Dystans w przypadku koronawirusa nie ma znaczenia? Naukowcy z renomowanego Massachusetts Institute of Technology (MIT) przekonują, że osoby zachowujące w zamkniętych pomieszczeniach odległość 60 stóp (ok. 18 m) nie są lepiej chronione przed COVID-19 niż przestrzegające zalecanego odstępu 6 stóp (niecałe 2 m). Ich zdaniem ważniejsze są inne czynniki.
Blisko 15 miesięcy od wykrycia pierwszego przypadku COVID-19 w Niemczech nadal jest miejsce, gdzie patogen nie dotarł. „Wioska, która postanowiła...
zobacz więcej
KORONAWIRUS – RAPORT
Według profesorów Martina Z. Bazanta oraz Johna W.M. Busha, ryzyko zarażenia koronawirusem w pomieszczeniach zamkniętych, niezależnie od odstępu, jest tak samo duże, nawet w przypadku noszenia maseczki. Zaprzecza to zaleceniom Centrów Kontroli i Prewencji Chorób (CDC) oraz Światowej Organizacji Zdrowia.
„Zasada sześciu stóp” nieefektywna?
Badania naukowców z MTI wskazują na inne czynniki mogące mieć wpływ na przenoszenie wirusa. Biorą pod uwagę ilość czasu spędzonego wewnątrz, filtrowanie i cyrkulację powietrza, szczepienie, warianty szczepów, stosowanie maseczek, a także oddychanie, jedzenie, mówienie czy śpiewanie.
– Twierdzimy, że zasada sześciu stóp nie przynosi z reguły korzyści, zwłaszcza gdy ludzie noszą maseczki. (...) Nie ma to żadnego fizycznego uzasadnienia, ponieważ
powietrze, którym oddycha osoba nosząca maskę, ma tendencję do unoszenia się w górę, w dół i wszędzie w zamkniętym pomieszczeniu. Jesteś bardziej narażony na to, co się tam ogólnie unosi niż na zakażenie od innej osoby, niezależnie od odległości – wyjaśniał Bazant cytowany przez stację CNBC.
Jego zdaniem otwarcie okien lub wentylatory utrzymujące powietrze w ruchu może być równie skuteczne lub nawet bardziej skuteczne w likwidowaniu zagrożenia zakażeniem niż wydawanie pieniędzy na nowy system filtracji.
Jak dodał, jeśli w zamkniętym pomieszczeniu przez minutę jest więcej osób, niż przewidują to zalecenia epidemiologiczne, to „prawdopodobnie w porządku”; gorzej jeśli przebywają tam przez kilka godzin.
Przenoszenie koronawirusa drogą powietrzną i kropelkową
– Nasza analiza pokazuje, że wiele zamkniętych przestrzeni w rzeczywistości nie musi być zamkniętych.
Często przestrzeń jest wystarczająco duża, wentylacja jest wystarczająco dobra, ilość czasu spędzanego razem przez ludzi jest taka, że pomieszczenia mogą być bezpiecznie użytkowane – podkreślił naukowiec, przestrzegając przed fałszywym poczuciem bezpieczeństwa uzależnianym od odległości.
Mamy nadzieję, że w maju nastąpi powrót do nauki stacjonarnej wszystkich uczniów – zapowiedział minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek....
zobacz więcej
CNBC zwraca uwagę, że zanieczyszczone patogenami kropelki przemieszczają się w powietrzu w pomieszczeniach, kiedy ludzie rozmawiają, oddychają lub jedzą. Przenoszenie drogą powietrzną odgrywa ogromną rolę w rozprzestrzenianiu się wirusa COVID-19, chociaż wcześniej mycie rąk było głównym zaleceniem w celu uniknięcia przenoszenia koronawirusa.
Nowe szczepy COVID-19. Jak zredukować ryzyko?
Poza tym większość ludzi nosi maski i nie kaszle ani nie kicha. Najczęściej zatem przenoszą wirus osoby bezobjawowe – stąd trzeba na to szczególnie uważać, aby uniknąć transmisji.
Bazant przypomina, że
jest niewiele przypadków zakażeń na otwartej przestrzeni. Jak tłumaczy, przy zachowaniu rozsądnej odległości 3 stóp (91 cm) może to wystarczyć nawet bez noszenia maseczek.
Zdaniem naukowca, działania takie jak: zwiększenie wentylacji o 60 proc., zmniejszenie czasu spędzanego wewnątrz pomieszczeń lub ograniczenie liczby osób będących w pomieszczeniu mogą skuteczniej zredukować ryzyko związane z nowymi wariantami szczepów.
Nowe obostrzenia od początku maja. Rząd poluzuje restrykcje
źródło:

pap
#koronawirus
#covid-19
#dystans
#maseczka
#massachusetts institute of technology
#naukowcy