Moskwa nie chce resetu z Zachodem. Domaga się akceptacji dla swojej polityki. Sprawdziły się ostrzeżenia formułowane m.in. przez Polskę pod adresem szefa unijnej dyplomacji przed jego wizytą w Moskwie. W czasie, gdy reżim na Kremlu podkręca śrubę opozycji, ostentacyjnie wysyła Aleksieja Nawalnego za kratki i kontynuuje politykę agresji wobec Zachodu - wizyta Josepa Borrella była niewskazana. Ten jednak pojechał do Moskwy zupełnie nieprzygotowany i w efekcie wystawił siebie i całą Unię na kompromitację. Rosja zaś poczuła, że w relacjach z Brukselą może sobie pozwolić na jeszcze więcej, niż do tej pory. Josep Borrell pomimo tego, że przed wyjazdem zapowiadał, że będzie chciał się spotkać z Nawalnym, który po powrocie do Rosji został osadzony w kolonii karnej, ostatecznie się z nim nie zobaczył. <strong>Jak to jednak tłumaczył? Kompromitująco</strong>. <br><br> Zamiast przyznać, że Kreml się na to nie zgodził, jego rzecznik przekonywała, że do spotkania nie doszło, żeby nie tworzyć „błędnego wrażenia”, że UE akceptuje jego uwięzienie. <strong>Zapewniła ona przy tym, że UE pozostanie w „bliskim kontakcie” z ludźmi związanym z opozycjonistą, a sprawa ta zostanie podjęta na nadchodzącej Radzie UE ds. Zagranicznych</strong>. <br><br> Moskwa postanowiła wykorzystać nieprzygotowanie szefa unijnej dyplomacji i zagrać ostro. W efekcie, podczas konferencji po rozmowach, minister spraw zagranicznych Rosji Siergiej Ławrow ocenił, że Unia jest „nierzetelnym partnerem, przynajmniej na tym etapie”. <strong>Wyraził przy tym nadzieję, że na szczycie UE w marcu „poczyniony zostanie wybór na rzecz konstruktywnej, profesjonalnej i pragmatycznej współpracy” z Moskwą</strong>. <br><br> <b>Kreml nie chce być oceniany</b> <br><br> W jego wypowiedzi, oprócz sugestii, że UE powinna być bardziej pragmatyczna, znalazło się kluczowe zdanie, dla zrozumienia rosyjskiej polityki względem sąsiadów. Powiedział on mianowicie, że obie strony powinny „porozumieć się w sprawie zasad, które zawierałyby zobowiązanie do nieingerowania w sprawy wewnętrzne suwerennych państw” na obszarze poradzieckim. <br><br> <strong>- Będziemy liczyć na to, że UE weźmie pod uwagę słuszne interesy Federacji Rosyjskiej wokół naszych granic i w relacjach z naszymi najbliższymi sąsiadami i sojusznikami podczas budowania polityki UE na tym kierunku - dodał.</strong>To zaś oznacza, że Moskwa domaga się, by Zachód i kraje regionu uznały, że wciąż istnieje coś takiego jak „bliska zagranica” i że jeśli państwa znajdujące się w tej strefie będą chciały przy pomocy Zachodu się z niej wyrwać, to zostaną za to ukarane. <strong>Tak jak zostały w ostatnich latach ukarane Gruzja, Ukraina i jak za chwilę może zostać ukarana Mołdawia</strong>. <br><br> To, co znamienne dla wizyty Borrella w Moskwie to fakt, że wprawdzie skrytykował on uwięzienie Nawalnego i ponownie zaapelował o jego uwolnienie, ale nie wspomniał nic o rosyjskiej agresji na Ukrainie. <br><br> <b>Borrell „zapomniał” o Ukrainie</b> <br><br> Warto zadać o to pytanie szefowi unijnej dyplomacji. W końcu to właśnie wywołanie konfliktu na wschodzie tego kraju i aneksja Krymu spowodowały nałożenie w połowie 2014 roku na Rosję sankcji gospodarczych. <br><br> Znamienne jest też, że Borrell nie zareagował w żaden sposób, gdy Ławrow oceniał, że UE jest niewiarygodnym parterem i mówił jedynie o tym, <strong>że pomimo różnic możliwa jest współpraca Unii z Rosją w wielu dziedzinach i pogratulował jej</strong> wynalezienia szczepionki Sputnik V przeciw koronawirusowi. <br><br> To jednak nie koniec. Nie przez przypadek, w tym samym czasie, gdy Borrell przebywał w Moskwie, Kreml zdecydował się na <strong>wydalenie trójki dyplomatów ze Szwecji, Niemiec i Polski</strong>, za – jak przekonywali jego przedstawiciele – branie przez nich udziału w nielegalnych wiecach poparcia dla Nawalnego.Co z tego, że wezwany do polskiego MSZ ambasador Rosji wysłuchał, że nasza dyplomatka była na wiecach w ramach wykonywania obowiązków i chroni ją Konwencja Wiedeńska, <strong>skoro Kreml z premedytacja dolewa oliwy do ognia i wbrew zapewnieniom swoich obrońców w UE, nie dąży do resetu</strong>. <br><br> Jak zareagowały na tę prowokację Niemcy, największy obrońca reżimu Władimira Putina w UE? Angela Merkel przyznała, że wydalenie dyplomatów jest nieuzasadnione i że jest to „kolejny aspekt, w którym widać, jak Rosja oddala się od rządów prawa”. <strong>Z kolei szef tamtejszej dyplomacji Heiko Maas zapowiedział, że działania te nie pozostaną bez odpowiedzi ze strony Berlina</strong>. <br><br> <b>Rozczarowanie w Brukseli </b> <br><br> Tyle, że już wielokrotnie w przyszłości niemieckie władze deklarowały, że nie pozostawią działań Kremla bez odpowiedzi, a później robiły wszystko, by odpowiedź unijna na nie była jak najsłabsza. <strong>Wciąż stoją bowiem na stanowisku, że kwestie biznesowe i polityczne to dwie różne sprawy</strong>. <br><br> Josep Borrell poleciał do Moskwy i nic nie osiągnął, został jedynie ośmieszony. Wizyta ta spotkała się z bardzo negatywnymi ocenami nawet wśród przedstawicieli krajów, które wcześniej przeciwko niej nie protestowały. <br><br> Z rozmów, które przeprowadziła z częścią z nich korespondentka Polskiego Radia w Brukseli Beata Płomecka wynika, że jego wizyta była nieprzygotowana, a sama idea restartu w relacjach z Rosja była zła i pozbawiona podstaw. <strong>Co więcej, wszystko wskazuje na to, że Rosja, widząc unijną słabość, zaostrzyła retorykę</strong>.Znamienne dla postawy Borrella w tym temacie jest też to, że nie konsultował on wizyty z ekspertami do spraw wschodnich, z podlegającego mu unijnego korpusu dyplomatycznego i to, że <strong>w jego gabinecie nie ma ani jednego eksperta od Rosji</strong>. <br><br> <b>Warszawa chce nowych sankcji</b> <br><br> Polska wraz z krajami bałtyckimi i kilkoma innymi państwa unijnymi domaga się nałożenia nowych sankcji na Rosję. <strong>Prezydent Andrzej Duda mówił, że powinny one Rosję zaboleć i proponował uderzenie w Nord Stream 2</strong>. <div class="facebook-paragraph"><div><span class="wiecej">#wieszwiecej</span><span>Polub nas</span></div><iframe allowtransparency="true" frameborder="0" height="27" scrolling="no" src="https://www.facebook.com/plugins/like.php?href=https%3A%2F%2Fwww.facebook.com%2Ftvp.info&width=450&layout=standard&action=like&show_faces=false&share=false&height=35&appId=825992797416546"></iframe></div> Jak podkreśla nasz szef dyplomacji Zbigniew Rau sprawa restrykcji zostanie ponownie podjęta podczas spotkania Rady Spraw Zagranicznych UE. <br><br> Na razie wszystko wskazuje, że ostre stanowisko USA wobec Rosji, które do tej pory charakteryzowało administrację Donalda Trumpa, może być kontynuowane przez Joe Bidena i jego ludzi. <strong>Na razie mamy jednak do czynienia jedynie z deklaracjami. O tym, czy zmienią się one w konkrety, przekonamy się już niedługo</strong>. <br><br> Jak mówił ostatnio doradca prezydenta USA do spraw bezpieczeństwa narodowego Jake Sullivan działania podejmowane przez Rosję są szkodliwe, a wśród nich wymienił nie tylko próbę otrucia Nawalnego, czy jego obecne uwięzienie i prześladowanie opozycji, ale także ingerencję w wynik amerykańskich wyborów prezydenckich z 2016 roku i inne jej zachowania. <strong>Pytany jednak o reakcję USA, tłumaczył, że zareagują one w odpowiednim czasie, w sposób jaki same wybiorą za słuszny</strong>.Na działania Kremla reagują tymczasem amerykańscy senatorowie, z których część przygotowuje projekt ustawy nakładającej restrykcje. <strong>Wzywają oni administrację USA do ustalenia, czy Rosja naruszyła międzynarodowe prawo</strong> dotyczące użycia broni chemicznej, a jeśli do tego doszło, to domagają się ukarania winnych. <br><br> <b>Znów układają NS2</b> <br><br> Testem dla nowej administracji będzie również rozpoczęcie przez rosyjski statek Fortuna w niedzielę układania gazociągu Nord Stream 2 w wodach Danii. Przed dwoma laty Stany Zjednoczone nałożyły sankcje na firmy budujące rosyjsko-niemiecką rurę, a rok później je zaostrzyły. <strong>Przed dwoma tygodniami Parlament Europejski wezwał do natychmiastowego wstrzymania budowy gazociągu</strong>, a także do nałożenia na ten kraj dodatkowych restrykcji w związku z represjami wobec Nawalnego. <br><br> Wciąż jednak nie udaje się przekonać Niemiec do porzucenia tego szkodliwego dla UE projektu, który zagraża bezpieczeństwu Europy Środowo-Wschodniej, uzależnia kraje członkowskie od surowca z Rosji i <strong>pozwala czerpać zyski z jego sprzedaży reżimowi Putina</strong>. <br><br> Tymczasem Polska, wraz z sojusznikami, nie ustaje w wysiłkach, by wymusić na Moskwie zmianę zagrażającej bezpieczeństwu międzynarodowemu polityki. <strong>Z inicjatywy Warszawy w poniedziałek odbędzie się wideokonferencja 27 krajów ze współpracownikami Nawalnego</strong>. <br><br> Petar Petrović <br><br> Autor jest dziennikarzem Polskiego Radia <br><br> <img src="https://s.tvp.pl/repository/attachment/4/4/6/446ae7032ad7145311025c27ebb077441541685773263.jpg" width="100%">