Historycy przyznali się wcześniej do pomyłki, jednak zasłaniają się „wolnością badań naukowych”. Polacy zdradzili Żydów, a szmalcownictwo było powszechne – takie fałszerstwa historyczne rzucała na antenie TVN24 prof. Barbara Engelking, w programie Moniki Olejnik i nie zostały sprostowane. Kilka lat temu z prof. Janem Grabowskim w książce „Dalej jest noc” zrobili z bohatera, wójta wsi Malinowo Edwarda Malinowskiego - szmalcownika. Autorzy przyznali się do pomyłki, ale odmówili przeprosin i zasłaniali się „wolnością badań naukowych”. W lutym 2021 r. Warszawski Sąd Rejonowy nakazał przeproszenie za kłamstwa, ale wyrok uchylił później Sąd Apelacyjny w Warszawie… bo sala sądowa „nie jest właściwym miejscem prowadzenia debaty historycznej”. Antypolskie kłamstwa, jakie zaserwowano wczoraj widzom TVN24, to nie pierwszy taki eksces prof. Engelking. W 2019 r. razem z prof. Grabowskim została złapana na bezczelnym kłamstwie. Jako autorzy książki „Dalej jest noc” zostali pozwani przez mieszkankę Podlasia Filomenę Leszczyńską, bratanicę Edwarda Malinowskiego – w czasie wojny sołtysa podlaskiej wsi Malinowo – za pomówienie go o wydawanie Żydów Niemcom i ograbienie Żydówki, która oczekiwała od niego pomocy. Takie tezy – w opinii m.in. Instytutu Pamięci Narodowej – są sprzeczne z faktami historycznymi, w tym wspomnieniami ocalonych. Engelking i Grabowski pomylili MalinowskichTak też uznał 9 lutego tego roku Sąd Rejonowy w Warszawie, nakazując prof. Barbarze Engelking i prof. Janowi Grabowskiemu przeprosić powódkę – uzasadnienie sądu opisywaliśmy w tym artykule. Oskarżyciele podkreślali przy tym, że historyk i socjolog, autorzy książki, źle zweryfikowali źródła i nie dochowali szczególnej staranności i rzetelności, myląc dwóch różnych Edwardów Malinowskich, a niewinnemu sołtysowi wsi Malinowo przypisując współodpowiedzialność za śmierć kilkudziesięciu Żydów ukrywających się w pobliżu wsi.„Zdumiewający” wyrok sądu Autorzy „Dalej jest noc” apelowali od wyroku, a w poniedziałek Sąd Apelacyjny w Warszawie orzekł, że za swoje błędy przepraszać nie muszą – oddalając powództwo Filomeny Leszczyńskiej. W uzasadnieniu tego orzeczenia sędzia Joanna Wiśniewska-Sadomska zwróciła uwagę, że w tej sprawie doszło do zderzenia wartości: prawa do wolności badań naukowych i prawa do ochrony dóbr osobistych polegających na kulcie pamięci osoby zmarłej.Sędzia podkreśliła, że podczas prac nad książką prof. Engelking zgromadziła obszerny materiał źródłowy, dokonała jego krytycznej oceny i ustaleń. – W takiej sytuacji, zdaniem sądu apelacyjnego, weryfikowanie i podważanie oceny pozwanej, do czego w istocie zmierza w tej sprawie strona powodowa, stanowi niedopuszczalną ingerencję w wolność badań naukowych i swobodę wypowiedzi – stwierdziła sędzia. Badacze Holokaustu błąd tłumaczą „wolnością badań naukowych” Zauważyła przy tym, że sąd nie przesądził o prawidłowości spornych wyników badań. – Jednak to nie może być przedmiotem rozstrzygania w tej sprawie. Sala sądowa nie jest bowiem właściwym miejscem do prowadzenia debaty historycznej – podkreślił sąd. Obrońca oskarżonych, zadowolony z orzeczenia, powiedział, że zostały przede wszystkim uwzględnione te argumenty, które dotykały istoty tej sprawy, czyli wolności badań naukowych i standardów rzetelności badań naukowych. Prezes Reduty Dobrego Imienia – fundacji, która wspierała powódkę – zapowiedział złożenie kasacji do Sądu Najwyższego w tej sprawie. „Pani Filomena Leszczyńska mówi »Walczymy dalej«” – napisał Maciej Świrski. Sąd w Polsce pod okupacją stalinowską uniewinnił Edwarda Malinowskiego, bo wstawili się za nim Żydzi których uratował, a w wolnej Polsce sąd uznał, że można go nazwać mordercą bo ważniejszy jest interes historyków. Pani Filomena mówi - walczymy dalej! https://t.co/EflQIxiQnP— Maciej Świrski (@Maciej_Swirski) August 16, 2021 Zobacz także: „Monstrualne” i „podłe”. Forum Żydów Polskich punktuje kłamstwa „The New Yorkera”