
Tylko w 2020 roku odwiedził 9 krajów. I choć mieszka w Wielkiej Brytanii, to teraz chce objechać Polskę dookoła, by pokazać jej piękno. Piotr Kasper, autor bloga „Maluchem Przez Świat” ma dopiero 22 lata, a już przejechał małym fiatem ponad 100 tys. km. Na dachu samochodu ma zamontowane polskie flagi, a sam pojazd wzbudza wiele pozytywnych reakcji. - Czasami zostawiam w aucie uchylone tylne szyby, a potem na siedzeniu znajduję np. polskie słodycze – mówi w rozmowie z portalem tvp.info.
Nie mogę oderwać oczu od szamanki. Ubrana w kolorowe szaty starsza kobieta sprawia wrażenie, jakby przybyła z innej rzeczywistości. Zapach...
zobacz więcej
Agnieszka Wasztyl: Objechałeś małym fiatem dużą część Wielkiej Brytanii, pokonałeś trasę z Anglii do Estonii. Teraz postanowiłeś ruszyć dookoła Polski. Skąd wziął się ten pomysł?
Piotr Kasper: Pomysł narodził się spontanicznie, bo początkowo miały być Włochy. Pandemia jednak mocno pokrzyżowała te plany. W podróży po Polsce będzie towarzyszył mi brat i przyjaciółka. Często wspólnie podróżujemy i zazwyczaj jeździmy dwoma fiatami 126p. Stwierdziliśmy, że Polska będzie najlepszym pomysłem, nie tylko ze względów epidemiologicznych. Chcemy pokazać przyrodnicze piękno naszego kraju. W podróżowaniu maluchami mamy doświadczenie. W kwietniu 2019 r. wybraliśmy się w naszą pierwszą daleką podróż z woj. zachodniopomorskiego do znajomych z okolic Warszawy. Bez tej przygody nie odważyłbym się pojechać 4 miesiące później do Anglii maluchem. W trasie do stolicy zrobiliśmy wówczas ponad 1000 km. Zgubiłem wtedy koło zapasowe od przyczepki na rondzie.
A.W: Jak zaplanowałeś trasę? Jak będzie przebiegała?
P.K:Pierwszym etapem naszej podróży będzie trasa do Polski. Mój maluszek będzie tę trasę pokonywać po raz ósmy. 24 lipca wyjeżdżamy z Wielkiej Brytanii. Klub motoryzacyjny Klasyczna Polonia UK odprowadzi nas do portu w Dover, będziemy jechać w kolumnie kilkunastu samochodów z czasów PRL-u. Natomiast na granicy w Świecku przejmie nas klub Fiat126p Barlinek wraz z Moto Koroną Wałcz i odprowadzą do rodzinnej Człopy, gdzie mamy dom rodzinny.
Po kwarantannie, 5 sierpnia wyruszymy na północny wschód. Jeszcze tego samego dnia chcemy odwiedzić Malbork i dojechać na Mazury, gdzie rozbijemy namioty nad największymi jeziorami w kraju. Nie chcemy zbyt dużo czasu poświęcać na Pomorze i Mazury, z tego względu, że byliśmy tam w drodze do Estonii rok temu. Pragniemy zobaczyć coś nowego. Następnego dnia zbliżymy się do Białorusi i kolejna noc czeka nas w Białymstoku. Następnie pojedziemy wzdłuż granicy na południe do Lublina i stamtąd będzie już prosta droga w góry. Przejedziemy przez Nowy Sącz, Nowy Targ i dojedziemy do Zakopanego. Szczególną uwagę chcemy zwrócić na górskie potoki i wodospady. Chcemy po raz kolejny sprawdzić nasze autka na licznych wzniesieniach i pagórkach. Polska oferuje bardzo duże możliwości turystyczne i warto je pokazać.
11 sierpnia nasze auta będą ustawione na rynku w Żywcu. Między godziną 11:00 a 13:00 będzie można posłuchać ryku silników i opowieści związanych z Fiatem 126p. Następnie odwiedzimy fabrykę w Bielsku-Białej, z której to wyjechały maluszki ponad 30 lat temu, i udamy do Oświęcimia. Bardzo interesujemy się historią, dlatego chętnie dowiemy się czegoś więcej na temat Holokaustu i zobaczymy były niemiecki nazistowski obóz koncentracyjny i zagłady Auschwitz-Birkenau. Na zakończenie tego etapu wybraliśmy 17. Ogólnopolski Zlot Fiata 126p w Opolu. Chcemy dojechać tam już 13 sierpnia i zostać na 2 dni. Po motoryzacyjnym szaleństwie przejedziemy przez Wrocław. Planujemy zwiedzić centrum, a później ruszymy już w kierunku domu w Człopie na Pomorzu Zachodnim. Ostatnią częścią naszej podróży będzie powrót na Wyspy Brytyjskie, która zajmie nam ok. 25 h. Jest to nasza pierwsza, w miarę zaplanowana trasa. Najczęściej miejsca w takiej podróży wyszukujemy na bieżąco, siedząc wieczorami przy ognisku.
Znali się na astronomii, matematyce i astrologii. Opracowali własny kalendarz, a założone przez nich miasta były potęgami gospodarczymi. Ich upadek...
zobacz więcej
A.W: Z kim najczęściej podróżujesz?
P.K: Zawsze jeżdżę z bratem na 2 samochody i dobieramy sobie jednego lub dwóch pasażerów, tak żeby osoba siedząca na tylnym siedzeniu miała w miarę wygodnie. Najczęściej jest to rodzina i znajomi. Czasami jednak trafiają się nam obce osoby, które chcą zrobić "rundę" po okolicy. Maluchy służą nam do przełamywania barier międzyludzkich, jednoczą ludzi i sprawiają, że na twarzach innych osób pojawiają się uśmiechy. Bardzo często wracają im wspomnienia...W dodatku jest to samochód, który zmotoryzował nasz kraj! Musimy się nim chwalić i go pokazywać!
A.W:Dlaczego wybierasz podróż małym fiatem? To chyba dość niewygodny samochód…
P.K:Racja, Fiat 126p nie należy do grupy wygodnych i dobrze wyposażonych samochodów. Cofnijmy się do lat 90., kiedy to maluch był najczęściej spotykanym samochodem na drodze. Ludzie jeździli na wczasy właśnie tym autkiem. Jechały 4 osoby i piesek, a bagaż był umieszczony na dachu. Zdarzało się, że maluszkowi towarzyszyła przyczepa kempingowa. Maluch mimo obciążenia, świetnie sobie radził. My wybraliśmy Fiata 126p dlatego, że jest to najbardziej rozpoznawalny przez Polaków pojazd, wielu wiąże z nim swoje czasy młodości, wracają wspomnienia...Uwielbiamy dzielić się dobrem z innymi ludźmi, a maluszki nam w tym pomagają. Kolejnym powodem jest ekonomia i łatwość w naprawie. Co ciekawe, zauważyliśmy, że maluszki nie są tak awaryjne, jak mogłoby się wydawać. Oczywiście zdarzają się drobne usterki, typu zerwany pasek, zapchany gaźnik czy oberwane przeguby. Czasami zawiedzie przerywacz w aparacie zapłonowym. Wszystkie problemy usuwamy najczęściej na poboczu drogi. Nigdy nie mieliśmy sytuacji, abyśmy nie dojechali do domu.
Turkusowe wody Morza Karaibskiego, świetnie zachowane ruiny majańskich miast, tropikalne lasy i wreszcie klimatyczne kolonialne miasta. Turyści...
zobacz więcej
A.W: Podczas trasy z Wysp Brytyjskich do Polski, objazdem naszego kraju i powrotem do Wielkiej Brytanii przejedziesz łącznie 7 tys. km. To chyba dość karkołomne wyzwanie?
P.K: Nie jest to nasza najdłuższa podróż. Rok temu wyjechałem z przyjaciółką, bratem i moim siostrzeńcem do Estonii. Jechaliśmy na dwa maluchy z Anglii i pamiętam, że był niesamowity upał. Nie ukrywam, że nasze autka miały wtedy ciężko. Brat z koleżanką zostali na Litwie, a ja z siostrzeńcem pojechałem do Estonii. Pokonaliśmy wówczas ponad 17 000 km w niespełna 2 miesiące. Była to szalona przygoda, którą zapamiętam do końca życia. Maluszki były załadowane po sam dach, nie było już miejsca na nic, a na bagażniku dachowym znajdował się namiot z walizką.
Na całej trasie przytrafiła mi się tylko jedna awaria. Jechaliśmy stukilometrowym odcinkiem drogi szutrowej w Estonii, trzęsło maluchem tak mocno, że poluzowała się kolumna kierownicza, którą musiałem dokręcić. W tamtej podróży zostałem bardzo pozytywnie zaskoczony ludźmi, których spotkałem na swojej drodze. Doskonale pamiętam sytuację, w której nie mogliśmy znaleźć pola namiotowego w Estonii, a zbliżała się noc. Byłem wtedy sam z 12-letnim siostrzeńcem.
W pewnym momencie zobaczyliśmy znak kempingu, podążaliśmy sześciokilometrową leśną dróżką aż do drewnianej chatki. Na miejscu zostaliśmy przywitani przez gospodynię, która pochodziła z Rosji. Ciepło nas przyjęła i zaprosiła na kolację. Podróż po Polsce nie zapowiada się wymagająco. Mieszkamy na południu Anglii. Każdą wolną minutę poświęcamy podróżom i motoryzacji - to nasza pasja. Wspólnie z bratem maluchami objechaliśmy całe południowe wybrzeże Anglii, zwiedziliśmy Kornwalię, a także pokonaliśmy góry Snowdon w Północnej Walii, co było dużym wyzwaniem dla nas, jak i dla maluchów. Pokonujemy rocznie ponad 50 000 km.
Acapulco – jeden z najsłynniejszych nadmorskich kurortów na świecie i najstarszy w Meksyku. To tu w latach 50. i 60. zjeżdżały największe gwiazdy...
zobacz więcej
A.W: Siostrzeniec połknął bakcyla?
P.K: Szymon jest naszym częstym towarzyszem. Jechał z nami nie tylko do Estonii, ale również wracał zimą 2019 r. ze mną z Anglii do Polski. W miarę możliwości staramy się zabierać go wszędzie - w końcu już od dawna mówi, że na 18-stkę chce otrzymać malucha i podróżować z nami swoim fiatem 126p.
Co jest dla Ciebie największym wyzwaniem podczas podroży, co stanowi największą trudność?
P.K: Pamiętam że początkowo czułem strach...Pierwsza trasa do Anglii była bardzo długa, zajęła mi 36 godzin i ani razu nie przekroczyłem prędkości 80 km/h. Bałem się, że mój samochód odmówi posłuszeństwa daleko od domu i zostanę z problemem sam. Z biegiem czasu lepiej poznałem ten samochód. Nabrałem doświadczenia w naprawie, nauczyłem się języka angielskiego i co najważniejsze - poznałem wspaniałych ludzi, na których podczas podróży zawsze mogę liczyć. Dzisiaj trasa Polska - Anglia zajmuje mi ok 24 godzin, a przystanki robię tylko i wyłącznie na tankowanie.
Z jakim odbiorem spotykasz się na trasie?
P.K: Zawsze pozytywnym! Pierwsze kilka dni pobytu mojego malucha w Anglii były dla mnie trudne ze względu na to, że nie wiedziałem, jak obcokrajowcy będą reagować na mój samochód z polskimi tablicami rejestracyjnymi. Moje nastawienie zmieniło się po tygodniu, gdy pojechaliśmy zrobić piknik nad rzeką. Zostawiłem maluszka przy drodze na 2 godziny. Gdy wróciłem, zobaczyłem różowe balony przyczepione do mojego fiacika - byłem szczęśliwy i do dzisiaj nie dowiedziałem się, kto mi taką niespodziankę przygotował. Czasami zostawiam uchylone w aucie tylne szyby, a potem na siedzeniu znajduję np. polskie słodycze. Takie pozytywne sytuacje zdarzają się naprawdę często.
A.W: Jakie masz dalsze plany? Chciałbyś iść w ślady Arkadego Fiedlera i objechać maluchem Azję lub Afrykę?
P.K: Miałem okazję poznać Arkadego i zasiąść w jego maluchu na IV Obornickim Zlocie Fiata 126p. Byłem wtedy najmłodszym kierowcą zlotu. Podróż przez całą Rosję jest moim marzeniem, które z pewnością zrealizuję w przyszłości. W pierwszej kolejności chcę dokładnie zwiedzić Europę.
A.W: Ile km maluchem już przejechałeś?
P.K: Maluchy są ze mną od 18. roku życia. Na ten moment mam przejechane już 150 000 km.
Czytaj także: Monte Alban i Mitla – śladami plemion Mezoameryki