Gazeta „Die Welt” opisuje szczegółowo przypadek 96-letniej Irmgard Furchner. Trzy toczące się w Niemczech postępowania karne wobec żyjących jeszcze osób, którym zarzuca się pomocnictwo w niemieckiej zagładzie Żydów, utknęły praktycznie w martwym punkcie, a skarżący się na to poszkodowani i ich adwokaci podejrzewają, że chodzi tu o grę na czas – pisze niemiecki dziennik „Die Welt”. Gazeta opisuje szczegółowo przypadek 96-letniej Irmgard Furchner, która od czerwca 1943 roku do kwietnia 1945 roku jeszcze pod swym panieńskim nazwiskiem Dirksen pracowała jako sekretarka komendanta niemieckiego obozu koncentracyjnego <b><a href=" https://www.tvp.info/42545891/tadeusz-pluzanski-przezyl-niemiecki-oboz-kl-stutthof-i-stalinowskie-wiezienie target="_blank"> Stutthof </a></b> Hoppego. Po 1949 roku wyszła za mąż za poznanego w tym obozie SS-mana Furchnera. <br><br> <h2> Dochodzenie </h2> <br> Na osobistą prośbę Hoppego, na przełomie lat 50. i 60. zeznawała jako świadek w jego procesie, ale nie wszczęto wtedy wobec niej żadnego postępowania wyjaśniającego. <strong> Sytuacja zmieniła się w 2016 roku, gdy prokuratura podjęła stosowne dochodzenie z inicjatywy adwokata Thomasa Walthera. </strong> Jego żyjący obecnie w Izraelu klient, 93-letni Itzak Osherowitz, został w lipcu 1944 roku deportowany wraz z rodziną do obozu Stutthof, skąd wkrótce potem jego matkę i dwoje rodzeństwa wywieziono na zagazowanie do <br><br> Jak ustalił na podstawie zachowanych dokumentów Walther, stało się to na mocy rozkazu Paula Maurera z Głównego Zarządu Administracji Gospodarczej SS o wysłaniu do <b> <a href=" https://www.tvp.info/tag?tag=auschwitz target="_blank"> Auschwitz. </a></b> bliżej nieokreślonej liczby więźniów Stutthofu. Ich listę sporządził Hoppe, ale według adwokata musiała w tym uczestniczyć jego sekretarka, przez której ręce – co sama zeznała – przechodziła cała korespondencja komendantury niemieckiego obozu.Od czterech lat prokuratura w Itzehoe w Szlezwiku-Holsztynie stara się – jak dotąd bezowocnie – o ustalenie, czy Furchner można oskarżyć o morderstwo, gdyż inne ewentualne zarzuty wobec niej uległy przedawnieniu. By przyspieszyć sprawę, <strong> Thomas wystąpił ze skargą na przeciąganie postępowania, ale według pytanego o to przez „Die Welt” rzecznika prokuratury, „ze skargi tej nie wynikają żadne służbowe zalecenia, skarga nie miała żadnego wpływu na bieg sprawy”. </strong> <br><br> Nie przyniosło też dotąd żadnych konkretnych rezultatów wszczęte pod koniec 2014 roku dochodzenie przeciwko 98-letniej obecnie byłej obozowej nadzorczyni Hilde Michnia, której zarzuca się zabijanie uczestników więźniarskiego „pochodu śmierci” z Gross Rosen do Bergen-Belsen. W 2015 w rozmowie z „Die Welt” Michnia potwierdziła, że eskortowała ten pochód. <br><br> Przeczytaj także: <a href=" hhttps://www.tvp.info/51352002/historia-jak-z-filmu-kazimierz-piechowski-i-brawurowa-ucieczka-z-auschwitz " target="_self"><b> Historia jak z filmu. Uciekli z Auschwitz przebrani za esesmanów </b></a> <br><br> Jednak w 2016 roku prokuratura w Hamburgu umorzyła swe postępowanie argumentując, że nie stwierdziła faktycznych znamion popełnienia przez podejrzaną zarzucanego jej przestępstwa. <strong> Z inicjatywy hamburskiej prokuratury generalnej śledztwo w 2017 roku wznowiono, ale umorzono je ponownie w połowie 2019 roku z powodu braku dostatecznych dowodów na to, że na eskortowanym przez Michnię odcinku „marszu śmierci” faktycznie strzelano do więźniów. </strong> Rozpatrywanie skargi na drugie umorzenie jest w toku. <br><br> <h2> Sprawa o stanie zdrowotnym strażnika niemieckiego nadal trwa </h2> <br> Z kolei sąd krajowy w Wuppertalu w Północnej Nadrenii-Westfalii wciąż jeszcze nie ustalił, czy stan zdrowotny oskarżonego już byłego strażnika niemieckiego obozu Stutthof Johanna R. pozwala na jego uczestnictwo w rozprawie. <strong> Pytanie, jakie w grudniu skierował w tej sprawie do sądu <b><a href=" https://www.tvp.info/tag?tag=die%20welt target="_blank"> „Die Welt” </a></b>, pozostało bez odpowiedzi. <strong> Gdy w styczniu 2017 roku funkcjonariusze Krajowego Urzędu Kryminalnego Północnej Nadrenii-Westfalii przesłuchiwali Johanna R. w jego mieszkaniu, dawał on pokrętne, lecz formułowane całkowicie świadomie wyjaśnienia. <br><br> <img src="https://s.tvp.pl/repository/attachment/4/4/6/446ae7032ad7145311025c27ebb077441541685773263.jpg" width="100%">