W 1408 r. miała miejsce jedna z najmroźniejszych zim, jakie kiedykolwiek pamiętano. Całe morze pomiędzy Gotlandią i Olandią oraz pomiędzy Norwegią i Danią było zamarznięte tak, że wilki wypędzone ze swoich lasów przedostały się po lodzie do Jutlandii – pisał w wydanym w 1854 r. dziele „Bałtyk, jego bramy, brzegi i miasta” brytyjski wielebny i historyk Thomas Milner. Trudno stwierdzić, czy takie zdarzenie rzeczywiście miało miejsce, ale faktem jest, że przez ponad 500 lat utrzymywał się stan ochłodzenia nazywany „małą epoką lodowcową”.
Od kilku dni w Polsce prognozowane są siarczyste mrozy. W różnych częściach kraju możemy spodziewać się temperatur sięgających nawet poniżej minus 20 st. Celsjusza.
Rzecznik IMGW Grzegorz Walijewski zaznaczał w rozmowie z portalem tvp.info, że w najbliższych dniach będzie się ochładzało, ale nie oznacza to, iż do Polski zbliża się mroźne wschodnie powietrze. – Jesteśmy pod wpływem powietrza zachodniego, prognozy są typowe dla stycznia. Bestia ze wschodu ominęła Polskę, silny mróz dotarł m.in. do Hiszpanii – wyjaśnił.
Surowa zima daje o sobie znać po dłuższym czasie nieobecności. A jak drzewiej bywało?
Mała epoka lodowcowa
Termin „mała epoka lodowcowa” odnosi się do okresu, który trwał od ok. 1300 r. do aż 1850 r. „Wyjątkowe zimno na terenie Europy utrzymywało się wówczas kilkaset lat, na co wskazują historycy klimatu dzięki analizom źródeł takich jak słoje drzew - nie mówiąc o malarstwie rodzajowym z tego okresu” – opisują te czasy badacze długoterminowych trendów dotyczących temperatur na łamach „Nature”.
Okres dzielony jest na trzy etapy przypadające na XIV w. (ok. 1350 r.), XVII w. (lata 1600-1660) i XIX w. (1820-1850). Klimatycznie szczyt „małej epoki lodowcowej” miał rozpocząć się ok. 1570 r. i – według naukowców – mógł utrzymywać się nawet do ok. 1900 r. W porównaniu z XX w. średnie temperatury na półkuli północnej były niższe o ok. jeden st. Celsjusza.
Wiele opisów niezwykłych zjawisk meteorologicznych z tego okresu można znaleźć w przytoczonej na początku książce Milnera. Pod datą 1423 wielebny zapisał: „W tym czasie zamarzło zarówno Morze Północne, jak i Bałtyk. Podróżni szli pieszo z Lubeki do Gdańska i z Meklemburgii do Danii”.
Przy dacie 1548 Milner odnotował z kolei, że pomiędzy Rostockiem i Danią po lodzie sunęły sanie ciągnięte przez konie i woły. Historyk wspomina także, że w 1658 r. król Szwecji Karol X Gustaw wraz ze swoją armią, końmi, artylerią i taborem przekroczył po zamarzniętym Bałtyku cieśniny położone pomiędzy duńskimi wyspami – Mały i Wielki Bełt:
„Był w drodze z Holsztynu, szykując się do ataku na Kopenhagę. Minął Wielki Bełt w pobliżu wysp Langeland, Laland i Falster. Jego najzdolniejsi oficerowie usiłowali odwieść go od tego pomysłu, ale, choć przedsięwzięcie było ryzykowne, udało się je bezpiecznie przeprowadzić, zmuszając Duńczyków do zawarcia pokoju w Roskilde”.
Milner wspomina także, że srogie mrozy w 1809 r. pozwoliły powtórzyć manewr Karola X podczas wojny szwedzko-rosyjskiej:
„W podobny sposób (…) [Michaił] Barclay de Tolly (rosyjski generał – red.) przeprowadził armię rosyjską z Finlandii przez Zatokę Botnicką, w szerokiej na czterdzieści mil (ok. 64 km – red.) północnej części zwanej Quarkiem. Takie przedsięwzięcie raczej się już jednak nie powtórzy ze względu na trudności i niebezpieczeństwo, jakie się z nim wiążą”.
Ostre zimy w naszej części Europy występowały także po ustaniu „małej epoki lodowcowej”. Na przełomie lat 1978-79 mogli się o tym przekonać obywatele PRL. W nocy z 29 na 30 grudnia do kraju zaczęła napływać mroźna masa powietrza. Wkrótce wystąpiły obfite opady śniegu, a wojewoda gdański ogłosił stan klęski żywiołowej.
– Gwałtowne śnieżyce, zamiecie i ostry mróz. Zima przypuściła atak na północy, od Suwałk, Gdańska i Szczecina, przesuwając się w głąb kraju. Porywisty wiatr zasypał śniegiem drogi i szlaki kolejowe. Komunikacja niemal całkowicie sparaliżowana. Wielu kierowców już nie zdążyło na sylwestrowe zabawy. Wytwórnia Filmów Dokumentalnych, czyli nasze gospodarstwo, grubo pokryte śniegiem. Pierwszy dzień pracy w nowym roku rozpoczynamy odśnieżaniem, aby wydostać się na miasto – relacjonowała 1 stycznia 1979 r. Polska Kronika Filmowa.
Czytaj także: Potężny mróz już blisko. Nawet -20 i obfity śnieg. Synoptyk ostrzega
W pewnym momencie pokrywa śnieżna w Suwałkach miała aż 84 cm, w Łodzi – 78 cm, a w stolicy – 70 cm. Do odśnieżania węzłów komunikacyjnych skierowano wojsko, wyposażone m.in. w czołgi.
Najsroższą zimę na terenie Polski zanotowano jednak wcześniej, w czasie II wojny światowej. 11 stycznia 1940 r. odnotowano w Siedlcach 41 stopni poniżej zera, co było dotąd najniższą oficjalną temperaturą w historii polskiej meteorologii. Wynik ten do dziś budzi jednak wątpliwości. Równie zimno było w lutym 1929 r. W Rabce padł wówczas nieoficjalny rekord mrozu wynoszący minus 45 st. Celsjusza.