
„Naród rosyjski nie wybaczy takiego poniżenia swojej wiary. Nastanie moment, kiedy powstanie i odpowie silnym uderzeniem w pyski czerwonych małp, od których zadrży cały świat” – pisał w styczniu 1923 r. korespondent niemieckiej gazety „Berliner Tagesblatt”, który był świadkiem bolszewickiego „sądu nad Panem Bogiem”. Ponieważ podsądny nie zjawił się na rozprawie, komuniści skazali zaocznie Stwórcę na „karę śmierci” za „przestępstwa przeciwko rodzajowi ludzkiemu”. Nazajutrz pluton egzekucyjny wykonał „wyrok”, oddając strzały w niebo…
Mija 32. rocznica tragicznej, dotychczas niewyjaśnionej, śmierci ks. Stanisława Suchowolca. Kapelan białostockiej „Solidarności” oraz duszpasterz...
zobacz więcej
Dwa lata po „skazaniu” Boga, 7 lutego 1925 r., bolszewicy powołali Ligę Bezbożników – organizację, która miała wspierać organy państwowe w propagowaniu ateizmu oraz prześladowaniu wszelkich przejawów wiary. W późniejszych latach funkcjonowała ona pod nazwą Związek Wojujących Bezbożników, która – być może – bardziej pasowała w zamyśle twórców do profilu jej działalności. Założycielem i przewodniczącym organizacji był znany z obrazoburczych pamfletów Jemieljan Jarosławski (właśc. Miniej Izrailewicz Gubelman). Fundamenty, na których powstał związek wpisywały się w założenia ideologiczne leżące u podstaw marksizmu-leninizmu.
Już w 1905 r. Włodzimierz Lenin rozpowszechniał w artykule „Socjalizm i religia” takie oto myśli: „Współczesny uświadomiony robotnik, wychowany przez wielki przemysł fabryczny, oświecony życiem miejskim, odrzuca z pogardą przesądy religijne, pozostawia niebo klechom i burżuazyjnym bigotom, zdobywając sobie lepsze życie tu, na ziemi. Współczesny proletariat staje po stronie socjalizmu, który wprzęga naukę do walki z religijnym otumanieniem (…). Całkowity rozdział Kościoła od państwa oto żądanie, jakie stawia socjalistyczny proletariat współczesnemu państwu i współczesnemu Kościołowi”.
Chociaż zarówno Lenin, jak i działacze Związku Wojujących Bezbożników opierali się na twierdzeniu, że walkę z teizmem należy prowadzić bez obrażania uczuć religijnych mas pracujących, działania bolszewików nie ograniczały się wyłącznie do szydzenia z wiary. W państwie socjalistycznym ateizm był propagowany w szkołach, komuniści przejmowali majątki kościelne i burzyli budynki sakralne, dokonywali też politycznych morderstw osób duchownych.
Rosyjski ambasador w Warszawie Siergiej Andriejew ocenił w rozmowie z „Rzeczpospolitą”, że zwycięstwo Rosji w 1920 r. nie doprowadziłoby do...
zobacz więcej
Ogromny udział w krzewieniu antyreligijnej propagandy miał naturalnie wspomniany już Związek Wojujących Bezbożników. W latach 30. należało do niego ok. 5 mln osób. Jarosławski miał do dyspozycji wiele wydawnictw, za pośrednictwem których kolportował swoje szydercze manifesty. Dał się również poznać jako autor „Ateistycznej biblii”, w której przekonywał, że Bóg stworzył kobietę z żeber Adama „z powodu swojej impotencji”.
Sztandarowym pismem jego organizacji, mającym kształtować postawę nowego człowieka radzieckiego, był ateistyczny magazyn „Bezbożnik” ukazujący się w częstotliwościach tygodniowej, dwutygodniowej i miesięcznej. W 1925 r. tygodnik ukazywał się w nakładzie 210 tys. egzemplarzy, który wzrósł do pół miliona na początku lat 30. Dwutygodnik i miesięcznik drukowano natomiast w liczbie od 35 tys. do 60 tys. egzemplarzy.
Na łamach pisma regularnie atakowano duchownych, przedstawiając ich często jako ludzi wyzyskujących klasę robotniczą. W jednym z numerów opisano przykładowo przypadek prawosławnego ojca Siergieja, który miał rzekomo domagać się ok. 150 kilogramów zboża i ponad 21 metrów lnu za każdy udzielony przez niego ślub. „Chłopi, pomyślcie! Czy warto płacić daninę temu pasożytniczemu pająkowi?!” – grzmiał „Bezbożnik”.
Temperatury na położonym na Oceanie Arktycznym archipelagu Nowej Ziemi spadają nieraz poniżej minus 40ºC. Swego czasu bywało tu jednak bardzo...
zobacz więcej
W pierwszym roku przewidywano zamknięcie wszystkich szkół religijnych, a w kolejnym – każdej synagogi, kościoła, cerkwi i meczetu. W następnych latach wszelkie przejawy religii miały zniknąć z kultury, sztuki i druku. Przewidywano także wydalenie duchownych z terytorium ZSRR. Ostatni, 1937 r. miał upływać na umacnianiu antyreligijnych postaw. Zakładano, że wszystkie te cele uda się osiągnąć do 1 maja, w którym wypadało Święto Pracy. Chodziło rzecz jasna o pewną symbolikę, podkreślenie „triumfu ludu pracującego” nad „dzikimi przesądami i zabobonami”.
Zgodnie z deklaracją wyrażoną w planie pięcioletnim do tego dnia na całym terytorium ZSRR miał nie pozostać „ani jeden dom modlitewny”, a pojęcie Boga miało zostać „przekreślone jako przeżytek średniowiecza i instrument ucisku mas pracowniczych”.
O ile jeszcze przed ogłoszeniem planu burzono świątynie oraz niszczono miejsca pochówków, o tyle teraz – jak mawiał Stalin – miał nastąpić „wielki przełom”. Antyreligijna krucjata dyktatora zakończyła się jednak ogromnym fiaskiem. Spis powszechny z 1937 r. wzkazał, że blisko 60 proc. społeczeństwa deklaruje przywiązanie do religii. Rozwścieczony Stalin postanowił nie ujawniać wyników oraz wydał rozkaz rozstrzelania autorów tych statystyk.
Duchownych nie ominęła prowadzona w ZSRR wielka czystka. Szef NKWD Nikołaj Jeżow raportował wówczas Stalinowi, że „w rezultacie przedsięwzięć operacyjnych niemal całkowicie zlikwidowany został episkopat Cerkwi prawosławnej”. Szacuje się, że w tym czasie rozstrzelano od 80 tys. do ok. 105 tys. duchownych, a tuż przed wybuchem II wojny światowej na terenie ZSRR było zamkniętych ok. 80 proc. wszystkich cerkwi.
„Nie wolno w Bolszewii dzwonić w dzwony cerkiewne (...). Dziecko, które się modli, jest wyrzucane ze szkoły. Człowiek, który się modli, traci posadę. Na każdym kroku uczucie religijne jest najpotworniej obrażane” – pisał Stanisław Cat-Mackiewicz w wydanym w 1939 r. reportażu „Myśl w obcęgach. Studia nad psychologią społeczeństwa Sowietów”.
Stalin złagodził swoją antyreligijną politykę dopiero w połowie 1941 r., gdy jego kraj został napadnięty przez Trzecią Rzeszę. Nie wynikało to oczywiście z jego osobistych przekonań, lecz świadomości, że w tym momencie nie może sobie pozwolić na gniew społeczeństwa, które – na przekór państwowej propagandzie – wciąż pozostawało w przeważającej mierze bogobojne.
We wrześniu i październiku 1940 r. wymiana handlowa z ZSRR była na tyle znaczna, że osiągała ponad 80 proc. wartości całego importu do Trzeciej...
zobacz więcej