Sprawa sądowa dotycząca publikacji prof. Barbary Engelking i prof. Jana Grabowskiego obrosła mnóstwem spekulacji, poruszając media na całym świecie. Według zachodnich dziennikarzy proces wytoczono z pobudek politycznych i miał on prowadzić do kneblowania wolności badań naukowych. Łatki fanatycznej nacjonalistki doczekała się więc m.in. 80-letnia Filomena Leszczyńska, która oddała sprawę do sądu, by walczyć o pamięć stryja, niesłusznie oskarżonego w błędnych badaniach historyków. Tydzień po wyroku jej prawnicy musieli tłumaczyć, jakie były prawdziwe pobudki ich klientki. Pani Filomena zwróciła się natomiast do badaczy z apelem: piszcie prawdziwą historię.
Procesy sądowe mogą okazać się jedyną skuteczną metodą w walce o prawdę historyczną z autorami publikacji, w których – mocno naciągając fakty i...
zobacz więcej
Zgodnie ze wspominanym wyrokiem Sądu Okręgowego w Warszawie profesorowie Engelking i Grabowski mają przeprosić Filomenę Leszczyńską za pomówienia dotyczące jej stryja, jakie znalazły się w książce „Dalej jest noc…”. Według badań wykonanych przez Barbarę Engelking, stryj Filomeny Leszczyńskiej, Edward Malinowski, sołtys wsi Malinowo, był niemieckim donosicielem, rabował Żydów i przyczynił się do śmierci ponad 20 z nich.
Tymczasem po dokładniejszej analizie zeznań świadków i archiwalnej dokumentacji pełnomocnicy 80-latki udowodnili, że sytuacja wyglądała zgoła odwrotnie. Okazało się, że autorka badań pomyliła stryja pani Filomeny z zupełnie innym mężczyzną, nie przywiązując dostatecznej uwagi do opisywanych dokumentów. Mało tego, wytknięto jej również, delikatnie mówiąc, błąd polegający na dopisaniu nigdzie niepotwierdzonych zdarzeń.
W jednym z rozdziałów książki autorka opracowania opisała losy Estery Drogickiej. Była to Żydówka, która po stracie rodziny zwróciła się o pomoc do sołtysa Malinowskiego.
Warszawski Sąd Rejonowy nakazał prof. Barbarze Engelking i prof. Janowi Grabowskiemu przeprosić Filomenę Leszczyńską, bratanicę Edwarda...
zobacz więcej
Do jej oświadczenia na ten temat nikt już nie dodał ani słowa. Wręcz przeciwnie, zgodnie z aktem oskarżenia kilka słów zeznań zostało ocenzurowanych i zniknęło z tekstu.
W badanach Engelking czytamy: „Parę dobrych tygodni ukrywałam się w stodole u Malinowskiego, a on mnie karmił (...)”. Gdy porównamy to z oryginalnym protokołem zeznań, widać, że pełna wersja brzmi: „(...) a on mnie karmił, mimo, że byłam bez grosza”.
Wynika więc z tego, że sołtys nie tylko nie okradł kobiety, ale i bezinteresownie jej pomógł.
W warszawskim sądzie ma się odbyć we wtorek ostatnia rozprawa w procesie przeciwko socjolog prof. Barbarze Engelking i historykowi prof. Janowi...
zobacz więcej
Izraelski Haaretz cytował z kolei instytut Yad Vashem, twierdząc, że dwójka naukowców została oskarżona dlatego, iż powołała się na ocaloną z Holokaustu, opowiadającą o sołtysie, który ją uratował, ale również wydał Niemcom około 20 innych Żydów.
Natomiast hiszpańska „La Vanguardia” piórem publicysty z „Gazety Wyborczej” uznała, że fanatycy nacjonalistyczni postawili przed sądem dwóch ekspertów, historyków Holokaustu, za ich pracę śledczą w sprawie sołtysa oskarżonego o udział w masakrze 22 Żydów.
Sami oskarżeni ukazywali siebie również jako prześladowanych naukowców, którym wytacza się proces tylko po to, by wywołać „efekt mrożący”, mający na celu zniechęcenie innych historyków do dociekania prawdy na temat zagłady Żydów w Polsce.
Profesorowie Barbara Engelking i Jan Grabowski mieli zeznawać w warszawskim sądzie ws. zarzutów, jakie stawia im mieszkanka Podlasia Filomena...
zobacz więcej
– Byłam bardzo bulwersowana. Jak można szargać dobre imię człowieka, kiedy wszyscy świadkowie, zeznający w procesie po wojnie już poumierali? – powiedziała. Odniosła się też do badań naukowców.
– To są ludzie mądrzy, dlaczego więc robią jednostronne badania? Chciałabym, żeby oni nie ogłaszali takich złych rzeczy, tylko dokładnie sprawdzali i pisali o prawdziwej historii – wyznała.
Dlaczego tydzień po wyroku pełnomocnicy 80-letniej mieszkanki wsi na Podlasiu musieli tłumaczyć 30 dziennikarzom z całego świata, z czym naprawdę wiązał się proces?
Do Sądu Okręgowego w Warszawie trafia właśnie pozew przeciwko prof. Barbarze Engelking i prof. Janowi Grabowskiemu, współautorce i redaktorowi...
zobacz więcej
Przytacza jednocześnie analogiczne sprawy, które nie budziły negatywnych emocji wśród międzynarodowych organizacji i mediów.
– Z podobną sprawą wystąpił niegdyś pan Adam Michnik, pozywając IPN za naruszenie pamięci o zmarłym ojcu. Z taką też sprawą wystąpiła wdowa po Władysławie Szpilmanie, żądając usunięcia fragmentu o jej zmarłym mężu z jednej z książek. Całkiem niedawno był proces w Niemczech dotyczący m.in. wskazania, że jedna z więźniarek miała romans lesbijski ze strażniczką – przypomniała mec. Brzozowska-Pasieka.
– Do sądu poszła córka, której matka zmarła 10 lat temu. Sąd w Niemczech, podobnie jak Sąd Okręgowy w Warszawie, uznał naruszenie dóbr osobistych w postaci kultu pamięci o zmarłej matce. Dlaczego więc pani Filomenie jest odmawiane takie prawo do sądu? – pytała adwokat.