RAPORT

Pogarda

Tokarczuk straszy Polską za granicą. Ludzie podcinają sobie gardła?

Olga Tokarczuk znów za granicą ostro o życiu w Polsce (fot. EPA/FILIP SINGER, PAP)
Olga Tokarczuk znów za granicą ostro o życiu w Polsce (fot. EPA/FILIP SINGER, PAP)

Najnowsze

Popularne

Białoruski reżim dokonał aktu terroryzmu i zmusił pilotów samolotu pasażerskiego do lądowania. Dziennikarze piszący o reżimie trafiają za kratki. Służby grożą opozycjonistom, że jeśli nie przyznają się w sądzie do winy, będą prześladować ich rodziny. Zastraszeni działacze na sali rozpraw próbują popełniać samobójstwa. W tym samym czasie noblistka Olga Tokarczuk udziela wywiadu jednemu z najpoczytniejszych włoskich dzienników i przekonuje, że sytuacja w Polsce wygląda jak na Białorusi.

Ta lista nazwisk pogrążyłaby Łukaszenkę. Prof. Żurawski: Rosja w końcu go usunie

Unia Europejska nałożyła sankcje na białoruskie lotnictwo. – Ale mógłbym sobie wyobrazić mocniejsze – mówi portalowi prof. Przemysław Żurawski vel...

zobacz więcej

„Białoruś jak Polska: Płaci za powolność Europy” – alarmuje w tytule najnowszego „Corriere della Sera” pisarka Olga Tokarczuk.

Noblistka znana z antyrządowych poglądów podkreśla we włoskiej prasie, że bardzo boli ją sytuacja na Białorusi. „Instytucje międzynarodowe powinny działać bardziej stanowczo” – zaznacza.

Ocenia, że kiedy narastał ucisk reżimu Aleksandra Łukaszenki wobec protestujących, niewiele zrobiono. Stwierdza, że teraz, po wymuszeniu lądowania samolotu i aresztowaniu jednego z opozycjonistów, Europa nakłada sankcje i wyraża sprzeciw; ale jest już za późno.

Tokarczuk ocenia, że międzynarodowa opinia publiczna i różne instytucje, zbyt wolno działają również ws. Polski. Przekonuje, że w naszym kraju „atak na ruch LGBT wymyka się spod kontroli”.

Jak twierdzi, część gmin ogłasza się  „strefami wolnymi od LGBT”, co powinno być sprzeczne z prawem.

Zobacz także:  Cichanouska dziękuje Polsce za plan wsparcia Białorusi

Pisarka podkreśla, że prawo aborcyjne w Polsce jest „barbarzyńskie”, a ci, którzy się mu sprzeciwiali, są „prześladowani”. Stawia tezę, że koronawirus pomógł „reżimom” takim jak ten w Warszawie czy Mińsku. „Reżimy czują się bezpieczniej w sytuacji epidemii: społeczeństwo, które się obawia, łatwiej podporządkowuje się nakazom i zakazom” – zaznacza.

Cichanouska: Pratasiewicz był bity i torturowany w areszcie

Białoruski dziennikarz i bloger Raman Pratasiewicz, którego zatrzymano w Mińsku po przymusowym lądowaniu samolotu linii Ryanair, był na pewno bity...

zobacz więcej

Olga Tokarczuk zgodziła się też z tezą, że w obliczu koronawirusa przywódcy autorytarni w Rosji, na Białorusi czy w Polsce zyskali przewagę. „Również w Polsce widzę zniechęcenie ludzi myślących inaczej niż frakcja rządząca” – stwierdza.

Dodaje, że w wyniku iluzji panującego dobrobytu część obywatelu uznała, że wolność to wartość ekskluzywna, bez której można się obejść.

Tokarczuk o prześladowaniu przeciwników rządu


Po przeczytaniu wywiadu Olgi Tokarczuk nasuwa się pytanie, czy pisarka rzeczywiście dała się nabrać na fake newsa jednego z lewicowych aktywistów o rzekomych „strefach wolnych od LGBT”, które nigdy w Polsce nie istniały. Bo jeśli powołuje się na zdjęcia Barta Staszewskiego i homofobiczne żółte tabliczki, to znaczy, że nabrała się na happening aktywisty, który wprowadza ludzi w błąd.

Inna opcja jest taka, że pisarka mówi o Samorządowej Karcie Praw Rodzin, którą część polskich gmin faktycznie przyjęła. Nie ma tam jednak słowa o krytyce osób ze skłonnościami homoseksualnymi. Jest jedynie sprzeciw wobec propagandy uderzającej w prawa rodziców, niezależność szkół czy naruszanie swobody przedsiębiorców.

Zobacz także:  Spotkanie Putin-Łukaszenka. Prezydent Białorusi tropi spisek

Kolejny fragment wywiadu Tokarczuk, który przykuwa uwagę, to ten o „barbarzyńskim” prawie aborcyjnym. Temat przerywania ciąży budzi wiele kontrowersji i chyba każdy Polak ma o tej sprawie nieco inne zdanie. Ale pisarka przekonuje, że ci, którzy sprzeciwiali się decyzji Trybunału Konstytucyjnego na ulicach miast, są prześladowani i represjonowani. Włoch, który wie o sytuacji w Polsce tyle, co przeciętny Polak o zeszłorocznych wyborach na gubernatora Emilii Romanii, może w to uwierzy. Ale jest to kompletny absurd.

Polska jak Białoruś. Serio?

Aresztowanie rosyjskiego opozycjonisty. Stanowcza reakcja UE

Unia Europejska wezwała do natychmiastowego i bezwarunkowego zwolnienia opozycjonisty i byłego dyrektora organizacji Otwarta Rosja Andrieja...

zobacz więcej

Najbardziej szokujące tezy to jednak te, które zestawiają rząd w Warszawie z reżimem Aleksandra Łukaszenki.  Sciapan Łatypau, uznany przez białoruskich obrońców praw człowieka za więźnia politycznego, we wtorek na sali sądowej próbował podciąć sobie gardło długopisem. Powód? Funkcjonariusze z wydziału ds. walki z przestępczością grozili mu, że jeśli nie przyzna się do winy, sprawy karne zostaną wytoczone jego bliskim.

Członek zarządu Związku Polaków na Białorusi  Andrzej Poczobut, z którym wielokrotnie robiłem wywiady, pytając o sytuację na Białorusi, od kilku tygodni siedzi w areszcie. Grozi mu wieloletnia odsiadka, bo mówił prawdę o tym, co dzieje się za naszą wschodnią granicą.

Zobacz także:  Białoruski bloger uprowadzony przez funkcjonariuszy bezpieki

Osoby sprzeciwiające się polityce mińskiego rządu są torturowane i zastraszane. Relacjonowali to nawet uwolnieni z aresztów  dzięki zaangażowaniu polskiej dyplomacji nasi rodacy.

Jak można więc opowiadać światu, że sytuacja w Polsce przypomina tę na Białorusi? Nie wiem. Czy Oldze Tokarczuk ktokolwiek zabrania atakować rząd? Nie. Czy za opowiadanie zmyślonych historii o „strefach wolnych od LGBT” spotkają ją jakiekolwiek konsekwencje? Nie. Czy ktokolwiek z lewicowych aktywistów został pobity, był zastraszany lub skazany na podstawie spreparowanych dowodów? Nie.

Ciężko więc zrozumieć, jaki jest cel takich wywiadów Olgi Tokarczuk, poza tym że idealnie wpisują się w strategię „ulica i zagranica”.

Aplikacja mobilna TVP INFO na urządzenia mobilne Aplikacja mobilna TVP INFO na urządzenia mobilne
źródło:
Zobacz więcej