
Były dziennikarz TVN spowodował wypadek pod wpływem alkoholu i jak twierdzą śledczy, po spożyciu środków uspokajających. Teraz przed sądem Kamil Durczok przyznał, że głośna sprawa odbiła się echem na jego życiu rodzinny. – Mój syn ze wstydu powiedział, że zmieni swoje nazwisko – przytacza słowa Durczoka „Super Express”.
Kierując autem Kamil Durczok miał 2,6 promila alkoholu w wydychanym powietrzu. Nie przyznał się jednak do cięższego zarzutu, za który grozi mu nawet 12 lat więzienia.
Z jego zeznań ma wynikać, że jazdę po spożyciu dużej ilości alkoholi tłumaczy faktem, iż był wówczas z bardzo złej kondycji psychicznej, głównie z powodu odnoszących się do jego życia artykułów tygodnika „Wprost”.
– Rozwiodłem się wtedy z żoną, a na mnie zaczął się hejt w internecie. Pojechałem nad morze, sposobem odreagowania był alkohol. Piłem dużo piwa, wina, whisky. Rano obudziłem się, wypiłem jeszcze piwo i wsiadłem do samochodu – przyznał.
Zobacz także -> Durczok wścieka się na niewyemitowanie wywiadu z Olbrychskim
Były dziennikarz TVN stwierdził, że jest to „największa trauma jego życia”. Wskazał, że teraz musi się z nią mierzyć nie tylko on sam, ale również jego najbliżsi.
– Syn powiedział, że zmieni nazwisko, bo nie chce nazywać się tak samo, jak ja – zaznaczył.
Porozumienie Chirurgów Skalpel napisało na Twitterze, że przedstawia „poczet tych, którzy dostali szczepionki poza kolejnością” i udostępniło...
zobacz więcej
Przypomnijmy, że w środę przed Sądem Rejonowym w Piotrkowie Trybunalskim rozpoczął się proces dziennikarza Kamila Durczoka który w 2019 r. będąc pod wpływem alkoholu spowodował kolizję na drodze krajowej nr 1.
Były naczelny „Faktów” TVN Kamil Durczok przyznał się do prowadzenia pojazdu pod wpływem alkoholu. – Staję przed wysokim sądem z pełną świadomością tego, że za to, co zrobiłem, muszę ponieść karę, powinienem ją ponieść i tę karę poniosę – powiedział.
Zobacz także -> Tusk, Graś i Wojtunik. Nowe informacje ws. afery Nowaka
Według prokuratury Durczok będąc pijanym, przejechał autostradą 370 km, ze średnią prędkością 140 km/h. W chwili, kiedy utracił panowanie nad pojazdem i uderzył w pachołki oddzielające pas wyłączony z ruchu, jechał z prędkością 96 km/h, a w miejscu tym było ograniczenie do 70 km/h. Więcej na ten temat pisaliśmy TUTAJ.