Co to za technologia „szczepionki wektorowe”? Nie minęła jeszcze całkiem fala fejków, przekłamań i „opowieści dziwnej treści” w kwestii szczepionek przeciw COVID-19 bazujących na technologii RNA, a już idzie ku nam kolejne takie tsunami. Tym razem w kwestii szczepionek wektorowych, czyli np. już zarejestrowanego warunkowo w EU preparatu AstraZeneca/Oxford. Ponieważ oparty o tę szczepionkę program zaproponowano w Polsce nauczycielom, nagle uwaga odwróciła się od tych „zmieniających genom szczepionek RNA”, ku „robionym z abortowanych płodów produktom GMO”. <h2> Zacznijmy zatem od początku, czyli: jak się to robi? </h2> <br> Posłużę się tu głównie informacjami ze stosownych <b><a href=" https://www.bmj.com/content/372/bmj.n86 " target="_blank"> artykułów naukowych (np. w British Medical Journal w styczniu 2021) </a></b> oraz z „Białej księgi” z 2 lutego 2021, opracowanej przez <b><a href=" https://naukaprzeciwpandemii.pl/" target="_blank"> inicjatywę „Nauka przeciw pandemii”, </a></b> zrzeszającą ekspertów w zakresie wirusologii, chorób zakaźnych i szczepień, pod przewodnictwem prof. Andrzeja M. Fala. Co to zatem za technologia „szczepionki wektorowe”? <br><br> Zwane też „szczepionkami DNA”, preparaty takie opierają się o niegroźne dla człowieka wirusy, np. adenowirusy. <strong> Wirusy owe albo nie wywołują u człowieka żadnych objawów choroby ani następstw infekcji, ale zdolne są namnażać się w naszych komórkach, albo nawet nie są w stanie się w nich namnażać. </strong> Stąd w technologii tej daje się tworzyć dwa typy szczepionek: namnażające się w naszych komórkach, oraz niereplikujące (nie namnażające się). Materiałem genetycznym tych wirusów, tak jak i naszym, ludzkim, jest dwuniciowa cząsteczka <b><a href=" https://www.tvp.info/tag?tag=dna " target="_blank"> DNA </a></b>. Tym właśnie różnią się od np. trapiącego nas pandemicznie koronawirusa – którego materiałem genetycznym jest cząsteczka RNA przypominający nasz ludzki mRNA (tzw. RNA informacyjny). <div class="facebook-paragraph"><div><span class="wiecej">#wieszwiecej</span><span>Polub nas</span></div><iframe allowtransparency="true" frameborder="0" height="27" scrolling="no" src="https://www.facebook.com/plugins/like.php?href=https%3A%2F%2Fwww.facebook.com%2Ftvp.info&width=450&layout=standard&action=like&show_faces=false&share=false&height=35&appId=825992797416546"></iframe></div> Sam adenowirus jest tu jedynie nośnikiem – wektorem, głównie dlatego że sam ma niewielki genom osłonięty białkowym kapsydem o bardzo regularnej budowie. <strong> Adenowirusy są dobrze poznane i dają się łatwo manipulować technikami inżynierii genetycznej.</strong> Są rodzajem molekularnej walizeczki, do której po niemal całkowitym lub pełnym opróżnieniu jej z własnego materiału genetycznego adenowirusa, w wyniku zastosowania procedur inżynierii genetycznej włożymy ów gen – w formie DNA – który będzie nas „szczepił” przeciw chorobie zakaźnej. <strong> W wypadku zarejestrowanej szczepionek tego typu przeciw <b><a href=" https://www.tvp.info/tag?tag=covid-19 " target="_blank"> COVID-19 </a></b> AstraZeneca/Oxford, jest to gen kodujący białko Spike koronawirusa SARS-CoV-2. </strong>Szczepionka ta należy do grupy skonstruowanych na bazie adenowirusów niezdolnych do replikacji w naszych ludzkich komórkach (podobnie, jak inne z tej grupy, wciąż czekające na ewentualną rejestrację przez powołaną do tego Europejską Agencję Leków: Sputnik, CanSino i Johnson&Johnson). <strong> Prosto rzekłszy, ta szczepionka po podaniu i wejściu do naszych komórek, nie może się w nich namnażać. </strong> <br><br> Ponieważ adenowirusy wykorzystane w tych szczepionkach wektorowych przeciw COVID-19 nie mają możliwości namnażania się w normalnych ludzkich komórkach, nie będą też w naszym organizmie mutowały (mutacje zachodzą zasadniczo podczas replikacji DNA). <strong> Nie nabiorą zatem żadnych nowych właściwości (w tym celu trzeba mutować lub rekombinować, a oba procesy są związane nieodłącznie z replikacją) i nie wymkną się spod kontroli w naszych komórkach. </strong> Jeśli owe adenowirusowe walizeczki z genem Spike w środku się nie namnażają, jest ich podanych w szczepionce za mało, aby zostały rozpoznane jako adenowirusowe zagrożenie i zneutralizowane przez nasz układ odporności – co uniemożliwiłoby działanie tej szczepionki. <br><br> <h2> Jak to działa w naszym organizmie? </h2> <br> Aby szczepionka zadziałała, musi dostać się do naszych komórek. Zawarty w niej DNA zostanie wypakowany z kapsydu i dostanie się do naszego jądra komórkowego. Nie włączy się jednak do naszego genomu. Zjawisko takie uważa się za niezmiernie mało prawdopodobne – stad takie adenowirusowi walizeczki (wektory) określa się jako niezdolne do integracji w genom. <strong> W jądrze, trwając czas niedługi (maksymalnie około kilku tygodni), ów DNA będzie powodował powstawanie cząsteczek mRNA na matrycy DNA genu kodującego białko Spike. </strong> Tak samo, jak robi to cały nasz DNA komórkowy – też powstają naturalnie na jego matrycy m.in. rozmaite cząsteczki mRNA. Cząsteczki tak powstałego mRNA w sposób zupełnie naturalny są wysyłane do cytoplazmy. Od tego momentu szczepionka DNA działa tak jak szczepionka <b><a href=" https://www.tvp.info/tag?tag=rna " target="_blank"> RNA </a></b> – na bazie mRNA powstaje białko Spike.Białko to jest pokazywane przez nasze komórki na ich powierzchni – co w sposób naturalny mobilizuje układ odporności. Ten rozpoznaje białko jako obce i kieruje przeciw niemu odpowiedź. Na jej zaistnienie (wytworzenie przeciwciał ochronnych, ewentualnej odpowiedzi komórkowej oraz pamięci immunologicznej) trzeba od tego momentu poczekać minimum jakieś 2-3 tygodnie. <strong> Po tym czasie osoba szczepiona ma już pewien poziom odporności na pandemicznego koronawirusa – w przypadku preparatu Astra Zeneca/Oxford liczony na wyższy niż 60 proc. ochrony przeciwko cieżkoobjawowemu COVID-19. </strong> A to jest skuteczność szczepionki przeciw grypie sezonowej. <strong> W schemacie tego szczepienia przewidziane jest jednak doszczepianie kolejną dawką, po 28 dniach. Co zwiększa skuteczność szczepienia do poziomu ponad 70 proc. </strong> To mniej, niż w przypadku szczepionek RNA, ale w porównaniu z tradycyjnymi szczepionkami nadal po prostu fantastyczna skuteczność. <br><br> Dlaczego nie trzeba szczepionek wektorowych specjalnie głęboko zamrażać podczas transportu tak, jak się to czyni ze szczepionkami RNA? Wynika to z naturalnej i zawsze występującej różnicy stabilności miedzy RNA a DNA. DNA jest bardzo stabilny względem temperatury, roztworów wodnych (o ile są lekko zasadowe) i innych czynników środowiska. To właśnie dlatego ta bardzo trwała cząsteczka jest w naszych komórkach magazynem informacji – swoistym księgozbiorem zastrzeżonym schowanym głęboko w bibliotece jądra komórkowego. <srtrong> A RNA to takie fachowo robione kserokopie z tego księgozbioru, które możemy sobie wziąć do domu, by czytać – mają prawo opuścić jądro, posłużyć syntezie białek i potem się rozpadają. </strong><h2> Czy to jest skuteczne i bezpieczne? </h2> <br> Szczepionka wektorowa AstraZeneca/Oxford pod nazwą ChAdOx1 nCoV-19 (AZD1222) była testowana w czterech randomizowanych, kontrolowanych badaniach skuteczności i bezpieczeństwa, przeprowadzonych w Wielkiej Brytanii, RPA i Brazylii. <strong> Kontrolą tu były skoniugowana szczepionka przeciw meningokokom (MenACWY) lub sól fizjologiczna, w zależności od badania.</strong> Badania te miały swoje zakręty (sprawozdawane przez prasę w czasie ich trwania, np. w jednym z ośrodków jako pierwszą dawkę podano uczestnikom nieumyślnie połowę ustalonej dawki standardowej, etc.). <br><br> <b><a href=" https://www.astrazeneca.com/media-centre/press-releases/2021/covid-19-vaccine-astrazeneca-confirms-protection-against-severe-disease-hospitalisation-and-death-in-the-primary-analysis-of-phase-iii-trials.html" target="_blank"> Jak można szczegółowo przeczytać, m.in. </a></b> ustalona w badaniach klinicznych fazy 2/3 skuteczność tej szczepionki to 76 proc. po pierwszej dawce (zakres: 59 do 86 proc. w zależności od badania klinicznego) z poziomem przeciwciał ochronnych utrzymującym się do momentu podania drugiej dawki. <strong> Wg badań wykonanych niedawno przez producentów, jeśli drugą dawkę szczepionki podać nie po 28 dniach, ale po 12 tygodniach (a nawet więcej), jej skuteczność końcowa rośnie do 82 proc. (zakres: 63 – 92 proc.). </strong>Podobnie jak w przypadku zarejestrowanych warunkowo do użycia <strong> w czasie pandemii szczepionek RNA, tu tylko 1418 (12,1 proc.) badanych pod względem skuteczności było w wieku powyżej 55 lat, </strong> co oznacza, że z analizy okresowej tych badań nie możemy jeszcze wywnioskować skuteczności u osób starszych, którzy są grupą najbardziej narażoną na poważne skutki COVID-19. <br><br> Z drugiej strony, dość wysoko oceniana jest przez badaczy zdolność tych właśnie preparatów do przerywania łańcucha zakażeń, czyli do uniemożliwiania także bezobjawowego nosicielstwa wirusa SARS-CoV-2. <strong> Wstępne wyniki badań wskazują na redukcję poziomu bezobjawowych i niskoobjawowych infekcji o 67 proc. (zakres: 49-78 proc.). </strong> Co przekracza znacznie 50 proc. deklarowane przy okazji szczepionek RNA (nie wynikające z konkretnych wyników eksperymentalnych czy obserwacji, a z modelowania). <b><a href=" https://www.thelancet.com/journals/lancet/article/PIIS0140-6736(20)32623-4/fulltext " target="_blank"> Poważne reakcje niepożądane oceniano u 12 174 biorców ChAdOx1 nCoV-19 i 11879 biorców kontrolnych </a></b> <br><br> Tego typu reakcji natychmiastowych nie zaobserwowano. <strong> Zanotowano 175 reakcji niepożądanych w okresie poszczepiennym (84 w grupie ChAdOx1 nCoV-19 i 91 w grupie kontrolnej), z których trzy były prawdopodobnie związane z interwencją: poprzeczne zapalenie rdzenia kręgowego występujące 14 dni po szczepieniu przypominającym ChAdOx1 nCoV-19, niedokrwistość hemolityczna u osoby, której podano kontrolę i gorączka wyższa niż 40°C u uczestnika nadal zamaskowanego co do przydziału grupowego. </strong> Wystąpiły dwa dodatkowe przypadki poprzecznego zapalenia rdzenia kręgowego, które uznano za raczej niezwiązane ze szczepieniem: jeden 10 dni po pierwszej dawce ChAdOx1 nCoV-19 został przypisany istniejącemu wcześniej stwardnieniu rozsianemu, a jeden w grupie kontrolnej, wystąpił 68 dni po szczepieniu. <strong> Wszyscy uczestnicy, u których wystąpiły te reakcje, wyzdrowieli lub wracają do zdrowia. </strong><b><a href=" https://www.who.int/initiatives/act-accelerator/covax " target="_blank"> Umowa konsorcjum Oxford – AstraZeneca na 2–3 USD za dawkę, zawarta z programem WHO ds. szczepionek COVAX </a></b> stanowi rękojmię równego dostępu do tego preparatu dla krajów biednych (nie ma tu porównania z wysokimi kosztami dwóch szczepionek mRNA, które wykazały ponad 90 proc. skuteczność). <strong> Brak specjalnych wymagań przy przechowywaniu preparatu sprawia również jej znacznie większą dostępność dla obszarów nisko uprzemysłowionych czy z mizernym dostępem do placówek ochrony zdrowia. </strong> Szczepionkę można bezpiecznie przechowywać nawet pół roku po prostu w lodówce. Z drugiej strony, jako kolejny preparat wymagający dwóch dawek w celu uzyskania pełnej skuteczności, stwarza ona konkretne problemy logistyczne oraz natury informatycznej. <br><br> Oczywiście pojawia się problem pewnego stopnia „ucieczki” nowych wariantów SARS-CoV-2 przed szczepionkami. Oznacza to, że wobec np. wariantu koronawirusa wyizolowanego najpierw w RPA, dziś już rozprzestrzenionego globalnie, szczepionki (wszelkie na bazie białka Spike z izolatów z początku pandemii) będą mniej skuteczne. To zjawisko nie dotyczy ani jedynie, ani głównie szczepionek wektorowych. A odpowiedzialni za jego wystąpienie są wszyscy ci, którzy swoimi indywidualnymi decyzjami o lekceważeniu obostrzeń sanitarnych, o wprowadzaniu nieadekwatnych obostrzeń sanitarnych etc. doprowadzili pandemię do „rozbujania się”. To jest dość prosta matematyka. <strong> Im więcej w danym momencie infekcji, tym większa szansa, że powstanie mutant. Bardziej zakaźny czy „umykający” nieco zastosowanym środkom zaradczym, w tym szczepionkom i lekom. </strong> To jest klasyka epidemiologii i chorób zakaźnych i specjaliści ostrzegali o tym od samego początku. Epidemie kontroluje się m.in. właśnie po to, aby takie negatywne dla nas zjawiska, jak zmutowane patogeny nie wystąpiły lub nie rozprzestrzeniły się.Oczywiście tak <b><a href=" https://www.tvp.info/tag?tag=szczepionka " target="_blank"> szczepionki </a></b> RNA, jak i wektorowe, znacznie prościej i szybciej zmodyfikować i wyprodukować ich nowy wariant w sytuacji, gdyby wirus nadal mutował w stronę „ucieczki”, niż szczepionki tzw. klasyczne (z osłabionego bądź „zabitego” wirusa albo jego białek rekombinowanych). <br><br> <h2> Czy wreszcie jest to etyczne? </h2> <br> <strong> AstraZeneca wykorzystała do produkcji swojej szczepionki linię komórkową HEK 293 (Pfizer / BioNTech i Moderna wykorzystały ją przy projektowaniu swoich szczepionek).</strong> Komórki te pochodzą z nerki płodu, który został poddany legalnej aborcji w Holandii w 1973 roku, ale nie dla celów badań nad szczepionkami. Swoista kariera naukowa tych komórek zaczęła się, gdy młodemu Kanadyjczykowi będącemu w Holandii na stypendium podoktoranckim z zakresu onkologii, Frankowi Grahamowi, udało się uzyskać w tych komórkach rzecz w owych czasach nietrywialną, która nie udała mu się z innymi ludzkimi komórkami – a mianowicie transformację nowotworową za pomocą wirusa. Dokładnie <strong> jedna z tych komórek nerki płodu stała się nieśmiertelną, wiecznie dzieląca się linią komórkową. Mającą bardzo nietypową i do dziś unikalna cechę – da się HEK 293 bardzo wydajnie zakażać adenowirusami i one się w niej namnażają. </strong>Żadne wirusy i nigdy nie namnażają się poza żywymi komórkami, stworzenie zaś lub ustabilizowanie linii komórkowej, w której wydajnie będą się namnażać w sposób naturalny konkretne wirusy, nie jest ani łatwe, ani tanie. <strong> Nie można sobie wziąć, co się chce i uzyskać wynik. Dlatego w takiej właśnie linii komórkowej, transformowanej, zmienionej, wywodzącej się z pojedynczej komórki płodowej, hoduje się i namnaża adenowirusowe konstrukty szczepionkowe (i inne). </strong> Gdy namnoży się wirusy, wtedy niszczy się komórki-inkubatory i wydobywa oraz oczyszcza same cząsteczki wirusa. W szczepionce nie ma zatem żadnych komórek abortowanych płodów, nie przeprowadza się żadnych aborcji po to, żeby robić jakiekolwiek szczepionki i nigdy nie miało miejsca takie zdarzenie. <strong> Dziś to są „standardowe linie komórkowe” – unieśmiertelnione przez młodego wówczas kanadyjskiego badacza niemal pół wieku temu. </strong> Były wykorzystywane zarówno w badaniach medycznych, jak i przy produkcji klasycznych szczepionek m.in. przeciwko wirusowemu zapaleniu wątroby typu A, różyczce, ospie wietrznej i wściekliźnie.Kongregacja Nauki Wiary notą z grudnia 2020 stwierdza, że jest „moralnie dopuszczalne stosowanie szczepionek przeciw COVID-19, które wykorzystały linie komórkowe pozyskane z abortowanych płodów w swoich badaniach i procesie produkcyjnym”. W przypadku obecnej pandemii <strong> „można korzystać z wszystkich szczepionek uznanych za klinicznie bezpieczne i skuteczne z pełną świadomością, że odwołanie się do takich szczepionek nie oznacza formalnej współpracy przy aborcji, z której pochodzą komórki, z których zostały wyprodukowane”.</strong> Potwierdza to dokument Kongregacji Nauki Wiary podpisany przez jej prefekta kard. Luisa Ladarię i zatwierdzony 17 grudnia przez papieża Franciszka. <br><br> Mój komentarz do tego jest taki, że mój matematyk ze szkoły podstawowej, człowiek nieprzeciętnej mądrości życiowej, zwykł był mawiać w sytuacjach poważnych: „nie bądźmy bardziej papiescy od papieża”. <br><br> <img src="https://s.tvp.pl/repository/attachment/4/4/6/446ae7032ad7145311025c27ebb077441541685773263.jpg" width="100%">