim. Wykorzystywanie przez Alaksandra Łukaszenkę tragedii migrantów jest kolejną czerwoną linią przekroczoną przez Mińsk. Nowe sankcje muszą jednak uderzyć nie tylko w Białoruś, ale i w jej patrona – Rosję. Musi do tego dojść jak najszybciej, gdyż Kreml będzie zapewne chciał wykorzystać dramat Afgańczyków do dalszego szturmowania unijnych granic
Uchodźcy, wykorzystywani jako mięso armatnie wojny hybrydowej Łukaszenki, są na polskiej granicy. Gdy na tej kwestii skupia się polskie życie...
zobacz więcej
Sobota to już 13 dzień prowokacji białoruskich służb, które wykorzystują dramat kilkudziesięciu obywateli Afganistanu, koczujących w Usnarzu Górnym w lesie na granicy polsko-białoruskiej. Jest to kolejny etap prowadzonego przez białoruski reżim ataku hybrydowego, który rozpoczęły od Litwy, a teraz kontynuują wobec Polski i Łotwy.
Polska Straż Graniczna podaje, że w zeszłym roku na odcinku podlaskim zatrzymano 122 osoby, które nielegalnie przekroczyły granice. W tym roku doszło do gwałtownego nasilenia tego procederu – liczba ta wzrosła już do około 780 cudzoziemców.
Przy wzmacnianiu zabezpieczeń na polsko-białoruskiej granicy pomaga wojsko. Do tej pory ułożono ponad 100 kilometrów ogrodzenia, a w najbliższym czasie postawione zostanie kolejne 50 kilometrów. Od początku sierpnia granicę z Białorusią próbowało nielegalnie przekroczyć ponad dwa tysiące osób. Tylko wczoraj wykryto prawie sto takich prób.
Mińsk nasilił przekierowywanie migrantów na granicę z Łotwą i Polską po tym, jak Litwa przyjęła przepisy, umożliwiające jej służbom granicznym odsyłanie migrantów z powrotem na Białoruś. Ta taktyka, jak podają litewskie władze, przyniosła pożądane efekty i doszło do ustabilizowania sytuacji. Łotwa wprowadziła na granicy stan sytuacji wyjątkowej i również zdecydowała o ich odsyłaniu.
Szturm na Litwę
Z problemem nielegalnej migracji z Białorusi – będącej zorganizowaną akcją władz w Mińsku – Litwa zmaga się od końca maja. Od tego momentu wkroczyło nielegalnie na jej terytorium prawie 4,2 tysiące osób. Jest to ogromny wzrost w stosunku do poprzedniego roku, gdy zatrzymano tylko 81 osób.
Wzdłuż polsko-białoruskiej granicy wojsko i Straż Graniczna układają ogrodzenie z drutu kolczastego. W kilku miejscach zostało ono naruszone....
zobacz więcej
W piątek szef prezydenckiego Biura Polityki Międzynarodowej Jakub Kumoch po spotkaniach, które odbył w Wilnie zapewnił, że Polska radzi z problemem nielegalnej migracji na granicy z Białorusią i jest gotowa w dalszym ciągu wspierać Litwę w kryzysie migracyjnym, podkreślając, że „granica UE jest jedna”.
W związku z zaistniałą sytuację, doszło dziś do telekonferencji premierów Polski, Litwy, Łotwy i Estonii.
Zemsta za sankcje
Po jej zakończeniu Mateusz Morawiecki napisał na Facebooku, że służby tych krajów będą zdecydowanie bronić granic, a działania reżimu Łukaszenki traktowane są jako element wojny hybrydowej i próba destabilizacji sytuacji w regionie. „Są to działania wymierzone w Unię Europejską jako zemsta za nałożone na Łukaszenkę sankcje” – zaznaczył szef polskiego rządu.
Premier ocenił również, że mamy obecnie do czynienia z próbami wprowadzania opinii publicznej w błąd, będącymi wynikiem działań dezinformacyjnych, co jest, jak podkreślił, również elementem planu Łukaszenki.
„Wbrew fałszywym informacjom - rozpowszechnianym także w polskich mediach - trzeba podkreślić, że sprowadzeni przez białoruskie służby migranci znajdują się w dalszym ciągu na terenie Białorusi. W prawie międzynarodowym nie ma kategorii pasa” – napisał premier.
CZYTAJ TAKŻE: Morawiecki na wideokonferencji premierów. Rozmawiali o granicy z Białorusią
Ci ludzie są na terytorium Białorusi, to Białoruś za tych ludzi odpowiada; Polska nie jest państwem odpowiedzialnym za tę sprawę, naszą...
zobacz więcej
Nie ma ziemi niczyjej
W komunikacie KPRM ze spotkania czytamy, że „na granicy zewnętrznej UE z Białorusią nie ma »ziemi niczyjej«, czyli szarej strefy, na której nikt nie ponosi odpowiedzialności za los przebywających tam osób. W rzeczywistości jest to terytorium białoruskie, a władze tego kraju
ponoszą pełną odpowiedzialność za sytuację obywateli innych państw, których legalnie wpuściły na swoje terytorium”.
Białoruski reżim kontynuuje też kolejne prowokacje na granicy. Nie dość, że wciąż przetrzymuję grupę Afgańczyków, testując reakcję polskiej sceny politycznej i opinii publicznej – z której część, daje, niestety, sobą rozgrywać, to przeprowadza kolejne prowokacje, za jaką należy uznać uszkodzenie ogrodzenia na granicy.
Do sprawy odniósł się szef MON Mariusz Błaszczak, który zamieścił na Twitterze zdjęcie i ocenił, że jest to „brudna gra Łukaszenki i Kremla”. Zwrócił się on przy tym do przedstawicieli opozycji, którzy wzywają rząd do przyjęcia migrantów, by nie „wpisywali się w scenariusz Łukaszenki”.
10 tysięcy dolarów od człowieka
Z kolei jak napisał na Twitterze Adam Eberhardt, dyrektor Ośrodka Studiów Wschodnich od każdego migranta dostarczonego na granicę UE białoruskie władze „biorą podobno około 10 tys. dolarów”. „Codziennie do Mińska przylatują samoloty z Bagdadu i Basry, a bardziej nieregularnie też z Irbilu” – zaznaczył.
Na antenie Programu 1 Polskiego Radia Wojciech Konończuk, wicedyrektor Ośrodka Studiów Wschodnich mówił, że dziennikarzom śledczym udało się ustalić powiązania firmy turystycznej, która oferuje migrantom z Bilskiego Wschodu dotarcie do jednego z krajów Unii, z administracją Łukaszenki.
Pobierz aplikację mobilną i oglądaj TVP INFO na żywo
Służby białoruskie wykorzystują sytuację w Afganistanie – powiedział w programie „Salon dziennikarski” w TVP Info szef portalu tvp.info Samuel...
zobacz więcej
Zaznaczył on przy tym, że ludzie ci są oszukiwani, gdyż w sposób nielegalny przekraczają granice i trafiają np. nie do Niemiec, gdzie chcieliby się dostać, tylko np. na Litwę lub do Polski.
Zdaniem wiceszefa MSZ Pawła Jabłońskiego, celem działań władz białoruskich na granicy jest próba zdestabilizowania sytuacji w UE. – Ci ludzie zostali sprowadzeni na teren Republiki Białoruś i zostali przetransportowani na granicę, obserwowaliśmy ten proceder, gdy sytuacja toczyła się na granicy białorusko-litewskiej – zaznaczył Paweł Jabłoński.
Nie ulegniemy szantażowi Mińska
Minister podkreślał również, że polskie władze nie mogą ulegać szantażowi moralnemu Mińska w sprawie migrantów, gdyż jeśliby teraz ich przyjęła, to „w kolejnych tygodniach zamiast 30 będziemy mieć osób 300, potem 3000 potem 30000”.
Zaznaczył on przy tym, że Łukaszenka liczy „na pewne środowiska w Polsce, które będą wywierały presje na polski rząd”.
Działania białoruskich władz na granicy zostały potępione przez unijne instytucje. Rzecznik Komisji Europejskiej Peter Stano, poinformował, że KE uważnie obserwujemy rozwój sytuacji i utrzymujemy kontakty z państwami członkowskimi.
– Jeśli chodzi o sankcje, UE jest gotowa wprowadzić nowe restrykcje wobec reżimu, jeśli sytuacja na Białorusi będzie się nadal pogarszać, a my stale analizujemy rozwój sytuacji w tym kontekście – powiedział w piątek Peter Stano.
CZYTAJ TAKŻE: Rosyjska propaganda uderza w Polskę i USA. „Kreml będzie atakować”
Premier Mateusz Morawiecki odniósł się do kryzysu na naszej granicy z Białorusią. „Dzieją się rzeczy niepokojące, ale nasze służby w pełni...
zobacz więcej
Zaznaczył on przy tym, że „instrumentalne traktowanie migrantów do celów politycznych, które obserwujemy w ostatnich tygodniach ze strony władz Białorusi, pokazuje, że reżim Łukaszenki nie zna granic w wykorzystywaniu cierpienia tych osób”.
Chcą wycofania unijnych sankcji
Zdaniem redaktora naczelnego portalu NaWschodzie.eu, Bartosza Tesławskiego,
reżimowi w Mińsku chodzi o to, by takimi prowokacjami doprowadził do wycofania się UE z sankcji gospodarczych nałożonych na Białoruś albo o osłabienie ich tak, żeby „wyglądały dobrze tylko na papierze ale nie w rzeczywistości”.
W rozmowie z Polskim Radiem 24 ekspert zaznaczył, że przy okazji Łukaszenka uderza w społeczeństwa Litwy, Polski i Łotwy, czyli tych państw unijnych, które należą do najbardziej zażartych krytyków władz w Mińsku.
Z kolei w rozmowie z PAP politolog z Uniwersytetu Łódzkiego prof. Przemysław Żurawski vel Grajewski podkreślił, że sytuacja na granicy polsko-białoruskiej jest inspirowana i zaostrzana przez Kreml i jest to „element ataku środkami niemilitarnymi”.
Putin lubi to
- Nie wiem, czy jest to plan Putina, czy jest to tylko zgoda Putina na plan Łukaszenki. Akcja przeciw Polsce nie była przypadkowa – tłumaczył prof. Żurawski vel Grajewski. - Została wszczęta po udzieleniu pomocy i wydaniu naszej polskiej wizy humanitarnej białoruskiej lekkoatletce Kryscinie Cimanouskiej, która podczas IO w Tokio skrytykowała dyktaturę w Mińsku. To próba odwetu za to na Polsce - zwrócił uwagę.
W analizie dla PiSM Anna Maria Dyner zwraca uwagę, że sytuacja na granicy może pogorszyć się w najbliższych tygodniach wraz z napływem uciekinierów z Afganistanu, po tym, jak władzę przejęli tam talibowie.
Jeżeli widzi się potrzebującego na żywo, przy sobie, w odległości kilku metrów, to trzeba się kierować po prostu sercem – ocenił lider Polski 2050...
zobacz więcej
Zwraca ona uwagę, że białoruskie władze są zainteresowane przedłużaniem tego kryzysu, traktując go jako działania odwetowe.
Kreml jako przemytnik
„Sytuację wykorzysta Rosja, która będzie zainteresowana przejęciem kontroli nad kanałami przerzutu Afgańczyków, którzy uciekli na jej terytorium lub do państw Azji Centralnej. Może dać to Rosji dodatkowe narzędzie wywierania presji na państwa wschodniej flanki NATO i wywoływania w nich politycznych podziałów” – oceniła Anna Maria Dyner.
Podkreśliła przy tym, że istnieją obawy przed możliwością dojścia do incydentów np. z użyciem broni przez funkcjonariuszy, a sytuację na granicy mogą pogorszyć zaplanowane na 10–16 września rosyjsko-białoruskie manewry Zapad.
Działania Białorusi i Rosji dowodzą, jak ważne jest nakładanie na nie efektywnych sankcji, które, jako jedyne, mogą odwieźć rządzące nimi reżimy od prowadzenia agresywnej polityki.
Petar Petrović
Autor jest dziennikarzem Polskiego Radia
źródło:
portal tvp.info
#białoruś
#rosja
#alaksandr łukaszenka
#sankcje
#unia europejska
#sankcje