
Stołeczni policjanci zatrzymali 34-latka podejrzanego o zabójstwo i jego znajomego, który miał pomóc ukryć zwłoki. Ofiara zginęła najprawdopodobniej w noc sylwestrową od ciosu nożem, a zwinięte w dywan zwłoki zakopano w lesie w Aninie. Mężczyzna przez kilka tygodni uznawany był za zaginionego.
29-latek, który 11 listopada zabił nożem kobietę na oczach jej dwuletniej córki, usłyszał zarzuty i trafił do tymczasowego aresztu. Po zabójstwie...
zobacz więcej
„Nasz drogi Daro zaginął 31 grudnia. Od tego czasu nie kontaktował się z nikim, jego telefon i wszystkie komunikatory milczą” – poinformowała rodzina Dariusza K. na początku stycznia w mediach społecznościowych. Utworzono zbiórkę pieniędzy na opłacenie usług prywatnego detektywa.
Ustalono, że ostatniego dnia grudnia ok. godz. 6 rano 34-letni Dariusz widziany był na ul. Marymonckiej.
Wieczór przed zaginięciem Dariusz K. spędził w towarzystwie swojej przyjaciółki Moniki w jej mieszkaniu przy ul. Marymonckiej. W spotkaniu brał udział także 34-letni Tomasz B. i 38-letni Paweł Z.
Kobieta wyprosiła gości około północy,; mężczyźni skierowali się do mieszkania Pawła Z., przy tej samej ulicy i tam pili alkohol.
O tym, co działo się dalej, śledczy wiedzą z relacji B. i Z., zatrzymanych w połowie lutego przez funkcjonariuszy Wydziału Terroru Kryminalnego i Zabójstw Komendy Stołecznej Policji. Śledztwo w tej sprawie prowadzi Prokuratura Okręgowa w Warszawie.
Odgłosy awantury zbudziły gospodarza, który zastał leżące w kałuży krwi zwłoki Dariusza K. i Tomasza B. siedzącego obok. Mężczyźni – jak twierdzą – byli w szoku i dalej spożywali alkohol.
Nie wiadomo dokładnie, którego dnia po zabójstwie postanowili zawinąć zwłoki w dywan , który szczelnie owinęli folią malarską. Paweł Z. miał wszystko w domu, bo planował remont.
Na jaw wyszły drastyczne szczegóły mordu w podwarszawskich Markach. Okazuje się, że do zbrodni doszło po weselnych poprawinach. Ofiara to świadek...
zobacz więcej
Auto zostało zabezpieczone na potrzeby prokuratorskiego śledztwa, poddano je oględzinom i pobrano próbki do badań.
O podejrzeniu, że poszukiwany od grudnia Dawid K. nie żyje, poinformował policję i prokuraturę prywatny detektyw, wynajęty przez krewnych ofiary.
Śledztwo zostało wszczęte 9 lutego. Policjanci z „terroru”, których od razu zaangażowano w sprawę, ustalili, że Tomasz B. sprzedał swoje mieszkanie za 210 tys. zł i planuje wyjechać za granicę. 34-latek został zatrzymany 12 lutego, gdy wychodził od notariusza.
Pieniądze, które otrzymał za sprzedaż mieszkania, zostały zabezpieczone na potrzeby śledztwa. Pawła Z. policjanci zatrzymali następnego dnia.