
Dla wielu COVID-19 się nie kończy. Mijają tygodnie i miesiące, wirusa już dawno nie ma w ich organizmie, a czują się tak, jakby go mieli. Są ozdrowieńcami bez wielkiej poprawy samopoczucia. Co to takiego „długotrwały COVID” i kto jest na niego najbardziej narażony?
Koronawirus w Polsce. W czwartek 7 grudnia Ministerstwo Zdrowia poinformowało o 12 054 nowych przypadkach zakażenia koronawirusem. Z danych resortu...
zobacz więcej
Zakażenie SARS-CoV-2 dla 80 proc. młodych, zdrowych i pozbawionych predyspozycji genetycznych do zachorowania ludzi ma postać przeziębienia, czasem wręcz bez żadnych istotnych objawów. Dla co setnego zakażonego kończy się śmiercią.
Reszta to chorzy na COVID-19. Ich organizmom prędzej czy później, ale na ogół ok. 14. dnia od zakażenia, o ile obejdą się bez hospitalizacji, i ok. 21-24 – o ile muszą być hospitalizowani – udaje się zwalczyć wirusa. Co jednak nie zawsze znaczy, że już nie mają COVID-19.
Pandemia, która ogarnęła cały świat, amerykańskie miasta w ogniu zamieszek, porażka Donalda Trumpa w wyborach prezydenckich, talibowie dogadujący...
zobacz więcej
Liczba bowiem pacjentów, których dotkną długotrwałe konsekwencje zakażenia koronawirusem, jest szacowana bardzo różnie. Brytyjska analiza zgłoszonych przez siebie danych przesłanych za pośrednictwem aplikacji „COVID Symptom Study” (na setkach tysięcy użytkowników) sugeruje, że 13 proc. osób, które doświadczają objawów COVID-19, ma je przez ponad 28 dni, a u 4 proc. objawy utrzymują się dłużej niż 56 dni.
Tu jednak warto zauważyć, że z aplikacji tego typu nie korzystają raczej ludzie po 65. roku życia, pensjonariusze domów opieki społecznej i inne osoby, co do których wiadomo, że są bardzo narażone na zachorowanie na COVID-19 i przebycie go ciężko.
Te procenty tyczą się młodych, sprawnych, na ogół bez chorób towarzyszących, korzystających ze smartfonów i ściągających sobie różne „apki”. A zatem w grupie niespecjalnie wrażliwej na ciężkie przechodzenie zakażenia nowym koronawirusem.
Mamy przygotowany system szczepień, całą logistykę. Te szczepionki zgodnie z umową sukcesywnie do Polski spływają. Tempo szczepień przyrasta, jest...
zobacz więcej
Długotrwały COVID charakteryzuje się konstelacją zmiennych i nie zawsze współistniejących objawów, w tym: dusznością, wyraźnym zmęczeniem, bólem głowy i utratą normalnego smaku i powonienia. Stosunkowo duże badanie wykonane przez Brytyjczyków na 384 osobach, które COVID-19 przechorować musiały w szpitalu ze względu na poważne objawy, wykazało, że 53 proc. cierpiało jeden do dwóch miesięcy później na nienotowane przed zakażeniem duszności, 34 proc. cierpiało na napadowy lub stały kaszel, a 69 proc. zgłaszało lekarzom chroniczne zmęczenie.
Niedługo rozpocznie się etap pierwszy procesu szczepień. W jego ramach dawkę szczepionki przeciw COVID-19 będą mogli otrzymać pensjonariusze domów...
zobacz więcej
Część pacjentów budzi się z powodu zadyszki i ma niski poziom tlenu we krwi, co wskazuje na przewlekłe objawy ze strony układu oddechowego po przebytym COVID-19. Wydaje się, że inni mają nieprawidłowości w ośrodkowym układzie nerwowym. Mają tu miejsce stany lękowe przed śmiercią we śnie, które nie pozwalają zasnąć czy koszmary nocne, które budzą ze snu i nie pozwalają zasnąć.
Wielu z tych pacjentów, także na polskich grupach w mediach społecznościowych, jak „PULMONOLOG – tylko o COVID-19” daje świadectwo insomnii do poziomu, w którym tygodniami śpią jedynie 2-3 godziny na dobę. Ich przemęczenie jest tak wielkie, że spaliby właściwie cały czas. Ciężko im wstać, a budzą się nadal zmęczeni, jakby podczas snu nie następował odpoczynek.
Badanie irlandzkie opublikowane w listopadzie na łamach „PLOS One” pokazuje, że na 128 uczestników ponad połowa ma długotrwałe objawy przemęczenia niezależnie od tego, jak ciężko przechodzili COVID-19. Niezależnie też od markerów zapalnych w ich krwi, za to zależnie od płci (kobiety uskarżają się częściej od mężczyzn) i od wcześniej notowanych stanów lękowych czy depresji. Te również choroby – stany lękowe i depresja, wydają się być także stosunkowo częstym powikłaniem pokowidowym.
Ma to z pewnością, choć sprawa jest dopiero badana, różne źródła, neurologiczne i psychospołeczne. COVID-19 wpływa na populację i medycynę. Zostawia ślady.
Jak długo będziemy odczuwać skutki pandemii? To zależy od wielu czynników: w jaka stronę będzie mutował wirus, jak skuteczny będzie program szczepień, czy znaleziony zostanie adekwatny lek. Od nas zależy wyłącznie unikać, jak tylko się da, zakażenia. I wpływać na innych, aby i oni go unikali.