
Urszula Kuczyńska przestała pełnić funkcję asystentki społecznej posła Macieja Koniecznego – poinformowała rzeczniczka Lewicy Razem Dorota Olko. To efekt fali krytyki, która pojawiała się w środowiskach lewicowych po jej wypowiedziach dotyczących osób transpłciowych. Oburzenie wywołało stwierdzenie Kuczyńskiej, że ma wątpliwości, czy „dążenie do zamieniania »kobiet« na »osoby z macicami« albo »osoby menstruujące« to postawa lewicowa”.
Działaczka Lewicy Urszula Kuczyńska znalazła się w ogniu krytyki za wywiad udzielony przez nią w grudniu ub.r. W rozmowie z „Wysokimi Obcasami”...
zobacz więcej
W ostatnich dniach wokół Urszuli Kuczyńskiej, działaczki Razem i asystentki posła Koniecznego, zrobiło się głośno w mediach społecznościowych. W wywiadzie, który udzieliła „Wysokim Obcasom” w grudniu ub.r. mówiła m.in. o tym, że niepokoją ją zmiany językowe.
– Feminizm i równouprawnienie płci są naturalną lewicową postawą. Także w sensie językowym – oceniła. – Mam wątpliwości, czy dążenie do zamieniania „kobiet” na „osoby z macicami” albo „osoby menstruujące” to postawa lewicowa – powiedziała Kuczyńska.
Po tych słowach niektórzy aktywiści zaatakowali kobietę, nazywając ją transfobką. „Postrzelałbym sobie do terfów , swerfów i afobów chętnie”, „uważam, że każda osoba transfobiczna powinna trafić na szubienicę”, „mordowałbym każdego transfoba, nieważne jakiej płci” – komentowali.
Cześć polityków, m.in. Adrian Zandberg i Maciej Konieczny, stanęło w jej obronie.
Działaczce Razem zarzucono odmianę transfobii – „terfizm” - od angielskiego skrótu TERF: trans-exclusionary radical feminism/feminist, czyli radykalna feministka/feminista wykluczającą osoby transpłciowe. Oprócz wypowiedzi w „WO” przytaczano też m.in. polubienie transfobicznych wpisów i profili w mediach społecznościowych.