
Już sama jego nazwa zwraca uwagę i ma to robić – to przecież „variant of concern” (VOC). W licznych, zwłaszcza wielkomiejskich rejonach Zjednoczonego Królestwa powoduje on już 50 lub więcej procent wszystkich zakażeń pandemicznym koronawirusem.
Dla wielu COVID-19 się nie kończy. Mijają tygodnie i miesiące, wirusa już dawno nie ma w ich organizmie, a czują się tak, jakby go mieli. Są...
zobacz więcej
SARS-CoV-2 (VOC) 202012/01 został zauważony jako nowy mutant, powodujący rozległe ogniska epidemiczne w listopadzie 2020 r. w okolicach aglomeracji londyńskiej.
Dziś zapakował szczelnie londyńskie szpitale i postawił Downing Street 10 pod ścianą: nie zdjęto obostrzeń, dzieci nie wracają do szkoły po Nowym Roku. Chorych przybywa lawinowo, w tym tych, którzy mają mniej niż 20 lat.
Wariant poszedł w świat jak burza i jest już właściwie wszędzie. A ma jeszcze dość podobnego do siebie, ale niespokrewnionego ze sobą kolegę z RPA, który też ostatnio wybrał się na światowe tournee. Kilka mutacji i nagle takie coś!
Skąd to się bierze? Koronawirusy są wirusami RNA – największymi, jeśli chodzi o rozmiar genomu. Ich własny RNA jest powielany wyłącznie dzięki ich własnej polimerazie RNA, gdyż ludzkie komórki – komórki gospodarza – są pozbawione takiego enzymu.
Doniesienia naukowe w dobie COVID-19, zwłaszcza te jeszcze niezrecenzowane, wymagają od nas wiele ostrożności. Bardzo łatwo o kolejne „burze...
zobacz więcej
Polimeraza wirusowa namnażająca w milionowych kopiach genom wirusa SARS-CoV-2 też się myli. Choć dość rzadko jak na wirusy RNA, czyli np. znacznie rzadziej niż w przypadku wirusa grypy.
Ma specjalną dodatkową zdolność poprawiania własnych błędów. To sprawia, że wirus namnażając się podczas infekcji, produkuje dużą pulę cząstek aktywnych, a nie uszkodzonych.
Powstające błędy są przypadkowe, a wirus przed dokonaniem zakażenia kolejnej komórki czy osoby nie ma jak sprawdzić, czy nadal jest do tego dobrze dostosowany. Czy mutacje nie uczyniły z niego inwalidy. Ma strategię: miej miliardy dzieci, na pewno wiele z nich będzie udanych, a nie taką jak my: miej kilkoro, ale dbaj o nie bardzo.
Czasem te mutacje nie prowadzą do żadnych istotnych zmian w biologii wirusa. Zmutowane cząsteczki nie są w niczym ani lepsze, ani gorsze od cząsteczek, które były dla nich matrycą informacyjną.
Ruszył proces rejestracji w Unii Europejskiej trzech kandydatów na szczepionki przeciw COVID-19. Dane o potencjalnych szczepionkach wywołują...
zobacz więcej
W tym wypadku, który opisano symbolem SARS-CoV-2 (VOC) 202012/01 (znanym wcześniej jako B.1.1.7.), najistotniejsza okazuje się mutacja w domenie wiążącej receptor (RBD) białka spike w pozycji 501, gdzie aminokwas asparagina (N) został zastąpiony tyrozyną (Y).
Skrótem dla tej mutacji jest zatem N501Y, czasami oznaczane jako S: N501Y w celu określenia, że znajduje się ona w białku spike. Ten wariant niesie wiele innych mutacji, w tym podwójną delecję w białku S (pozycje 69 i 70).
Wcześniejsze prace nad wariantami z mutacją N501Y (bo wirus „londyński” nie jest pod tym względem osamotniony, ma też kilka innych istotnych mutacji w innych genach niż ten kodujący białko spike) sugerują, że mogą one silniej wiązać się z receptorem ludzkiego receptora ACE2.
Gdy czytamy publikacje naukowe, warto, byśmy rozumieli, jakie są ich rodzaje, co oznacza cykl wydawniczy w czasopismach naukowych oraz co w nich...
zobacz więcej
Na ogół wirusy nie ewoluują w stronę większej zjadliwości. Dlaczego? Bo to byłoby bez sensu, a ewolucja może być bezkierunkowa, ale nie jest bezsensowna.
Przyjmijmy na moment upraszczając, że wirus to taki samolubny gen. Jego podstawowym zadaniem jest namnożyć się w jak największej liczbie kopii. Aby to uzyskać, musi zakazić jak najwięcej komórek. Aby zakazić jak najwięcej komórek – a potem organizmów – nie może ich samych za szybko zabijać.
Taki wirus HIV jest znacznie doskonalszym w swym rodzaju patogenem niż wirus Ebola. W przypadku nowego epidemicznego wariantu koronawirusa obserwuje się podobne zjawisko – większa zakaźność, zero dowodów na większą zjadliwość.
Badanie przeprowadzone przez uczonych z Nowego Jorku wskazuje, że w mleku kobiet, które przeszły COVID-19, znajduje się sporo przeciwciał...
zobacz więcej
Większa zakaźność oznacza częstokroć – i może tak być i w tym przypadku, choć są inne możliwości – że znacznie mniej cząstek wirusa jest potrzebnych, aby się „efektywnie” nim zakazić.
Czyli w tym samym czasie jeden zarażony SARS-CoV-2 VOC 202012/01, także jeszcze lub w ogóle bezobjawowy (łącznie osoby takie, jak wskazują najnowsze badania, są odpowiedzialne za ok. 50 proc. wszystkich dalszych zakażeń), zakazi więcej kolejnych osób, niż gdyby był nosicielem innych wariantów SARS-CoV-2.
Co to dla nas znaczy? Po pierwsze, może się okazać, że przestrzenie otwarte, zwłaszcza w niskich temperaturach, które dobrze „konserwują” cząsteczki wirusa, przestały być bezpieczne. Będziemy się zatem zakażać nie tylko w pomieszczeniach zamkniętych, ale i na wolnym powietrzu.
Szczepionki nie ma i nie wiadomo, kiedy będzie. Stare, zarejestrowane leki przeciwwirusowe według wieloośrodkowego badania WHO pod nazwą...
zobacz więcej
Nie jest nadal w pełni jasne, czy nowy wariant przełamuje „granicę wieku mniej niż 20”, czy siłą rzeczy działa magia wielkich liczb.
Po trzecie wreszcie, jedna z mutacji w genie kodującym białko spike występuje dokładnie w miejscu niezmiernie istotnym dla skuteczności testu RT-PCR dla tego genu. To powoduje, że test na obecność tego genu daje wynik negatywny, choć gen w istocie tam jest, ale zmieniony co do sekwencji.
Tymczasem w tym samym teście dostajemy pozytywny wynik na obecność innych wirusowych genów, co stało się niejako markerem, że mamy do czynienia właśnie z SARS-CoV-2 (VOC) 202012/01.
Potrzebujemy prostego w obsłudze, niedrogiego urządzenia, które podtrzyma oddychanie u tysięcy chorych na COVID-19. Jak to się mówi w medycynie: na...
zobacz więcej
Kombinacje genów użytych w teście zależą od testu, gen S nie jest zawsze jego składnikiem. Gdy jednak jest, to w wypadku SARS-CoV-2 (VOC) 202012/01 ten wynik może być fałszywie negatywny. To stanowić może sporą trudność diagnostyczną, jeśli interpretacja wyników odbywa się wyłącznie automatycznie.
Jak podkreśla szef brytyjskiej grupy badawczej, która opisała właśnie ten wariant wirusa, prof. Neil Ferguson: „Ta większa zdolność przenoszenia utrudni kontrolę epidemii i dodatkowo uwydatnia pilną potrzebę jak najszybszego prowadzenia szczepień”.
Szczepionka oparta o RNA jest bezpieczna. Dlaczego? Białka spike wirusa i ludzkie ACE są tak mocno „ocukrowane” (mają przyłączone wiele cząsteczek cukrów prostych), że interakcja miedzy nimi opiera się zasadniczo o te cukry.
Jedni z nas są empatyczni, a inni nie. Jedni są pro- a drudzy antyspołeczni. I w tym być może tkwi część przyczyn, dla których jedni nie mają...
zobacz więcejFaktem jest też, że gdyby w wyniku mutacji powstał wariant, który nie jest już „kryty” przez istniejącą szczepionkę, zmiana sekwencji RNA genu spike na tę nową jest szybką i nieskomplikowaną manipulacją, zatem nowy wariant szczepionki powstaje w ciągu kilku dni, może tygodni, jeśli dodać badania toksyczności, a nie miesięcy, jak we wszelkich innych wariantach potencjalnych szczepionek przeciw COVID-19.
Dlaczego jedni chorują na COVID-19 ciężko, wręcz śmiertelnie, a inni lekko, wręcz bezobjawowo? Odpowiedzią mogą być geny, zwłaszcza te jakoś...
zobacz więcej
Wszyscy na spółkę wyhodowaliśmy tego mutanta w każdym momencie, gdy nie zachowywaliśmy dystansu. Nie zmniejszaliśmy prawdopodobieństwa zakażenia w każdej konkretnej chwili. Z sumy tych jednostkowych nanoprawdopodobieństw że, jak by to ujął Kurt Vonnegut Jr, „ekskrement walnie w wentylator”, powstaje wielkie prawdopodobieństwo, niemal pewność, że tak musi się stać.
I specjaliści ostrzegali przed takim rozwojem sytuacji już latem, gdy od sierpnia szła kolejna fala, a ludność miała wakacje na Titanicu.
Im więcej zakażonych, tym więcej wirusa i tym więcej jego mutantów. Im więcej mutantów, tym większe prawdopodobieństwo, że któryś okaże się gorszy dla nas od poprzednich. Wirusy zawsze będą mutować i zawsze zrobią to szybciej niż my. Bo my mamy kilkoro dzieci, a one miliardy.