
Uczestnicy protestu zwołanego przez ruch Ogólnopolski Strajk Kobiet blokują rondo Czterdziestolatka przy Dworcu Centralnym w Warszawie, paraliżując tym samym ruch kołowy i tramwajowy w kierunkach wschód-zachód i północ-południe. Manifestacja odbywa się pod hasłem „Dzień Kobiet Bez Kompromisów”. Policja poinformowała, że zgromadzenie jest nielegalne i wezwała protestujących do rozejścia się. Kiedy to nie poskutkowało, mundurowi zamknęli w kordonie znaczną część uczestników manifestacji. Następnie grupa funkcjonariuszy weszła w tłum i, jak zapowiedziano, przystąpiła do legitymowania protestujących.
Opozycja poinformowała, że chce wykreślenia z Kodeksu karnego artykułu o obrazie uczuć religijnych. Tymczasem zapisy podobne do polskich obowiązują...
zobacz więcej
Początkowo protest miał rozpocząć się na rondzie Dmowskiego, które przez protestujących nazywane jest „rondem Praw Kobiet”. Organizatorki manifestacji, ze względu na skierowane tam siły policji, zmieniły tę lokalizację na rondo Czterdziestolatka przy dworcu Warszawa Centralna.
Duże siły policji są również w tym rejonie.
Policjanci wydali komunikaty z informacją, że zgromadzenie z uwagi na obostrzenia przeciwepidemiczne jest nielegalne. Wezwali protestujących do rozejścia się.
Przedstawiciele Strajku Kobiet walczą o wyeliminowanie religii z życia Polaków. W tym celu zaproponowali, aby zamiast chrztu świętego organizować...
zobacz więcej
Następnie grupa funkcjonariuszy weszła w tłum i, jak zapowiedziano, przystąpiła do legitymowania otoczonych protestujących. Doszło do przepychanek. Na miejscu są policjanci z zespołu antykonfliktowego.
Blokujący rondo Czterdziestolatka mają ze sobą tęczowe flagi, a także z logiem Strajku Kobiet, Męskiego Wsparcia Strajku Kobiet i Obywateli RP. Niektórzy uczestnicy noszą zielone bandany nawiązujące do proaborcyjnych demonstracji w Argentynie. Na transparentach są hasła takie jak „To jest wojna”, „Mordo iuris” czy „Jestem feministyczną wojowniczką”. Wznoszą okrzyki „Mamy prawo protestować”, „Rondo jest nasze” i „Chodźcie do nas”.
Działacze Strajku Kobiet wtargnęli do TK i odpalili race. Politycy PiS porównują to do szturmu na Kapitol i mówią o zamachu na konstytucyjny...
zobacz więcej
Manifestacje odbyły się w innych miastach. W Łodzi kilkadziesiąt osób zebrało się w pasażu Schillera, gdzie zorganizowano zbiórkę podpisów pod projektem ustawy dopuszczającej natychmiastową (w ciągu 3 dni od żądania) aborcję na życzenie. W Białymstoku w akcji zorganizowanej na Rynku Kościuszki wzięło udział ok. 30 osób, zaś przez Poznań przejechała około dwudziestka rowerzystów, którzy żądali „legalnej, bezpiecznej i darmowej aborcji, dekryminalizacji, detabuizacji i destygmatyzacji doświadczeń z nią związanych”.
We Wrocławiu przy ulicy Świdnickiej ustawiono cztery klatki z umieszczonymi w nich kobietami. Obok każdej z klatek stanęli mężczyźni w przebraniu: biskupa, księdza, prezydenta Andrzeja Dudy oraz policjanta. Tutaj obok projektu ustawy o natychmiastowym zabijaniu dzieci nienarodzonych na żądanie podpisywano także projekt samorządowej uchwały, która ma zablokować prezentowanie w miejscach publicznych skutków aborcji. Później uczestnicy pikiety rozpoczęli przemarsz okolicznymi ulicami. Gdy wyszli na ul. Kazimierza Wielkiego, trafili na policyjną blokadę. Część z nich próbowała ją ominąć bocznymi uliczkami, doszło wówczas do przepychanek z funkcjonariuszami. Jedna osoba została zatrzymana.
W Katowicach manifestacji towarzyszył happening z udziałem grupy aktywistek w czerwonych pelerynach i białych czepkach, nawiązujący do „Opowieści podręcznej” – antyreligijnej dystopii przedstawiającej chrześcijaństwo (faktycznie protestantyzm ewangelikalny) jako państwo totalitarne.