Cofnięcie pozwolenia środowiskowego dla rurociągu Baltic Pipe, którym ma płynąć gaz z Norwegii przez Danię do Polski, zostało przez wiele mediów nad Wisłą uznane za katastrofę. W rzeczywistości jednak, sytuacja wydaje się o wiele mniej niepokojąca, a sama decyzja nie powinna zagrozić realizacji projektu. Trzeba jednak pamiętać, że polska polityka dywersyfikacji dostaw energii znajduje się pod stałym obstrzałem dezinformacyjnym.
Komisja Europejska jest gotowa zaangażować się w znalezienie rozwiązania po decyzji Danii w sprawie zawieszenia pozwolenia środowiskowego dla...
zobacz więcej
Po cofnięciu decyzji środowiskowej dla lądowej części Baltic Pipe, Duńska Agencja Ochrony Środowiska musi przeprowadzić dodatkowe badania konieczne do oceny, czy inwestycja zagraża terenom bytowania niektórych gatunków myszy i nietoperzy, występujących na obszarze lądowej części planowanego gazociągu.
Duński operator przesyłowy gazu i inwestor projektu Energinet informuje, że jest za wcześnie, by ocenić wpływ cofnięcia decyzji na harmonogram całej budowy. Operator pracuje nad tym, aby cofnięte pozwolenie zostało ponownie wydane, tak by prace budowlane mogły być kontynuowane.
Baltic Pipe ma zostać zrealizowany na jesieni przyszłego roku. Umożliwia on przesyłanie 10 mld 10 mld m sześc. gazu ziemnego rocznie do Polski, a także 3 mld m sześc. z Polski do Danii.
Prace trwają w najlepsze
Podczas piątkowego posiedzenia Rady UE ds. Energii wiceminister klimatu i środowiska Adam Guibourgé-Czetwertyński spotkał się z ministrem klimatu Danem Jørgensenem i potwierdził duńskie zaangażowanie w projekt Baltic Pipe.
„Stwierdził, że duński operator Energinet.dk pilnie pracuje nad sposobami wypełnienia wszystkich wymogów środowiskowych oraz zapewnieniem realizacji projektu na czas” – podało ministerstwo klimatu i środowiska.
O chęci swojego zaangażowania w rozwiązywanie problemu duńskiego operatora Baltic Pipe poinformowała Komisja Europejska, która podkreśliła, że budowa ta jest ważnym elementem dywersyfikacji dostaw gazu,
dzięki któremu możliwe będzie częściowe uniezależnienie się od rosyjskiego paliwa.
Siedem do ośmiu miesięcy może potrwać procedura wydania nowego pozwolenia środowiskowego na realizację duńskiego odcinka lądowego Baltic Pipe....
zobacz więcej
W części projektu, za którego prace odpowiada spółka Gaz-System trwają one w najlepsze. W czwartek spółka ta poinformowała, że wykonany został jeden z kluczowych etapów morskiej części Baltic Pipe – zakończono bowiem drążenie tunelu dla gazociągu w miejscowości Pogorzelica na polskim wybrzeżu Bałtyku.
Sam sposób budowy nie powinien spotkać się ze sprzeciwem ekologów, gdyż wybudowano przejście podziemne techniką, która ogranicza oddziaływanie inwestycji na otoczenie i przyrodę.
Na lądzie w Polsce trwają prace przy spawaniu i układaniu gazociągów na trasie Niechorze – Płoty i Goleniów-Lwówek.
Warszawa spokojna
Strona polska jest przekonana, że budowa rurociągu nie jest zagrożona i że termin oddania pozostaje niezmienny. Mówił o tym m.in. w piątek w Szczecinie premier Mateusz Morawiecki.
– Szanujemy oczywiście wszystkie gatunki myszy i nietoperzy, ale ta inwestycja jest absolutnie krytyczna dla suwerenności energetycznej nie tylko Polski, suwerenności w rozumieniu uniemożliwienia szantażu gazowego ze strony Rosji, mówiąc bardzo wprost – powiedział premier.
Zapewnił przy tym, że nawet gdyby miał się zrealizować czarny scenariusz i doszłoby do dużego opóźnienia budowy gazociągu, tak, że powstałoby on po czasie, to i tak dostawy gazu ziemnego dla Polski są zabezpieczone dzięki rozbudowywanemu terminalowi gazowemu w Świnoujściu.
Dzień wcześniej pełnomocnik rządu do spraw strategicznej infrastruktury energetycznej Piotr Naimski ocenił podczas konferencji Nafta-Gaz-Chemia 2021, że „problemy środowiskowe w Danii wyglądają dużo bardziej racjonalnie, gdy patrzy się na to od środka”. - Obecnie trwają rozmowy, analizy, ale nikt nie podważył terminu uruchomienia gazociągu Baltic Pipe, czyli pierwszego października 2022 roku – zaznaczył.
– Dystansowanie się od Donalda Trumpa w obawie o to, co zrobi następna administracja jeśli nie będzie republikańska, byłoby niepoważne – mówi...
zobacz więcej
Bez złych intencji
O tym, że nie mamy w tym przypadku do czynienia ze „złymi intencjami” Duńczyków, przekonany jest Artur Soboń, wiceminister aktywów państwowych.
- Trzeba powiedzieć, że Dania jest beneficjentem Baltic Pipe, bo da on większy import i przepustowość, a więc i większe bezpieczeństwo dla Duńczyków. Poza tym Dania potrafiła twardo stanąć przeciwko Nord Stream 2, broniąc Ukrainy wtedy, gdy Rosja Ukrainę szantażowała. Więc nie zakładam złej woli Duńczyków, zakładam, że jesteśmy w stanie drogą formalności, które zostały nałożone na duńskiego operatora, wypełnić te zobowiązania – powiedział Artur Soboń w programie „Kwadrans polityczny” w TVP1.
O tym, że sytuacja jest daleka od katastrofalnej przekonywał w rozmowie z Radiem Szczecin redaktor naczelny BiznesAlert.pl Wojciech Jakóbik. Podkreślał on, że sam Energinet jest przekonany, że standardy zostały zachowane. – Więc mam nadzieję, że skończy się na wymianie dokumentów i dojdzie do ugody,
chociaż istnieje ryzyko, że tak nie będzie – zaznaczył.
Możliwe opóźnienia i wzrost kosztów
Podobnego zdania są Agata Łoskot-Strachota i Piotr Szymański z Ośrodka Studiów Wschodnich (OSW), którzy zwracają uwagę, że nawet duńscy specjaliści, którzy są nieprzychylni projektowi Baltic Pipe, wskazują, iż całkowite zatrzymanie inwestycji jest mało prawdopodobne.
„Będzie ono raczej skutkować niewielkimi opóźnieniami i wzrostem kosztów. Ewentualne wydłużenie układania gazociągu zwiększyłoby koszty jego realizacji po stronie duńskiej i stanowiło wyzwanie pod kątem zapewnienia stabilnych dostaw surowca do kraju w czasie trwającej przebudowy platformy wydobywczej największego duńskiego złoża Tyra” – podkreślają eksperci.
Pokój w Europie będzie panował „tylko razem z Rosją, a nie przeciwko niej” – ocenił kanclerz Austrii Sebastian Kurtz, wyrażając poparcie dla budowy...
zobacz więcej
Ich zdaniem mogłoby się to też wiązać z komplikacjami na tych odcinkach, gdzie budowa utrudnia codzienne życie lokalnej ludności (na obszarach rolniczych czy turystycznych).
„Jednocześnie opóźnienie może stać się pretekstem do intensyfikacji protestów grup przeciwnych przedsięwzięciu, m.in. w związku z celami duńskiej i europejskiej polityki klimatycznej” – oceniają Agata Łoskot-Strachota i Piotr Szymański.
Dywersyfikacja i dezinformacja
Nie można również zapominać, że zarówno Baltic Pipe jak i całościowe plany dywersyfikacji dostaw energii są od dłuższego czasu celem akcji dezinformacji przede wszystkim ze strony Rosji. W rozmowie z Fakehunter PAP, ekspert ds. wschodnich Grzegorz Kuczyński zwracał uwagę, że Polska nie jest krajem bezpiecznym energetycznie, i „że to co próbuje zrobić w celu zapewnienia sobie tego bezpieczeństwa, jest albo kosztowne, albo bezsensowne, albo motywowane politycznie”.
– Dotyczy to nie tylko takich pojedynczych wrzutek jak przerwanie dostaw ropy do Polski, ale też mamy długotrwałe operacje dezinformacyjne, czy to dotyczące Nord Stream 2, czy Baltic Pipe, czy projektu budowy elektrowni atomowej w Polsce – zaznaczył
Grzegorz Kuczyński .
To zaś pokazuje jak ważny i jest polski program dywersyfikacji dostaw energii i jak dużym zagrożeniem jest dla rosyjskich interesów w regionie.
Autor jest dziennikarzem Polskiego Radia
Zobacz także: Jak PiS ustawia Bidena, czyli opozycja o nowym resecie”
źródło:
portal tvp.info
#baltic pipe
#norwegia
#dania
#gaz
#gazociąg
#piotr naimski
#komisja europejska