RAPORT

Pogarda

Strategia szczepień oparta na faktach

Szczepionki ograniczają śmiertelność i ciężkie następstwa pandemii dla zdrowia populacji (fot. PAP/Leszek Szymański)
Szczepionki ograniczają śmiertelność i ciężkie następstwa pandemii dla zdrowia populacji (fot. PAP/Leszek Szymański)

Najnowsze

Popularne

Żyjemy w świecie głębokiej specjalizacji. Zwłaszcza w nauce. Bywa to źródłem wielkich osiągnięć, bo „jak coś jest do wszystkiego to jest do niczego”. Gdy specjalista w jednej dziedzinie z wielkim poziomem pewności wypowiada się o dziedzinie zgoła innej, bywa też przyczyną co najmniej nieporozumień. Nieporozumienia mogą mieć poważne konsekwencje, jeśli dotyczą palącego tematu szczepień przeciw COVID-19.

Na Zachodzie bez zmian, czyli wieści z frontu wojny z COVID-19

Nadal mamy tylko jedną broń – szczepionkę. Nie obywa się bez problemów z aprowizacją. Uczeni tymczasem badają zjawisko niezwykle rzadkich,...

zobacz więcej

Obserwujemy w Polsce od miesięcy, jak epidemiolodzy stają w TV przeciw ekonomistom, ekonomiści przeciw epidemiologom, psychiatrzy natomiast pragną testować (i wreszcie nawet stwarza się im taką możliwość) leki potencjalnie przeciwwirusowe. Może rozwiązaniem byłaby powszechność zespołów interdyscyplinarnych? Gdzie jedni słuchają innych, ale też uczą się od nich, przekraczając spojrzenie właściwe tylko własnej dziedzinie poznania?

Ustalenia ws. szczepień


Zacznę od konfliktu ekonomiczno-epidemiologicznego w jego ostatniej jawnej odsłonie, czyli kogo najpierw szczepić przeciw COVID-19? Nie będę się wdawać w temat: czym mianowicie należy to zrobić, skoro z próżnego i Salomon nie naleje. Było jasne, że towar będzie globalnie deficytowy (bo żeby zaszczepić dwoma dawkami 70 proc. dorosłej populacji świata, należy wyprodukować 21 tys. dawek szczepionki na minutę) i że ruszy „dyplomacja szczepionkowa”, a nawet wojny handlowe. Gdy zatem trzeba jakoś ustalić, kogo obsługujemy w pierwszej kolejności, należy moim zdaniem NAJPIERW zastanowić się, czemu ta szczepionka może, a czemu nie może służyć. Co ona umie zrobić, a czego nie umie. Na to pytanie w sposób oczywisty zna odpowiedź wakcynolog – epidemiolog, nie zaś ekonomista. Ale i ekonomista potem się przyda, więc niech wstrzyma konie i nie odjeżdża.

Takie analizy i symulacje matematyczne zrobili uczeni z University of Colorado w Boulder (USA), a o ich wynikach można było przeczytać na łamach magazynu „Science” z 21 stycznia tego roku. Podstawowe założenie przy tego typu badaniach i kalkulacjach musi wynikać z natury samej szczepionki, którą mamy w rękach. Otóż, w sposób klarowny, o czym pisałam już na tych łamach, dostępne na rynku europejskim obecnie szczepionki RNA (Pfizer/BionTech i Moderna), a także pozostałe, oparte o DNA (AstraZeneca/Oxford oraz Johnson&Johnson oczekująca na rejestrację), nie zabezpieczają przed zakażeniem wirusem SARS-CoV-2. One „jedynie” (choć to wyczyn wcale niemały) zabezpieczają zaszczepionych przed bardzo ciężkim i ciężkim przechodzeniem COVID-19. Jedne bardziej (RNA), inne słabiej (DNA), z kolei te ostatnie mają absolutnie lepsze parametry nazwijmy to „logistyczne” – czyli nie trzeba ich przechowywać w żaden wyszukany sposób. Ujmując rzecz prosto, szczepionki owe ograniczają śmiertelność i ciężkie następstwa pandemii dla zdrowia populacji.

Wystarczy umieć czytać dokładnie i pisać bez koloryzowania – czyli o antyszczepionkowej burzy na Twitterze

Gdy czytamy publikacje naukowe, warto, byśmy rozumieli, jakie są ich rodzaje, co oznacza cykl wydawniczy w czasopismach naukowych oraz co w nich...

zobacz więcej

Jakie ma to konsekwencje bezpośrednie? Że nadal nosimy maski i zachowujemy dystans oraz taką właśnie, że należy szczepić najpierw osoby z grup najwyższego ryzyka ciężkim zakażeniem i zgonem z powodu COVID-19. Takich w istocie jest trzy. Po pierwsze pracownicy służby zdrowia. Zwłaszcza lekarze, pielęgniarki, ratownicy medyczni, rehabilitanci i fizjoterapeuci, opiekunowie w domach pomocy społecznej etc. oraz diagności laboratoryjni, którzy mają kontakt z materiałem klinicznym, który może być zakaźny z SARS-CoV-2. Wynika to z prostej kwestii, iż jak wiele innych chorób zakaźnych, odpowiedź organizmu na zakażenie i jego kliniczna manifestacja (ciężar) zależy od dawki zakażającej patogenu – w tym wypadku wirusa SARS-CoV-2.

Jest oczywistym, że w swej codziennej pracy służby medyczne są wielokrotnie częściej narażone na kontakt z wirusem i na większe jego dawki niż ktokolwiek z nimi niezwiązany. Skoro wirus rozprzestrzenia się drogą kropelkową, a lekarz czy pielęgniarka pracujący w szpitalu, albo np. fizjoterapeuta, nie mają zbyt wielkich szans zachowywać wobec chorego minimalnego dystansu półtora metra.

Druga grupa to osoby po 65-70. roku życia, a także z chorobami współistniejącymi – aczkolwiek w tym wieku ciężko być takim całkiem zdrowym, stąd kryterium wiekowe jest wystarczające. Należałoby się zastanowić oczywiście, co z osobami młodszymi, a jednak obarczonymi poważna cukrzycą, nadciśnieniem tętniczym etc.

W większości schematów szczepień zaproponowanych w krajach EU te właśnie dwie grupy są szczepione w pierwszej kolejności.

Jest jeszcze grupa trzecia – ludzie o predyspozycji genetycznej do ciężkiego przebiegu COVID-19. O istnieniu takich genów pisałam tu już kilka razy. Niestety, jak wyjaśnia współautorka ówczesnych badań, dr Paula Dobosz z „MNM Diagnostics”: „Nie ma jeszcze czegoś takiego, jak test genetyczny pozwalający szybko i bezbłędnie wskazać osoby, które są obciążone tym ryzykiem. Z pewnością też jeszcze kilka miesięcy go nie będzie. To bowiem, co udało się dotąd w tej materii ustalić, to lista kilkuset genów-kandydatów, które teraz należy dokładnie sprawdzić, dokładnie namierzyć te jedynie, które mają w całych długich obszarach genomu bezpośredni związek z predyspozycją do COVID-19. Nawet gdyby ktoś posiadał całą sekwencję swojego genomu, wykonaną zwłaszcza np. w celach genealogicznych, to bardzo często jest ona bardzo słabej jakości. A zatem nie nadawałaby się do żadnych aplikacji diagnostycznych czy klinicznych – niesie to za duże ryzyko wyników fałszywie pozytywnych czy negatywnych”. Ujmując rzecz wprost – w sytuacji reglamentowanego dostępu do szczepionki, ta grupa ludzi nie jest priorytetowo zabezpieczana, nie da się jej bowiem dziś realnie wytypować.

Mózg, czyli kosmiczna tajemnica

Astrofizyk z Uniwersytetu Bolońskiego Franco Vazza i Alberto Feletti, neurochirurg z Uniwersytetu w Weronie porównali sieć komórek neuronowych w...

zobacz więcej

Wyniki uzyskane przez matematyków z Kolorado skomentował dla mnie bardzo celnie prof. dr hab. n. med. Piotr Rieske z Uniwersytetu Medycznego w Łodzi: „Schematy przedstawione w publikacji jasno wskazują, że jeśli szczepionka chroni przed zakażaniem SARS-CoV-2 w 50 proc. (co byłoby bardzo wysokim wynikiem), a przed chorobą COVID-19 w 95 proc., to dopóki nie zaszczepimy starszych, nie osiągniemy znacznego obniżenia śmiertelności nawet po utrzymaniu reżimów sanitarnych.

Szczepienie a śmiertelność


Najkrócej rzecz ujmując, wg tego modelu wskaźnik reprodukcji wirusa (czyli tzw. R0 – wskazujące, ilu ludzi zakaża pojedynczy zakażony) spada do 1,15, o ile szczepionka dość dobrze chroni przed zakażaniem. Natomiast do 1,5, gdy gorzej chroni przed zakażaniem – a to i tak optymistyczne obliczenie, zakłada bowiem utrzymanie dystansu społecznego etc. Sprowadza się to zatem do tego, że starsi niezaszczepieni, którzy mieli umrzeć na COVID-19 i tak niestety umrą, tylko będzie to rozłożone w czasie. Po prostu szczepienie młodszych spowalnia pandemię, ale jej nie zatrzymuje, bo osoby zaszczepione wolniej czy słabiej, ale nadal roznoszą wirusa”.

Jeśli zatem chcemy obniżyć śmiertelność COVID-19 (a to ta szczepionka umie zrobić, jak wskazują przeprowadzone nad nią badania kliniczne) musimy wybrać opcję szczepienia w pierwszej kolejności osób starszych – co sugerują wakcynolodzy i epidemiolodzy. A nie, jak sugerują niektórzy ekonomiści, osób zawodowo czynnych, które i tak są narażone w znacznie mniejszym stopniu na ciężki przebieg COVID-19 i zgon z powodu zakażenia. Bo to po prostu nie ograniczy śmiertelności i ciężkich zachorowań, a zatem służba zdrowia – która jest głównie publiczna i utrzymywana z podatków – będzie nadal dramatycznie obciążona niemałymi kosztami terapii COVID-19.

Nie da się ludzi starszych i schorowanych skutecznie odizolować, bo gdyby się dało, to by już byli odizolowani od roku, nieprawdaż? Autorzy badania twierdzą ponadto, że przetestowali też kwestię indywidualnego przebadania kierowanych na szczepienie pod kątem posiadanych już przeciwciał przeciwko SARS-CoV-2, aby uniknąć szczepienia osób seropozytywnych. Jak piszą o swoim modelu: „przekierowanie dawek na osoby seronegatywne poprawiło marginalny wpływ każdej dawki”.

Żyjemy w świecie, gdzie najlepiej by było spełniać wszelkie możliwe sprzeczne postulaty. To zjawisko nawet głębsze niż dający się łatwo namierzyć, a czasem głęboko ukryty konflikt interesów i jego konsekwencje w postaci sprzecznych opinii, postulatów czy działań. Natomiast cele to się powinno dawać w miarę skutecznie wyznaczać. Jeśli priorytetem jest ograniczenie śmiertelności, to z liczb wynika, co trzeba zrobić.

Aplikacja mobilna TVP INFO na urządzenia mobilne Aplikacja mobilna TVP INFO na urządzenia mobilne
źródło:
Zobacz więcej