Sami politycy PO mówili: „Kumoterstwo”. Do kogo trafiały publiczne pieniądze? Nie milkną echa środowego wywiadu Roberta Kropiwnickiego, w którym poseł PO tłumaczył się ze swoich dziewięciu mieszkań. Jak zapewniał, nie jest „kolekcjonerem”, lecz „inwestorem”, a na swój majątek zarobił pracując przez lata w... samorządowej spółce. To m.in. o tej posadzie parlamentarzysty „Gazeta Wyborcza” w 2014 roku pisała, że legniccy politycy PO „stworzyli układ”, w którym z prywatnych pieniędzy korzystali członkowie ich rodzin i partyjni znajomi. Krótko potem Kropiwnicki odszedł ze spółki, której wcześniej był zresztą prezesem. Ile zarabiał? W środę w RMF FM poseł Kropiwnicki musiał zmierzyć się z trudnym pytaniem prowadzącego rozmowę dziennikarza: „Na co panu 9 mieszkań? Wszyscy śmialiście się z Obajtka, a pan od 10 lat jest posłem. Z tego nie da się zarobić jakichś strasznych milionów, a pan ma 9 mieszkań. Jeśli wierzyć pańskiemu oświadczeniu majątkowemu”. <br><br> <H2>Majątek posła PO</h2><Br> Jak <b><a href="https://www.tvp.info/53412112/dziewiec-mieszkan-posla-po-robert-kropiwnicki-tlumaczy-sie-z-poteznego-majatku-robert-mazurek-wszyscy-sie-smialiscie-z-daniela-obajtka" target="_blank">tłumaczył przedstawiciel PO</a></b>, cena metra kwadratowego jego mieszkań to koszt ok. 5 tys. złotych. – Proszę pamiętać, że jestem posłem zawodowym dopiero od 2015 roku. Wcześniej byłem posłem niezawodowym i pracowałem w spółce, w której zarabiałem dużo lepiej, niż poseł. Zrezygnowałem, bo obowiązki parlamentarne nie pozwoliły mi tego godzić – stwierdził. <br><Br> Kropiwnicki – o czym mówił w tym samym wywiadzie – przez lata pracował w samorządowej spółce. Nie zgadza się jednak ze stwierdzeniem, że była to „partyjna robota”, bo musiał ciężko pracować „po 10-12 godzin na dobę, żeby rozwijać region”. <br><Br> Z wyjaśnień polityka wynika, że to właśnie w ciągu 12 lat pracy w samorządowej spółce odłożył pieniądze na zakup dziewięciu mieszkań. <br><br> <H2>Gdzie pracował Kropiwnicki i ile zarabiał?</h2><br> <b><a href="https://www.tvp.info/tag?tag=robert%20kropiwnicki" target="_blank">Robert Kropiwnicki</a></b> od 2002 pracował w Agencji Rozwoju Regionalnego Arleg. Rok później został prezesem – opisywał portal legnica.naszemiasto.pl. Jak wskazywali dziennikarze,<strong> na tym stanowisku zarabiał około 5,5 tys. zł netto</strong>. <br><br> W grudniu 2010 roku trafił do Sejmu w miejsce Janusza Mikulicza. Kilka miesięcy później, <strong>w kwietniu 2011 roku, Kropiwnicki zrezygnował z funkcji prezesa Arlegu</strong>. Jak tłumaczył, ciężko mu było łączyć tę funkcję z obowiązkami posła. Posłem zawodowym wówczas jeszcze nie został. Krótko po tym otrzymał inną posadę w tej samej samorządowej spółce: dyrektora zarządzającego.W 2014 roku <b><a href="https://www.tvp.info/tag?tag=gazeta%20wyborcza" target="_blank">„Gazeta Wyborcza”</a></b> opisała aferę, która – jak mówiły tytuły artykułów dziennika – groziła końcem PO w Legnicy. <br><Br> <H2>Afera w Arlegu. „Kumoterstwo”</h2><br> <strong>„Politycy Platformy Obywatelskiej w Legnicy stworzyli układ służący finansowaniu prywatnych przedsięwzięć z pieniędzy publicznych. Korzystali na tym członkowie partii, ich rodziny i znajomi. Płynęły do nich pieniądze z Agencji Rozwoju Regionalnego Arleg, a także z unijnych dotacji. Afera skończyć się może rozwiązaniem struktur PO w Legnicy” – opisywała gazeta</strong>. <br><br> Dziennikarze cytowali polityków tej partii, którzy o sposobie zarządzania spółką przez Kropiwnickiego i nowego prezesa (<Strong>Jarosław Rabczenko</strong>, wówczas także wiceprzewodniczący PO w Legnicy) mówili: kumoterstwo i łamanie dobrych obyczajów. Kropiwnicki był wówczas także szefem powiatowych struktur Platformy. <br><Br> „Gazeta Wyborcza” wskazywała, że <strong>„pieniądze z Arlegu trafiały na konta prywatnych spółek. m.in. do Agencji Rozwoju Społecznego, w której udziały miała partnerka życiowa Kropiwnickiego Dorota Struska”</strong>. <div class="facebook-paragraph"><div><span class="wiecej">#wieszwiecej</span><span>Polub nas</span></div><iframe allowtransparency="true" frameborder="0" height="27" scrolling="no" src="https://www.facebook.com/plugins/like.php?href=https%3A%2F%2Fwww.facebook.com%2Ftvp.info&width=450&layout=standard&action=like&show_faces=false&share=false&height=35&appId=825992797416546"></iframe></div> Jak skończyła się cała afera? <br><BR> <h2>Kropiwnicki: Przeszliśmy na czerwonym, ale ulica była pusta</h2><br> Sąd koleżeński PO choć odstąpił od wymierzenia kary wobec Kropiwnickiego i Rabczenki, to uznał część zarzutów wobec nich za zasadne – opisywała „Polska Times”. – Jest bardzo dobrze. Sąd nie uznał naszej winy, oddalił zarzuty. Stwierdził, że to jest tak, jakbyśmy przeszli przez ulicę na czerwonym świetle, ale wtedy, gdy była ona pusta – cieszył się z werdyktu Kropiwnicki.<strong>Nieprawidłowości w Arlegu wykazała jednak kontrola zlecona przez Urząd Marszałkowski</strong>. <br><Br> <h2>Kilkadziesiąt tysięcy złotych do partnerki posła PO</h2><br> „Wykazano, że szefostwo spółki przy organizacji przetargów nie zapewniło równego traktowania potencjalnych wykonawców. W wyniku tego konkursy wygrywały firmy powiązane w różny sposób z szefostwem spółki. Chodzi głównie o Dorotę Struską, prywatnie partnerkę życiową posła Roberta Kropiwnickiego, dyrektora spółki ARLEG” – relacjonowała „Gazeta Wrocławska”. <br><Br> W dokumentach pokontrolnych wskazano też, że Struska dostawała kolejne pieniądze od samorządowej spółki za wynajmowanie przez firmę powierzchni biurowych, które są jej własnością. <Strong>„Łącznie z tego tytułu uzyskała prawie 80 tysięcy złotych” – czytamy</strong>. <br><Br> <b>Zobacz także: <a href="https://www.tvp.info/46647024/posel-po-robert-kropiwnicki-zaslabl-w-czasie-wystapienia-sejmie-wieszwiecej" target="_blank">Poseł PO Robert Kropiwnicki zasłabł w czasie wystąpienia w Sejmie</a></b> <br><Br> <img src="https://s.tvp.pl/repository/attachment/4/4/6/446ae7032ad7145311025c27ebb077441541685773263.jpg" width="100%">