Kobieta zwracała uwagę na problem z dyskusją, na co redakcja „Wyborczej” zareagowała cenzurą. W poniedziałek wieczorem na stronie internetowego wydania „Gazety Wyborczej” opublikowano list czytelniczki, która opisywała mniejszości seksualne w szkole córki i jej problem z brakiem identyfikacji z nowymi „subkulturami”. Tekst pt. „Mamo, mam udawać osobę niebinarną? Nie chcę! Ale nie chcę też stracić przyjaciół” krótko po publikacji zniknął z portalu Wyborcza.pl. Poniżej publikujemy jego treść w całości. Ocenzurowany artykuł „Gazety Wyborczej” przez sam dziennik to nie pierwsza taka sytuacja, o czym pisaliśmy już na portalu tvp.info. <br><BR> Za publikację listu przeprosiła redaktor naczelna portalu Wyborcza.pl Aleksandra Sobczak, zapowiadając szkolenia, jakie w najbliższych dniach ma przejść cała redakcja. <br><br> <b>Więcej w artykule: <a href="https://www.tvp.info/51763891/gazeta-wyborcza-usunela-list-czytelniczki-cenzura-w-redakcji-dziennika-szefowa-portalu-przeprasza-za-tekst-mamo-co-mam-robic-mam-udawac-osobe-niebinarna-przeciez-ja-nie-chce-tvp-info" target="_blank">Po lewicowej nagonce „GW” cenzuruje list własnej czytelniczki</a></b> <br><Br> <h2>List czytelniczki „Gazety Wyborczej”</h2><Br> Choć artykuł z listem nie jest już dostępny na stronie dziennika, jego treść została zarchiwizowana. Portal tvp.info publikuje go w całości: <br><br><b><center>***</center><br></b> <i> „Bardzo chciałabym wyrazić swoją opinię na temat, który jest, zwłaszcza w lewicowym półświatku, ostatnio bardzo nośny – o osobach z macicami, niebinarności i tego typu tożsamościowych sprawach. Piszę z perspektywy osoby po czterdziestce, którą być może młodsze osoby nazwą dziadersem, bo – niestety – czasem wyzwiska to jedyny oręż młodszych osób. <br><br> Od pewnego czasu w internecie rozwija się sobie niepokojący dyskurs, nieco zamiatający kobiety pod dywan. Kobiety, w sensie czysto biologicznym i płciowym. Nie mam na myśli nawet osób z macicami! Bo przecież kobiety spotykają różne przypadłości, które z grona osób z „macicami” je wymazują.Na przykładzie mojej nastoletniej córki, która dzieli ze mną swoje radości i smutki, <strong>widzę, jak zmienił się świat kobiet</strong>. Patrząc nawet przez pryzmat tylko samego internetu – zaczęto normalizować kobiece owłosienie, różne rozmiary kobiet, wiele robi się dla szeroko pojętej ciałopozytywności. Gdy ja byłam w wieku mojej córki, nikomu nawet się nie śniło publicznie mówić o takich sprawach! <br><Br> Z drugiej strony jest też obecny pewien niepokojący nurt – <Strong>córka mówi, że bardzo dużo znajomych identyfikuje się jako osoby niebinarne, „wybiera sobie zaimki”, niektórzy stwierdzają, że są transpłciowi</strong>. Przyglądam się temu zjawisku z zaciekawieniem i zmartwieniem.Widzę bowiem, że z drugiej strony zanikło naturalne zjawisko subkultur, czyli kojarzenia się młodzieży według zainteresowań. <br><br> Nie ma już metali, punków, nie ma hipisów. Córka opowiada, że są tylko tak zwane „alternatywki”, a z drugiej strony prawicowa młodzież – i albo należysz do jednej grupy, albo jesteś spychana do drugiej. Nie ma nic pomiędzy! <br><Br> Oznacza to w praktyce, że <strong>albo przyjmujesz paczkę poglądów zawierającą niebinarność, „poczucie płci”, albo jesteś klasyfikowana jako przeciwniczka, „terfka”, „transfobka”</strong> (mimo że przecież ani ja, ani córka nie wykluczamy osób trans!) i nie ma możliwości rozmowy pomiędzy tymi dwoma grupami. To powoduje społeczny ostracyzm części młodych kobiet. Córka przeżywała długie rozterki, którymi się ze mną podzieliła po pewnym czasie – »Mamo, co mam robić? Mam udawać osobę niebinarną? Przecież ja nie chcę! A nie chcę stracić moich przyjaciół!«. Moim zdaniem to koszmarny wybór między młotem a kowadłem, młoda kobieta myśli o tym, by się wyzbyć swojej identyfikacji jedynie po to, by zaimponować koleżankom!Chcąc doedukować się na ten temat, by gołosłownie nie doradzać córce, oceniłam, że to wszystko staje się nieświadomym szaleństwem. Taki sposób pojmowania świata nie dość, że zakłada, że płeć ma jakieś swoje własne poczucie i uczucia – co jest bzdurą, bo płeć to „materialne” doświadczenie, to jeszcze w konsekwencji może prowadzić do zmniejszenia poczucia wartości kobiet, które będą uciekały w inne dyskursy, zmuszane do tego poczuciem konieczności dostosowania się do otaczającego je towarzystwa. <br><br> O ileż bezpieczniejsze były subkultury, z których wynosiło się jednak pewien świat wartości! Tutaj widzę tylko dyskusję na temat tego, jakiej kto jest płci, kim się kto czuje! Kiedyś uczucia lokowało się w hobby, w zainteresowania, w muzykę, w drugiego człowieka, a kreowanie swojej tożsamości wychodziło poza to, jaką się ma płeć.<strong> To co się dzieje obecnie, paradoksalnie pogłębia stereotypy płciowe!</strong> Osoby wplątane w ten płciowy zamęt być może nawet tego nie są świadome – tym gorzej dla nich samych! <br><br> Najgorsze w tej rzeczywistości jest odbieranie pola do dyskusji – bo <strong>albo jesteś przeciw nam, bo negujesz choć jedną rzecz z naszego zestawu poglądów, albo jesteś z nami, ale siedzisz cicho, jak mysz pod miotłą</strong>. O ile można to wybaczyć dzieciom, które naprawdę szukają akceptacji, to niestety <strong>obserwuję to również wśród dorosłych kobiet</strong>. Wiem, że to minie, ale jakim kosztem, co to za sobą pociągnie! Bardzo dziękuję za możliwość wyłożenia moich wątpliwości i proszę o rzetelną dyskusję.<strong> Moment, w którym zostanę nazwana TERFką, będzie oznaczał moment klęski dyskutantów </strong>– i tego właśnie mojej córki uczę. <br><Br> <strong>Tosia”. </strong> </i> <br><Br> <center><b>***</b></center> Na końcu listu redakcja dodała:<br> <strong>Zapraszamy więc do dyskusji, piszcie: listy@wyborcza.pl</strong>. <br><Br> <img src="https://s.tvp.pl/repository/attachment/4/4/6/446ae7032ad7145311025c27ebb077441541685773263.jpg" width="100%">