Niemiecką narrację wspiera polska opozycja. Niemieckie media ze zrozumieniem odnoszą się do naszych niepokojów ws. Nord Stream 2. Rozumieją, że Polacy i Ukraińcy czy kraje bałtyckie mogą być rozgoryczone zgodą prezydenta USA na zakończenie inwestycji. Przyznają, że gazociąg niesie dla tych państw niebezpieczeństwo. Właściwie po takim postawieniu sprawy można by oczekiwać już tylko deklaracji o naciskach na rząd federalny, by jednak tę rurę zatkać. Jednak niemieccy publicyści poszli o krok dalej i wskazali Polakom winnego. Posiłkując się treściami z polskich opozycyjnych mediów, uznali z przekonaniem: sami jesteście sobie winni… Niemiecki minister MSZ Heiko Maas chwalił się w poniedziałek w Die Welt, że wszystko idzie zgodnie z interesami jego kraju. Trwają rozmowy z Amerykanami, dzięki którym do sierpnia ma być zawarte pełne porozumienie w sprawie zniesienia sankcji na niemieckie firmy pracujące przy budowie gazociągu NS 2. <br><br> <h2>Czy możemy mieć do Niemców pretensje?</h2> <br> I tak, i nie. <strong>Nie</strong> - ponieważ ciężko mieć pretensje o to, że dany rząd walczy o interesy swojego kraju. A z drugiej strony – <strong>tak</strong> - bo trzeba mieć pretensje, jeśli te interesy zagrażają naszemu krajowi. <strong>Prostszej zasady w polityce zagranicznej chyba już nie ma</strong>. <br><br> Istnieje jednak też inna zasada: <strong>Wszystko da się skomplikować</strong>. Zwłaszcza, gdy ma się swoich ludzi w kraju, przeciwko któremu kierowane są wrogie działania. Rozumieją to dobrze Niemcy, rozumieją Rosjanie, a wszystko akceptują Amerykanie. <br><br> Jeśli ktoś miał jeszcze złudzenia, co do nowego prezydenta Stanów Zjednoczonych, mógł się poczuć nieswojo po ostatnim spotkaniu Joe Bidena z prezydentem Rosji Władimirem Putinem. Przychylni amerykańskiemu przywódcy, lub przynajmniej obdarzeni dobrą wolą, komentatorzy wskazują na czerwone linie, które Biden wyznaczył Putinowi. Problem w tym, że rosyjskiemu prezydentowi owe linie, bez względu na ich kolor, w niczym nie przeszkadzają w osiąganiu własnych celów. <br><br> Co gorsza osiąga je jeden po drugim pod nosem prezydenta USA, śmiejąc się z żyjącego w innym świecie lub udającego, że nic nie rozumie Joe Bidena. Kłopot w tym, że bożyszcze polskiej opozycji prowadzi politykę wpędzającą w coraz większe kłopoty dotychczasowych oddanych sojuszników, w tym Polskę. <strong>Na szczycie w Genewie nikt już nawet nie zająknął się o Nord Stream 2 </strong>, sprawę agresji na Ukrainę Putin zbył słowami: „o czym tu gadać”. Rozwodzący się przed amerykańskimi dziennikarzami o prawach ludzi Biden, nie potrafił nawet przyzwoicie odnieść do praw człowieka, którego Putin pozbawił w Genewie imienia i nazwiska. W tej sprawie bardziej dociekliwej dziennikarce odburknął jedynie: - Nic pani nie zrozumiała. <br><br> <div class="facebook-paragraph"><div><span class="wiecej">#wieszwiecej</span><span>Polub nas</span></div><iframe allowtransparency="true" frameborder="0" height="27" scrolling="no" src="https://www.facebook.com/plugins/like.php?href=https%3A%2F%2Fwww.facebook.com%2Ftvp.info&width=450&layout=standard&action=like&show_faces=false&share=false&height=35&appId=825992797416546"></iframe></div><h2>Uległość Bidena i arogancja Putina</h2> <br /> Żenującej momentami uległości Bidena czy jawnej arogancji Putina nie sposób ukryć. Dlatego niektórzy uznali, że trzeba je wytłumaczyć. Szlaki wytyczał m.in. <strong>Radosław Sikorski</strong>, były szef polskiej dyplomacji za rządów Donalda Tuska. Chwilę po zmianie opinii Bidena ws. Nord Stream 2 na niekorzystną dla Polski, stwierdził, że może i nie jest zadowolony z decyzji amerykańskiego przywódcy, jednak szybko znalazł wyjaśnienie takiej postawy. <br /><br /> - Obóz rządowy wbrew radom postawił wszystkie żetony na Donalda Trumpa i to nawet wtedy, kiedy on już przegrał wybory prezydenckie. Wbrew standardowym praktykom dyplomatycznym, rząd PiS nie utrzymywał kontaktów z obozem przeciwnym, Demokratami, więc nie mamy na nich wpływu. Joe Biden, mając do wyboru reset z Niemcami i wysłuchanie argumentów trumpistów znad Wisły, niestety wybrał Niemcy. Szkoda, ale Polska ponosi część winy za tę decyzję – przekonywał Sikorski tuż po (nie)spodziewanym resecie Bidena w stosunkach z Niemcami i Rosją. <br /><br /> <h2>FAZ: Byliście za blisko Trumpa</h2> <br /> Był to obowiązujący przekaz w PO, do którego z czasem dołączyły niemieckie media. Frankfurter Allgemeine Zeitung przyznaje nawet, że w gazociągu NS2 Polska, Ukraina i kraje bałtyckie słusznie upatrują zagrożenia dla swojego bezpieczeństwa i całej Europy. Rozumie też polski rząd, że może być zły na nowy gabinet w Białym Domu, że ten nawet się z nim nie skonsultował, gdy ni stąd, ni zowąd zmienił decyzję w sprawie tak strategicznej. <br /><br /> Jednak niemieccy publicyści szybko znaleźli wytłumaczenie dla amerykańskiego prezydenta. Według FAZ chodzi o to, „że pozycja kraju została osłabiona przez to, że rząd w Warszawie nawet po porażce wyborczej <strong><a href="https://www.dw.com/pl/prasa-o-wizycie-dudy-w-usa-rozczarowanie-dzielenie-nato/a-53952303" target="_self">Donalda Trumpa</a></strong> utrzymywał z nim bliskie relacje oraz że Biden, w przeciwieństwie do swojego poprzednika, zwraca uwagę również na to, jak ma się <strong><a href="https://www.dw.com/pl/jourov%C3%A1-polacy-czy-w%C4%99grzy-nie-chc%C4%85-wr%C3%B3ci%C4%87-do-re%C5%BCim%C3%B3w-autorytarnych/a-57310910" target="_self">demokracja</a></strong> u sojuszników” – pisze komentator „FAZ”. <br /><br /> <strong>Czytaj także<strong>: </strong><a href="https://www.tvp.info/54418044/szefowie-dyplomacji-polski-i-usa-rozmawiali-o-nord-stream-2" target="_self">Szefowie dyplomacji Polski i USA rozmawiali o Nord Stream 2</a></strong> Z kolei „Rheinische Post” napisał, że „jak na gust Bidena, Polska, od czasu transformacji w 1989 roku bliski partner Stanów Zjednoczonych, była zapewne zbyt blisko przywiązana do Trumpa” – pisze. „Za powód chłodu Bidena uważane są też deficyty demokracji, za które odpowiedzialny jest obecny narodowo-konserwatywny rząd nad Wisłą, jak na przykład demontaż państwa prawa, presja na wolne media czy mniejszości seksualne”. <br /><br /> I tu już jesteśmy w domu. Gdyby Biden nie uświadomił sobie, że w Polsce reżim prześladuje wolne media i mniejszości seksualne, pewnie nie zmieniłby niemal z dnia na dzień zdania w sprawie strategicznej i niebezpiecznej dla Europy inwestycji, a już na pewno skorygowałby swoją decyzję pod wpływem opinii sojuszników. <br /><br /> Oczywiście Biały Dom w podjęciu decyzji o zlekceważeniu Polski, Ukrainy i krajów bałtyckich kierował się tym, że polski rząd sympatyzował z kontrkandydatem Joe Bidena. <br /><br /> W końcu prezydent Ukrainy oraz przywódcy krajów bałtyckich mogli liczyć na o wiele większe względy. Wołodymyr Zełenski, wprawdzie został również pominięty przy podejmowaniu decyzji o krytycznej dla jego państwa inwestycji, ale może cieszyć się z zaproszenia do Waszyngtonu. No, nie żeby miało być ono zrealizowane przed spotkaniem z Putinem w Genewie, to znaczy, by rozmowa z Biden-Zełenski miała mieć na cokolwiek wpływ. Jednak w lipcu prezydent Ukrainy będzie mógł pojechać do USA i co pozwiedza, to jego. <br /><br /> <strong>Na Zachodzie zatem bez zmian</strong>. Wszyscy zadowoleni z nowego gospodarza Białego Domu. Bo taki postępowy, bo z zapałem opowiada o prawach człowieka. Oprócz tego realizuje jeszcze interesy, które sprzyjają Niemcom i Francuzom. A że przy okazji wpływy Rosji w Europie wzrosną niepomiernie? Cóż, w końcu, jak powiedział prezydent RFN Frank-Walter Steinmeier, sporna rura z gazem na dnie Bałtyku może być „niemal ostatnim pomostem między Europą a Rosją…” <br /><br /> <strong>Czytaj także:</strong> <strong><a href="https://www.tvp.info/54239224/szef-dyplomacji-usa-antony-blinken-przed-senacka-komisja-byl-pytany-o-nord-stream-2" target="_self">Nord Stream 2: gazociąg przyjaźni polsko-niemieckiej</a></strong><br /><br /> <img src="https://s.tvp.pl/repository/attachment/4/4/6/446ae7032ad7145311025c27ebb077441541685773263.jpg" width="100%" />