
14-latek zachował zimną krew i uratował pasażerów autobusu w Piotrkowie Trybunalskim od tragedii. Kierowca pojazdu zasłabł za kierownicą, ale z pomocą przyszedł mu uczeń szkoły podstawowej. Gdy autobus gwałtownie ruszył, chłopak wyciągnął kluczyki ze stacyjki. Na miejsce przyjechała pomoc medyczna i zabrała mężczyznę do szpitala.
16-latka ze Śmigla (woj. wielkopolskie) to prawdziwa bohaterka. W dramatycznej sytuacji potrafiła zachować zimną krew i pomóc niemowlakowi, który...
zobacz więcej
Chociaż do zdarzenia doszło 13 maja wieczorem, to o bohaterskim czynie Bartosza Mączki nadal jest głośno. Gdy w miniony czwartek kilku pasażerów chciało wysiąść z autobusu na jednym z piotrkowskich przystanków, zauważono, że kierowca źle się poczuł.
– Drzwi się nie otwierały. Byliśmy zdziwieni, ale czekaliśmy dalej, myślę, że dobrą minutę – opowiadał nastolatek lokalnym mediom.
– Nagle jedna pani z tyłu zauważyła w lusterku, że coś dziwnego dzieje się z kierowcą. Zaniepokoiłem się i podbiegłem do niego. Zobaczyłem, że silnie drgał i leciała mu z ust krew, zapewne przygryzł sobie język. Postanowiłem go unieruchomić, żeby nic sobie nie zrobił i ułożyć go w bezpiecznej pozycji – mówił Bartosz Mączka.
Po chwili autobus jednak ruszył. Chłopak poprosił dwie osoby, aby zadzwoniły na pogotowie ratunkowe. W pewnym momencie kierowca się przebudził i wdusił pedał gazu.
Jak relacjonował 14-latek, „emzetka gwałtownie ruszyła i przez szarpnięcie wszyscy polecieli do przodu, włącznie ze mną”. – Wtedy wstałem, wyciągnąłem kluczyki i przytrzymałem kierowcę. Mało brakowało, a uderzylibyśmy w słup – zaznaczył. Na miejsce przyjechały służby medyczne.
Zobacz także: Nastolatki uratowały trzylatka