W związku z pojawieniem się nowej mody „morsowania w górach” swoimi przemyśleniami na temat trendu podzielił się na swoim Facebooku Piotr van der Coghen, były naczelnik Grupy Jurajskiej GOPR. Jego wpis jest związany z głośną sobotnią akcją ratowania „górskich morsów” na Babiej Górze.
Ratownicy górscy interweniowali dziś w rejonie szczytu Gówniak w masywie Babiej Góry. Znajdowało się tam pięć osób, które pomimo skrajnie trudnych...
zobacz więcej
Doświadczony ratownik zaznaczył w swoim dzisiejszym wpisie że „wybieranie od razu wysokich szczytów typu Babia Góra, Pilsko, Śnieżka czy Tarnica jest błędem podyktowanym chyba tylko próżnością własną i dość ryzykowną chęcią zaimponowania innym”.
Przestrzegł, że „góry są nieprzewidywalne dla osób niedoświadczonych”. Wspomniał o zimowym niebezpieczeństwie. „Ten sam odcinek szlaku turystycznego, którego pokonanie latem zabiera 3 godziny, zimą w zaspach bądź przy oblodzeniu może wymagać 9 a nawet 12 godzin” – podkreślił Piotr van der Coghen.
Czy ma sens rozbieranie się zimą w górach?
Jeśli nie mamy stosownego przygotowania, to z odpowiedzią na pytanie, czy morsowanie w górach jest fajne i bezpieczne, może być trochę jak w tym dowcipie polegającym na odpowiedzi na pytanie: czy przyjemnie jest całować tygrysa w tyłek? Odpowiedź jest jasna: przyjemność to dyskusyjna, ale za to ryzyko znaczne! – napisał z humorem biegły sądowy ds. wypadków górskich i narciarskich.
Według niego „
marsze na mrozie w skąpym odzieniu mogą mieć sens wyłącznie jeżeli są stopniowane. To znaczy, jeżeli spokojnie i systematycznie zwiększamy każdego dnia, tygodnia czas przebywania na mrozie i pokonywany odcinek”.
Przed nami kolejny bardzo mroźny dzień zimy. W poniedziałek w ciągu dnia termometry pokażą nawet kilkanaście stopni mrozu. To prawdopodobnie...
zobacz więcej
Ryzyko dla osób z odpowiednim górskim doświadczeniem
Były naczelnik Grupy Jurajskiej GOPR, stwierdził, że
„doskonałym miejscem takich eskapad są okolice naszego domu, pensjonatu lub schroniska, gwarantujące nieodległe, ciepłe miejsce, do którego mamy szansę szybko się wycofać w sytuacji, gdy okaże się, że założony plan lub warunki nas przerastają”.
Zauważył, że
„jeśli pomysł na wyjście na »morsowanie« w góry, ma być bezpieczny, to mogą go zaryzykować ludzie z odpowiednim górskim doświadczeniem turystycznym oraz solidnym stażem w »morsowaniu« odbytym w terenie łagodniejszym”.
Zobacz także:
Najniższe temperatury w Polsce Wśród zagrożeń wymienił: mróz, wiatr i śnieg.
Podczas zejścia z obozu „I” do bazy wysuniętej na K2 (8611 m) zginął hiszpański himalaista Sergi Mingote – kierownik sportowy komercyjnej wyprawy...
zobacz więcej
Piotr van der Coghen radzi, żeby nigdy nie wybierać się na takie ekstremalne wyjścia samotnie, jeśli już to z zaufanymi partnerami, którzy w razie niebezpieczeństwa zaopiekują się słabszym członkiem grupy. Wspomniał o kilku ważnych rzeczach, które zawsze trzeba mieć ze sobą, jeśli planujemy takie trasy.
„Czasem zwożą z gór również i samobójców”
Przypomniał także, że „zakładanie sobie z góry, że »jakby coś poszło nie tak, to GOPR lub TOPR nas i tak uratuje« –
jest nieuczciwe w stosunku do ratowników oraz innych turystów mogących potrzebować w tym czasie pomocy. Jest to, jak dodał, także ryzykowne, bo w górach zasięg telefonów komórkowych jest niepewny, nadejście ratunku jest czasochłonne, a warunki nieprzewidywalne i przy braku szczęścia możecie się nie dodzwonić albo ratownicy po prostu mogą do was nie zdążyć zanim zamarzniecie…”
„Polski GOPR i TOPR to organizacje ratownicze powołane z założenia do bezinteresownego ratowania ludzi, którym w górach zdarzyło się trudne do przewidzenia nieszczęście, choć faktem jest, że czasem zwożą z gór również i samobójców...” – podsumował Piotr van der Coghen.
źródło:
24tp.pl, facebook
#piotr van der coghen
#góry
#morsowanie
#babia góra
#turyści
#trasa
#gopr
#pomoc