RAPORT

Pogarda

Nadciąga migracyjna fala z Afganistanu. Kryzysem może chcieć rozgrywać Rosja

Obóz dla nielegalnych imigrantów z Białorusi na poligonie w Rudnikach (fot. PAP/V.Doveiko)
Obóz dla nielegalnych imigrantów z Białorusi na poligonie w Rudnikach (fot. PAP/V.Doveiko)

Najnowsze

Popularne

Przejęcie władzy w Afganistanie przez talibów oznacza, że będzie z niego uciekać jeszcze więcej osób, niż miało to miejsce w latach poprzednich. Część z nich będzie chciała dostać się do Europy. Już teraz eksperci alarmują, że grozi nam powtórka z migracyjnej fali z 2015 roku. Tym razem migranci mogą mieć jednak problemy z przedostaniem się przez Turcję i najprawdopodobniej zdecydują się na wykorzystanie trasy przez Azję Środkową i Rosję. To zaś pozwoli Kremlowi rozgrywać kryzysem i osłabiać Zachód.

Pierwszy z polskich samolotów jest już w Afganistanie

Pierwszy z naszych samolotów wojskowych, które mają ewakuować około 100 osób z Afganistanu, dotarł do Kabulu. Na liście do ewakuacji są...

zobacz więcej

Podczas pierwszej konferencji prasowej od czasu przejęcia władzy przez talibów w Afganistanie ich rzecznik Zabihullah Mudżahid zapewniał, że chcą oni pokojowych relacji z innymi krajami; będą szanować prawa kobiet - będą miały prawo do pracy i nauki, ale w ramach prawa muzułmańskiego, a wszyscy żołnierze sił rządowych, urzędnicy zostaną ułaskawieni.

Bezpieczni w „nowej rzeczywistości” mają być również afgańscy pracownicy i tłumacze, współpracujący wcześniej z siłami międzynarodowej koalicji. Co więcej, rzecznik zapewniał, że talibowie zgodzą się na działanie prywatnych mediów, ale zaznaczył przy tym, że te powinny funkcjonować w „naszych ramach kulturowych” i zgodnie z wartościami islamu.

Zapewniał on również, że nowe władze uniemożliwią handel narkotykami, że na terytorium Afganistanu nie będą przebywać terroryści; zagwarantował, że nie będzie zakłócany proces ewakuacji z lotniska w Kabulu.

Pobierz aplikację mobilną i oglądaj TVP INFO na żywo

Zabihullah Mudżahid przyznał także, że sami talibowie widzą „ogromną różnicę między nami 20 lat temu i teraz”, chcą podjąć inne działania, co wynika z „ewolucji”, jaką przeszli.

Jak widać, w ciągu tych lat na pewno nauczyli się jednego – że nie muszą o wszystkich swoich zamiarach mówić szczerze, że warto głosić światu to, co ten chce usłyszeć.

A że świat chciałby po katastrofie polityki amerykańskiej w Afganistanie usłyszeć, że rządy talibów nie będą tak straszne jak te przed 20 laty i że nie staną się oni zagrożeniem terrorystycznym dla niego samego, więc ci grają na czas.

Dawna tyrania znów powraca


Nie można mieć też żadnych wątpliwości, że swoimi nowymi rządami nawiążą do czasu, gdy sprawowali władzę w Afganistanie w latach 1996-2001 i wprowadzili szariat. Na jego mocy dziewczynki nie mogły chodzić do szkoły, a kobietom nakazano przerwanie pracy i nie mogły wychodzić z domu nie zakładając burki i bez towarzystwa krewnego mężczyzny.

Załoga samolotu z Kabulu potwierdza: W podwoziu były zwłoki

Załoga samolotu odlatującego z Kabulu potwierdziła, że w elementach podwozia znaleziono zwłoki. Spowodowały one awarię, przez co trzeba było...

zobacz więcej

Cudzołóstwo karano kamieniowaniem, za kradzież odrąbywano ręce lub stopy. Zakazano jedzenia wieprzowiny i picia alkoholu, robienia zdjęć i malowania obrazów, ograniczono możliwość słuchania muzyki i oglądania filmów.

Mężczyznom nakazano noszenie bród, a poza domem musieli nosić turbany. Szalała przemoc wobec wszystkich podejrzewanych o niezastosowywanie się do narzucanych norm. Prześladowano wszelkie mniejszości religijne, a homoseksualistów czekała jedna kara – śmierć.

Gdy więc dziś rzecznik talibów głosi, że obecne rządy będą liberalne i postępowe, a przy tym nie potępia tego, co działo się przed 20 laty, oznacza to jedno – kłamie, a jego kłamstwa i kłamstwa jego towarzyszy będą co i rusz wychodzić na światło dzienne.

Dowody na prześladowania


Już teraz zachodnie media pełne są informacji o masowych prześladowaniach dokonywanych przez talibów w podbitych miastach i wprowadzaniu przez nich surowych praw. Mimo ogłoszenia amnestii bojownicy szukają współpracowników krajów zachodnich, a także polują na dziewczynki od 12 lat i niezamężne kobiety, które zamierzają „poślubić”, traktując jako łup wojenny. Mają miejsce mordy na cywilach i schwytanych żołnierzach.

Pomimo tego, że zachodnie rządy naciskane są w sprawie znalezienia rozwiązania dla Afgańczyków najbardziej narażonych na zemstę talibów, skupiają się one teraz przede wszystkim na przeprowadzeniu ewakuacji swoich własnych dyplomatów i obywateli.

Dlaczego Polska nie ma ambasady w Afganistanie? „Populistyczna decyzja Sikorskiego”

Polskie służby konsularne i dyplomatyczne pracują nad jak najsprawniejszą ewakuacją Polaków i afgańskich współpracowników z Afganistanu. Sytuację...

zobacz więcej

Kolejne kraje zachodnie informują, że w sprawie współpracujących z nimi Afgańczyków będą negocjować z talibami. Ci zaś utworzyli już punkty kontrolne w pobliżu lotniska w stolicy i przepuszczają jedynie cudzoziemców.

Wszystkich zagrożonych nie uda się ewakuować


Pojawiają się też pierwsze deklaracje dotyczące przyjmowania uchodźców z tego kraju. Brytyjczycy i Kanadyjczycy wyrażają gotowość przyjęcia po około 20 tys. szczególnie zagrożonych represjami osób. Z apelem do prezydenta USA Joego Bidena o pomoc w ewakuacji afgańskich dziennikarzy zwrócili się zaś szefowie amerykańskich dzienników „Washington Post”, „New York Times” i „Wall Street Journal”.

Tymczasem Pentagon poinformował, że wojsko szykuje 22 tys. miejsc w bazach wojskowych w całym kraju dla Afgańczyków, którzy pomagali amerykańskim siłom w tym kraju, a także dla pracowników mediów i organizacji pozarządowych. Jak jednak można się spodziewać, z Afganistanu będzie próbowało w najbliższym czasie wydostać się dużo więcej osób. Według UNHCR pod koniec zeszłego roku na całym świecie było 2,6 mln afgańskich uchodźców, z czego 1,4 mln przebywało w Pakistanie, a 780 tys. w Iranie.

Strach przed powtórką chaosu z 2015 roku


Sprawa afgańskich uchodźców już dziś dzieli niemiecką scenę polityczną, przygotowującą się do wrześniowych wyborów, która obawia się powtórki z 2015 roku, gdy do tego kraju dotarło ponad milion migrantów, w większość z ogarniętej wojną Syrii.

Lęk przed taką sytuacją powoduje, że liderka AfD Alice Weidel domaga się zawieszenia prawa do azylu, a kandydatka na kanclerza z partii Zielonych Annalena Baerbock uważa, że kraje unijne powinny uzgodnić limity przyjmowania uchodźców wraz z USA i Kanadą.

Czytaj także: Joe Biden rozmawiał z Borisem Johnsonem o Afganistanie

Co z amerykańskim sprzętem wojskowym w Afganistanie? „Nie mamy pełnego obrazu”

Nie mamy pełnego obrazu tego, co stało się z każdym elementem amerykańskiego wyposażenia wojskowego, które przekazaliśmy wojsku afgańskiemu –...

zobacz więcej

Z kolei kandydat chadeków Armin Laschet, chociaż popierał wcześniej politykę uchodźczą Angeli Merkel, teraz uważa, że Niemcy „nie powinny wysyłać sygnału, że wszyscy powinni przyjechać” i że należy pomagać na miejscu w krajach sąsiadujących z Afganistanem, do których przybywa najwięcej uchodźców.

- Dlatego Iran, Irak, a przede wszystkim Pakistan powinny uzyskać pomoc od Europejczyków w opiece nad uchodźcami z Afganistanu. Nie należy na ten cel szczędzić wydatków – ocenił Armin Laschet w rozmowie z „Tagesspiegel”.

To jednak jedynie deklaracje, w rzeczywistości sąsiedzi Afganistanu nie mają zamiaru przyjmować kolejnych uciekinierów.

Jak zwraca uwagę w analizie dla Ośrodka Studiów Wschodnich Mariusz Marszewski, najbiedniejsze grupy uchodźcze prawdopodobnie będą szukały ratunku uciekając do Iranu, Pakistanu i Indii. Jednak nawet kilkaset tysięcy obywateli tego kraju może skierować się do państw UE, w tym w szczególności do Niemiec, gdzie już mieszka ich tam około 300 tys.

Rosja dostała kolejnego asa


Ocenia się, że od początku majowej ofensywy talibów na terytorium UE dotarło się około 40 tys. Afgańczyków. Wnioski z tego wyciągnęła już Turcja, która działa na rzecz ograniczenia wykorzystywania szlaku migracyjnego przez swoje terytorium.

150 km ogrodzenia, tysiące funkcjonariuszy i żołnierzy. Tak chronią granicę z Białorusią

Funkcjonariusze Straży Granicznej i tysiąc żołnierzy Wojska Polskiego prowadzą intensywne działania ochronne na granicy polsko-białoruskiej....

zobacz więcej

Na ukończeniu jest budowa 300-kilometrowego muru z licznymi środkami elektronicznymi, służącymi do zatrzymywania nielegalnej migracji. To zaś oznacza, że migranci będą zapewne starać się przedostawać przez Uzbekistan i Tadżykistan. Jeśli do tego dojdzie, to może to oznaczać, że część z nich znajdzie się na granicy Białorusi z Polską i państwami nadbałtyckimi.

„Sprzyjać temu może stymulująca kryzys migracyjny we wschodniej części UE retorsyjna polityka reżimu Alaksandra Łukaszenki, prowadzona we współpracy z Rosją. W tej sytuacji kluczowym rozgrywającym kryzys stanie się Moskwa (zdolna kontrolować skalę migracji przez swoje terytorium, a pośrednio również przez Azję Centralną), która może wykorzystywać go jako instrument nacisku na Unię” – ocenia Mariusz Marszewski.

To zaś oznacza, że kolejny kryzys na świecie, może być przez Rosję wykorzystany do osłabiania Zachodu.

Petar Petrović

Autor jest dziennikarzem Polskiego Radia

Czytaj także: Przywódca talibów: Ludność cywilna w Afganistanie nie ma prawa do broni

 Twoje INFO - kontakt z TVP INFO

Aplikacja mobilna TVP INFO na urządzenia mobilne Aplikacja mobilna TVP INFO na urządzenia mobilne
źródło:
Zobacz więcej