RAPORT

Pogarda

„Człowiek z blizną” skazany. Sąd uznał bandytę winnym 11 przestępstw

„Fama” ma opinię brutalnego przestępcy, stosującego metody z lat 90. (fot. policja)
„Fama” ma opinię brutalnego przestępcy, stosującego metody z lat 90. (fot. policja)

Najnowsze

Popularne

Krzysztof U. ps. Fama, nazywany także „człowiekiem z blizną” został skazany na 25 lat więzienia przez Sąd Okręgowy w Warszawie. Bandyta został uznany winny wszystkich 11 przestępstw, o które został oskarżony, w tym pobicia trzech kobiet metalowymi pałkami, kierowanie gangiem i spalenie na zlecenie klubu „Fashion House” przy ul. Foksal, gdzie straty oszacowano na ponad 5,5 mln zł.

Arcywrogowie przed sądem: My jesteśmy kolegami. To nie on chciał mnie zabić

Grupa ożarowska była kilkukrotnie rozbijana przez policję i prokuraturę, ale zawsze jakoś się odradzała.

zobacz więcej

„Fama” oraz jego kompani i klienci trafili w stołecznym sądzie okręgowym na sędziego Andrzeja Krasnodębskiego, którego policjanci i prokuratorzy ochrzcili mianem „bat na gangsterów”. Sędzia Krasnodębski osądził siedmiu podsądnych w niespełna trzy miesiące. A wydając wyrok w miniony wtorek, udowodnił, że w pełni zasługuje na swój przydomek.

Krzysztof U., oskarżony przez Prokuraturę Okręgową w Warszawie o popełnienie 11 przestępstw m.in. kierowanie zorganizowaną grupą przestępczą o charakterze zbrojnym, usiłowania rozboju, kierowanie podpaleniem klubu Fashion House przy ul. Foksal we wrześniu 2019 r., pobicie, niszczenie mienia i inne, został uznany winnym popełnia każdego z czynów. A jako że wiele z nich popełnił w warunkach recydywy, sędzia Krasnodębski skazał go na 25 lat więzienia.

Na wysokość wyroku miał zapewne wpływ także fakt, że większości z przestępstw, o które był oskarżony, „Fama” miał dopuścić się podczas przerwy w odbywaniu kary. Udzielonej m.in. dlatego, że przestał grypsować i deklarował poprawę. Z ustaleń Prokuratury Okręgowej w Warszawie wynika, że Krzysztof U. miał zacząć werbunek do swojej ekipy, zaraz po odzyskaniu wolności. Jednak brutalność, z której ma być znany w półświatku, mogła wpłynąć na jakość kandydatów, gdyż na współpracę z „Famą” nie zdecydował się żaden z „szanowanych na mieście” gangsterów.

Krzysztof U. musi jeszcze zapłacić 90 tys. zł grzywny, a także (solidarnie z innymi oskarżonymi) ponad 2,8 mln zł tytułem obowiązku naprawienia szkody na rzecz pokrzywdzonych przestępstwem spółek.

– Uważam, że wbrew temu, co piszą media, U. to nie gangster, a groźny i nieobliczalny bandyta, który dla pieniędzy nie zawaha się np. przed pobiciem kobiet przy pomocy tzw. batonów, czyli pałek teleskopowych. „Fama” stosował brutalną przemoc rodem z lat 90. – mówi tvp.info jeden ze śledczych, którzy zajmował się rozpracowaniem bandy.

Warszawski „człowiek z blizną” oskarżony o brutalne przestępstwa

Pobicie trzech kobiet metalowymi pałkami, kierowanie gangiem i spalenie na zlecenie klubu, gdzie straty oszacowano na ponad 5,5 mln zł – to tylko...

zobacz więcej

Wyrok na zleceniodawców


Dwaj klienci bandyty: Robert P. i Zbigniew L. (właściciele klubu „The View” w Warszawie) zostali uznani za winnych podżegania do podpalenia budynku przy ul. Foksal w Warszawie, gdzie miał zacząć działać m.in. klub konkurencyjny. Chodziło o Fashion House Warsaw. 16 września 2019 r. w budynku wybuchł pożar. Kamery monitoringu zarejestrowały kilku mężczyzn rozlewających w budynku jakiś płyn i podpalających go. Pożar strawił część obiektu. Na drugą połowę września planowano otwarcie odnowionej kamienicy, w której miał się znaleźć m.in. luksusowy klub, restauracja, galeria i butik. Straty oszacowano na 5,5 mln zł.

Robert P. skazany został nadto za podżeganie do zmuszenia 61-letniej Marii O. do zaniechania prowadzonych przez nią działań przeciwko klubowi „The View”. Kobieta walczyła z właścicielami przybytku o to, aby przestali zakłócać sen okolicznym mieszkańcom. P. miał chcieć, aby „skończyła na wózku”.

Sąd Okręgowy w Warszawie wymierzył Robertowi P. łączną karę 5 lat i 6 miesięcy pozbawienia wolności oraz grzywnę, zaś Zbigniewowi L. łączną karę 4 lat pozbawienia wolności i grzywnę.

Sąd Okręgowy w Warszawie uznał także winy podwładnych „Famy” skazując ich na kar od 8 do 3 lat i 6 sześciu miesięcy więzienia. Wyrok jest nieprawomocny, a obrońcy większości oskarżonych zapowiedzieli już złożenie apelacji.
Pożar miał zmusić właściciela FHouse do zwinięcia interesu (fot. facebook)
Pożar miał zmusić właściciela FHouse do zwinięcia interesu (fot. facebook)

„Mały Pruszków” skazany! „Bryndziak” odsiedzi 10 lat, boss zarządu mafii „Słowik” – 3 lata

Osławiony boss „Pruszkowa” - Andrzej Z. ps. Słowik został skazany przez Sąd Okręgowy w Warszawie na trzy lata więzienia. Mafioso jest jednym z 25...

zobacz więcej

Tańczący z funkcjonariuszami


42-letni Krzysztof U. (wcześniej M.), oficjalnie technik robót budowalnych, w rubryce zawód może śmiało podawać „zawodowy przestępca” lub „gangster”. W stołecznym półświatku ma opinię prawdziwego twardziela, bardzo groźnego. W marcu 2009 r. został bohaterem kronik kryminalnych za sprawą pokazu siły. Portal tvp.info ujawnił wówczas, że podczas zatrzymania przez funkcjonariuszy Centralnego Biura Śledczego (wówczas jeszcze bez słowa Policji), gangster stawiał opór, pomimo trzykrotnego rażenia paralizatorem.

Możliwe, że „Fama” chciał w ten sposób zwrócić uwagę policjantów na okoliczności, w jakich doszło do jego ujęcia. Krzysztof U. (wówczas M.) wychodził właśnie ze swoją partnerką z seansu „Kochaj i tańcz” w jednym z praskich kin. Nie przestraszył się wycelowanych w niego luf. Rzucił się na funkcjonariuszy. – Użyliśmy paralizatorów i to tych najmocniejszych, a on dwukrotnie wstawał. Dopiero trzeci raz go obezwładnił. A jak sześciu byków z wydziału realizacyjnego go trzymało, to jeszcze w szale rozerwał kajdanki plastikowe – opowiadał wówczas jeden z uczestników akcji.

Funkcjonariusze twierdzili, że na policyjnym dołku, „Famę” pilnowało trzech antyterrorystów. Gangster miał odgrażać się, że wszystkich pozabija. Po latach jego znajomi twierdzą, że takich gróźb nie było.

Przy Krzysztofie M. znaleziono ponoć listę warszawskich agencji towarzyskich, które miały być okradzione. Kilka miesięcy wcześniej policjanci zatrzymali kompanów gangstera, którzy mieli się parać napadami „metodą na policjanta”. Na uwagę zasługuje też fakt, że „Fama” został zatrzymany 10 miesięcy po tym, jak wyszedł na warunkowe zwolnienie z więzienia. Za kratami przebywał wówczas od 2000 r. do maja 2008 r.

Mafia mokotowska w rozsypce. „Wojtasowi” grozi kolejne dożywocie.

Mokotowscy mafiosi znaleźli się w poważnych tarapatach. Przed warszawskim sądem ruszył proces Wojciecha S. ps. „Wojtas”, w którym odpowiada za...

zobacz więcej

Wrogowie, a nawet koledzy


W półświatku głośno było o Krzysztofie U. za sprawą niebywałego szczęścia, jakie miał w 1994 r., gdy próbowano go zamordować na Zawadach. Pewne jest, że pojechał tam z dwoma kolegami. W pewnym momencie jeden z nich wbił mu nóż w klatkę piersiową. Zaskoczony „Fama” złapał za ostrze, które pękło. Ale napastnicy nie odpuścili i tym ułomkiem niemal podcięli mu gardło. Została mu po tym zdarzeniu charakterystyczna blizna, dlatego niektórzy nazywali go „człowiekiem z blizną”.

Według prokuratora mazowieckich „pezetów” Prokuratury Krajowej, bezpośrednim sprawcą usiłowania zabójstwa był Piotr S., późniejszy boss gangu ożarowskiego. W stołecznym półświatku krążyły opowieści o srogiej pomście, jaką „Fama” miał dokonać na S.

Jednak przed kilkoma tygodniami, gdy Krzysztof U. zeznawał jako świadek w procesie ożarowskiego herszta, stwierdził, że nigdy nie miał żadnego konfliktu z S. Jako sprawców próby zamordowania go wskazał zupełnie inne osoby niż te, które ustaliła prokuratura. Potem dodał, że jeden z napastników nie żyje, a losów drugiego nie zna.

Krzysztof U. wyjaśnił także, dlaczego dopiero przed sądem wskazał nazwiska swoich oprawców. – Nie zdecydowałem się powiedzieć wtedy tego co dzisiaj, bo Bartek W. (to jego podwładni mieli zaatakować „Famę”, wedle słów pokrzywdzonego - przyp. red) był bardzo blisko związany ze Zbigniewem C., który zmarł w tamtym roku w grudniu. Dlatego nie chciałem poruszać tej sprawy z uwagi na Zbigniewa. Gdyby Zbigniew żył, do dzisiaj nie złożyłbym takich zeznań przed sądem – oświadczył.

„Fama” powiedział, że Zbigniew C. ps. Daks lub Dax (w prokuratorskich protokołach można znaleźć obie formy) „był zasadniczy w pewnych kwestiach” i nie chciał się z nim poróżnić. Wspomniany „pan Zbigniew” był jednym z bossów gangu mokotowskiego. Uważany za bezwzględnego przestępcę mającego dobre kontakty z gangiem ożarowskim. Zresztą to właśnie podczas spotkania z Piotrem S. w lutym 2007 r., funkcjonariusze CBŚP zatrzymali obu gangsterów.

„Daks” zmarł w grudniu 2019 r. po ciężkiej chorobie, za sprawą której wypuszczono go z więzienia. Krzysztof U. był już wtedy ponownie za kratami. Został zatrzymany w październiku 2019 r., kiedy razem z kompanami mieli się szykować do rozboju w Gołdapi.

Aplikacja mobilna TVP INFO na urządzenia mobilne Aplikacja mobilna TVP INFO na urządzenia mobilne
źródło:
Zobacz więcej