
76 lat temu, 20 stycznia 1945 r., oddział AK wykonał egzekucję Wacława Krzeptowskiego, współpracującego z okupantem górala z Kościeliska. Zanim Krzeptowski zginął, brał udział w akcji germanizacyjnej na Podhalu, która miała przekonać tutejszą ludność, że bliżej jej do Niemców niż Polaków. – Okupant powołał Instytut Niemieckich Prac na Wschodzie, gdzie działała specjalna sekcja rasy, prowadząca badania w Zakopanem i okolicach. Dotyczyły one typu urody, języka czy kultury – mówi portalowi tvp.info dr Adam Buława, historyk z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego.
81 lat temu, 26 października 1939 r., powstało Generalne Gubernatorstwo. Mieli być tu zsyłani Polacy z terenów przyłączonych do III Rzeszy, którzy...
zobacz więcej
– Meine liebe Kameraden (niem. Moi drodzy towarzysze), 20 lat jęczeliśmy pod polskim panowaniem, a teraz wracamy pod skrzydła wielkiego narodu niemieckiego – mówił lider Goralenvolku Wacław Krzeptowski, gdy 12 listopada 1939 r. witał w Zakopanem przedstawiciela okupacyjnej administracji, generalnego gubernatora Hansa Franka. Kilka lat później błagał łamiącym się głosem żołnierzy Armii Krajowej, aby go zastrzelili.
Dowódca oddziału por. Tadeusz Studziński relacjonował potem: „Krzeptowski zarzucił kurtkę i wyszliśmy przed dom. »Jest pan aresztowany przez AK« – powiedziałem. »Wiem za co, ale to nie moja wina« – odpowiedział. Krzeptowski ukląkł na drodze i zapłakał. Pół roku ucieczek złamało jego ducha zupełnie. Kiedy partyzant zakładał powróz klęczącemu, prosił: »Kulę mi dajcie, panie poruczniku, kulę…«. »Kula to śmierć honorowa, zdrajcy na nią nie zasługują« – rzekłem”.
O akcji germanizacyjnej na Podhalu, idei „narodu góralskiego” oraz działającym u podnóża Tatr polskim ruchu oporu opowiada w rozmowie z portalem tvp.info dr Adam Buława, historyk z UKSW.
„Wyzwaniem jest zrozumienie, że sprawcami nie były potwory, ale zwykli ludzie, którzy zaakceptowali ideologię nienawiści i podążali za nią oraz...
zobacz więcej
Kiedy Niemcy zaczęli myśleć o germanizacji Podhala? Wydaje się, że skoro wpadli na taki pomysł, to musieli jakoś zbadać grunt, doszukiwać się pewnych, choćby pozornych, elementów wspólnych pomiędzy nimi i góralami.
Dostrzegali pewną odrębność mieszkańców Karpat. Zauważyli, że w tych stronach występuje znak swastyki, tzw. krzyżyk niespodziany. Twierdzili też, że śpiew mieszkańców tych stron przypomina jodłowanie górali tyrolskich.
Była to swego rodzaju koncepcja przysposobienia górali do narodu niemieckiego. Wracając do postaci Szatkowskiego, warto wspomnieć, że działał on również z niejakim Witalisem Wiederem – byłym kapitanem Wojska Polskiego i agentem Abwehry (niemieckiego wywiadu – red.) w Zakopanem. Sięgali oni do rzekomego germańskiego pochodzenia górali, którzy – według ich koncepcji – mieli być potomkami Ostrogotów.
Okupant powołał Instytut Niemieckich Prac na Wschodzie, gdzie działała specjalna sekcja rasy, prowadząca badania w Zakopanem i okolicach. Dotyczyły one typu urody, języka, kultury, budownictwa. Poszukiwano też elementów sztuki i ubioru, zwracano uwagę na spinki do ubrań, pewien zakopiański styl czy nazwy miejscowości, takie jak Waksmund i Szlembark.
Dzieci były porywane, a następnie wyrastały przy pieśniach Wehrmachtu oraz „Deutschland, Deutschland über alles”. Szacuje się, że germanizacją...
zobacz więcej
We wczesnym okresie okupacji w polskiej prasie można było przeczytać o wizycie górali na Wawelu, którą nazwano pogardliwie „haniebnym hołdem krakowskim”.
Chodziło o wizytę z 7 listopada 1939 r. Krzeptowski wraz z delegacją górali udał się wtedy do Hansa Franka i wręczył mu złotą ciupagę oraz wyrazy uznania. Potem miała miejsce rewizyta generalnego gubernatora w Zakopanem, podczas której Krzeptowski dziękował Niemcom za oswobodzenie od „ucisku polskich władz”.
Czytaj także: Najsmutniejsze Boże Narodzenie. Okupanci mordowali także w święta
Kenkarty z literą „G”, oznaczającą przynależność do „narodu góralskiego”, podpisało tysiące mieszkańców Podhala. Badacze tematu zwracają uwagę, że niektórzy robili to ze strachu przed represjami - grożono im m.in. wywózkami do obozu, wysiedleniami, konfiskatami majątków. Tak było w każdym przypadku, czy znaleźli się też może ludzie, którzy zrobili to z własnej woli, bo dali się porwać tej idei Goralenvolku?
Cześć górali być może uwierzyła w tą pewną odrębność, a inni – nie da się ukryć – kierowali się chęcią zrobienia kariery. Na 150 tys. wszystkich kart góralskich wydano ich do 30 tys., co stanowi mimo wszystko jeden z największych odsetków volksdeutschów nas terenie Generalnego Gubernatorstwa. Oczywiście, jak wynika z tych szacunków, większa część ludności góralskiej nie została jednak zaagitowana.
Warto też wspomnieć, że Szatkowski pisał na przykład, że pierwszymi osadnikami na Podhalu byli w XIII w. Niemcy. Natomiast sami Niemcy wspominali otwarcie – oczywiście nie wszyscy – że górale nie różnią się od Polaków.
75 lat temu, 5 grudnia 1945 r. nad Atlantykiem, w tzw. Trójkącie Bermudzkim, zaginęło bez śladu pięć amerykańskich samolotów bombowo-torpedowych z...
zobacz więcej
Historia śmiercionośnej grypy sprzed stu lat uświadamia nam ponadczasowość problemów, z jakimi przychodzi mierzyć się ludzkości w dobie pandemii....
zobacz więcej
Ostatecznie zgłosiło się 300 osób, a na szkolenie w Trawnikach zakwalifikowano 200. Dotarło tylko kilkunastu, z czego kilku przyjęto do Waffen-SS, a resztę wysłano na roboty przymusowe do Niemiec. Nieudana próba stworzenia legionu góralskiego skompromitowała całą ideę Goralenvolku oraz jej liderów, także w oczach okupanta.
20 stycznia 1942 r. w eleganckiej willi w Wannsee na przedmieściach Berlina zebrali się wysocy przedstawiciele Trzeciej Rzeszy. Przy cygarach i...
zobacz więcej
20 stycznia 1945 r. na Krzeptowskiego - trochę przypadkowo - natrafił oddział AK „Kurniawa”. Przed śmiercią ten upadły lider Goralenvolku zdołał jeszcze napisać testament, w którym przekazał cały swój majątek Armii Krajowej jako zadośćuczynienie dla narodu polskiego za swoje błędy i winy. Został powieszony na jednym ze świerków.
Czytaj także: Maria Kwaśniewska. Polska medalistka olimpijska, która zakpiła z Hitlera
Czym według pana mógł kierować się Krzeptowski, formułując taki testament? Rzeczywiście poczuł wtedy jakąś skruchę, czy był to może wyłącznie wynik zwykłej niemocy, świadomości, że jego los i tak jest już przesądzony?
Trudno ostatecznie to osądzić, ale wydaje się, że mogła być to nawet akcja pod publiczkę. Warto zauważyć, że następnego dnia Krzeptowski został odcięty z tego świerku na Kalatówkach. Znaczące jest, że ten testament został znaleziony przy jego ciele.
Pojawia się tutaj pytanie, czy nie była to próba spektakularnego odejścia i zakończenia przez Krzeptowskiego swojej działalności na tym świecie. Tak bym na to spojrzał. Widocznie była taka intencja, aby ten tekst został znaleziony i opublikowany.
78 lat temu, 11 grudnia 1941 r., polski rząd wypowiedział wojnę Japonii. Kraj Kwitnącej Wiśni był – jak się później okazało – jedynym państwem,...
zobacz więcej
Jak skończyli pozostali liderzy Goralenvolku?
Po wojnie członkowie Komitetu Góralskiego, czyli tej – powiedzielibyśmy – formy pewnego quasi-rządu, stanęli przed sądem. Procesy góralskie, które dotyczyły m.in. Adama Trzebuni, Józefa Cukra i Antoniego Kęska, toczyły się w latach 1946-47 w Zakopanem. Działalność tych liderów Goralenvolku , którzy byli sądzeni po wojnie, miała polegać przede wszystkim na wydawaniu kart góralskich.
Obciążeni zostali m.in. Szatkowski i agent Wieder (skazano ich zaocznie na karę śmierci – red.). Z obecnych na sali sądowej najsurowszy wyrok dostał Cukier, którego skazano na 15 lat więzienia. Co ciekawe, wszyscy pozostali zostali uwolnieni od winy, a nawet pojawiło się wyjaśnienie komunistów, że ludzie ci „zostali otumanieni przez inteligentów”.
Oglądając Polską Kronikę Filmową z tamtego okresu można jednak odnieść wrażenie, że państwo jednoznacznie ich potępiało i ukarało z należytą surowością. Była mowa o sądzeniu przywódców „nowego germańskiego szczepu”, którzy „współpracowali z Niemcami w rozbijaniu jedności narodu polskiego” , o „domorosłych Führerach”, którzy „sprzedali się za niemieckie kartki żywnościowe”.
Komunistyczne władze niespecjalnie miały już intencje, aby rozdmuchiwać tę sprawę. Ci dawni liderzy Goralenvolku mogli się potem odciąć od tej idei „narodu góralskiego” i powrócić do polskości.
Henryk Szatkowski wyjechał z Zakopanego i ślad po nim zaginął. Jego wnuk Wojciech wydał w 2012 r. słynną książkę „Goralenvolk. Historia zdrady”, będącą owocem jego kilkuletniej pracy. Pojawiło się w niej takie zdanie, które dobrze pasuje na podsumowanie naszej rozmowy: „Każdy Podhalanin odczuł Goralenvolk w taki czy inny sposób, ponieważ temat ten dotyczył całego Podhala”.
Czytaj także: „Bestia ze wschodu”? Dawniej po zamarzniętym Bałtyku biegały wilki